Zostałem wydany

131 7 2
                                    

Nadeszła pełnia . Remus przed pójściem na zwolnienie lekarskie upewnił się , że Snape nic nie zada dzieciom , ale przypomniał sobie , że zaczyna się przerwa wielkanocna , dlatego nie ma powodu do obawy o to , że po powrocie zastanie on kolejne 4000 prac do sprawdzenia w ciągu tygodnia . Harry czuł się coraz lepiej , rozrabiał z Ronem i Draconem, bo Hermiona była na zbyt zajęta nauką . Nie martwił się prawie wcale o to jak pójdą mu egzaminy , pomimo , że prawie nic do nich nie umiał . Martwił się jedynie tym , czy pójdzie na mecz finałowy . Od niego zależała wygrana lub przegrana w rywalizacji domów .

- Harry , idziesz?- zapytał go Ron przed wejściem do Hogseath .

- A no tak...Już mogę tam chodzić , przecież Remus podpisał zgody...- zdziwił się jakby.

- To idziesz?- powiedział Malfoy

    W wiosce było pięknie . Domki wyglądały magicznie . Nagle Malfoy powiedział:

- Uciekamy!

Zobaczył jak za rogu wyłania się postać wściekłego za książkę Johna Scota . Szedł z rosłymi chłopakami - starszymi braćmi - Arnoldem i Robertem . Arnold i Robert to najgorsi bliźniacy z roku Freda i Georga . Mieli czarne , sztywne włosy i różdżki w ręku .

- Dobry pomysł...- wydyszał Harry już w połowie drogi .

Scot biegli za nimi nie strudzenie . Rzucali jakimiś zaklęciami , ale na szczęście byli na tyle głupi , że chybiali za każdym razem .  Harry biegł , pomimo zadyszki i okropnego kłucia w płucach . Draco osłaniał go ciałem , kiedy Ron darł się do swoich braci , przechodzących obok . Fred i George przyszli im na pomoc . John wykrzyczał:

- Teraz to uciekasz co? Oczka straciły moc , co Potter? WSZYSCY Potter dowiedzą się o nich tak samo jak i o tym co robiłeś w szpitalu...

Harry popatrzył na niego wściekły . Zatrzymał się mówiąc:

- Z tego co wiem , to mój drogi zakaz Ci o tym mówić , co? Nie masz prawa...

- Jesteś tego taki pewien...?- zapytał z jadowitą miną

Bliźniacy już nawalali się po twarzach , Ron groził Johnowi , ale Draco go zatrzymywał .

- Jesteś zły na głupią książkę ?!- wykrzyczał Harry - Snape i tak wie , że to ja !

- Nie o książkę , a za karę jaką dostałem . Nie dość , że myłem toalet to jeszcze odjął nam 20 punktów za nic...Cyba należy Ci się jakaś kara , co bliznowaty- wysyczał

- Nie wiem czy wiesz , ale jego ojcem jest procesor Lupin John , dlatego nie radzę Ci nic robić Haremu..- warknął do niego Malfoy .

- Ale zrobię ...Vingardium Leviosa!

Harego podniosło tak, że walnął głową o drzewo . Wściekł się , wyjął różdżkę z kieszeni i warknął:

- Expeliarmus !

Spadł na ziemię , a różdżka Scota wylądowała mu w ręku . Powiedział:

- Teraz Scott taki mądry jesteś? Mam nad tobą przewagę liczebną- popatrzył na jego uciekających braci i szczęśliwych Freda i Georga - Mam twoją różdżkę , a co najważniejsze , widzę się z Remusem codziennie jako z ...ojcem.Więc...Na pewno chcesz mnie bić? U wież mi , on mnie zna i zobaczy wszystko...

Draco puścił Rona z pięścią w górze . Powiedział przez zęby :

- Usłyszę od kogoś o zdolności Harrego to nie ręczę za siebie...

John uciekł jak zbity pies .Może się opamiętał , a może przestraszył . Najważniejsze , że dalszy pobyt w wiosce był szczęśliwy . Draco znalazł ciekawe fasolki wszystkich smaków , które zjedli ze smakiem . Harrego w połowie zaczęły niepokoić spojrzenia uczniów . Na początku się tym nie przejął , ale przypomniał sobie , że tego dnia z pełni wraca Remus . Bardzo się ucieszył , kiedy wracał do zamku i zobaczył tam swojego opiekuna . Jedyne co go zaniepokoiło to rozcięta warga.

- To przecież nie możliwe , abyś zrobił sobie krzywdę podczas pełni z eliksirem...

- No tak , ale to nie znaczy , że nie mogę się pobić jako człowiek z jakimś pijanym mugolem...

- O kurcze...My mamy szczęście...Wiesz co...jestem wydany...- powiedział spuszczając głowę .

- Jak to?- zapytał go trochę zmartwiony .

- Tak wyszło...Nie moja wina...Widział mnie w szpitalu...Po próbie...Widział wszystko , widział czerwone oczy , potem przyjechał do babci , kiedy rozdzielałem Syriusza z tym dziadem...Wszyscy się dowiedzą...Wszyscy będą się mnie bać , uważać za potwora...- zaczął płakać .

- Nie martw się...Będzie dobrze...Chodź zemną...- powiedział biorąc go pod pachę .

Był pewien , że Harry znowu będzie w ciężkim stanie psychicznym . Modlił się tylko , aby nie musiał znowu być w domu , aby wszystko się ułożyło...Miał chęć ukatrupić dzieciaka roznoszącego tą wiadomość . Szedł do Dumbledora , co robić . To miał być sekret Harrego ,, ale ktoś go wydał . Pamiętał jak kiedyś to jego wydano w szkole , że jest tym kim jest . Połowa uczniów bała się do niego podejść , jedna czwarta roznosiła szkodliwe plotki , a tylko nie liczni go zaakceptowali . Po roku większość rzeczy ucichła , ale okres plotek pamiętał jako najgorszy w swoim życiu .

- Dyrektorze...Dzieci wiedzą ...

- Usiądźcie. Niestety teraz nie będzie dobrze. Większość będzie się ciebie bać , jeszcze inni będą uważać Cię za takiego jakim jest Voldemort , ale Ty wiesz kim jesteś na prawdę . Nie zwracaj na nich uwagi Harry , a ja już zadbam o to , aby ten kto Cię wydał poniósł karę i aby Ci co nie wiedzą się już nie dowiedzieli...- powiedział profesor pisząc coś na kartce .

     Harry myślał , że to najgorszy dzień w jego życiu , ale nie znał następnych.

Nie chcianyWhere stories live. Discover now