Mugolskie zakupy

140 9 0
                                    

-Słuchaj Harry...Niedługo wracasz do szkoły...Z tego co widziałem twoja garderoba...Została u Dursleyów a mi na prawdę nie chce się tam wracać.  Może pójdziemy na zakupy do mugolskiego centrum? Właśnie załatwiłem nam mugolksie kart płatnicze wiesz?- powiedział Syriusz pokazując chłopakowi dwa kawałki plastiku w kolorze czerwonym.
- Nawet zadbałeś aby grafiką u mnie był...Jeleń?- powiedział Harry patrząc , że na karcie Syriusza jest czarny pies .
- Jeleń ! Jasne , że tak . To chyba twój patronus , co?- powiedział zadowolony.
- No tak...A to teraz ja jestem Rogacz junior?- zaśmiał się.
- No tak...- odpowiedział mu Syriusz otwierając jego szafę .
Nie było w niej wiele rzeczy . Wyciągnął czarną koszulę ,  , czarne trampki i katanę z której udało mu się sprać krew po bójce .
- No kurde...Jak Remus nie jest projektantem to ty na pewno nim jesteś - powiedział robiąc minę pewnego siebie .
- No przez całe życie nie puszczę Cię w dresach.  Nazywasz się Potter.  Twój ojciec nigdy by Cię tak nie wypuścił jak teraz - powiedział patrząc na jego szare dresy oraz długie , różowe skarpety .
- Nie wiem. Jak się z nim spotykam to ma białą koszulę podwiniętą lekko,  szare , elegandzkie spodnie , a do kompletu jest kamizelka .  Może masz rację , że Potter to elegancja wpisana w geny...Ja chyba jednak je sobie wydziedziczylem - zaśmiał się patrząc z nje dowieżaniem , że znalazła się u niego czarna koszula .
Kiedy ubrał się wyglądał jak syn gangstera . Jeszcze nie zagojony do samego końca łuk brwiowy , ubiór jak 100 dolarów . Syriusz powiedział :
- Jeszcze jedno...Chodź do łazienki . Usiadł na stołku , kiedy wziął grzebień.
- Włosy na żelu to podstawa . - powiedział nakładając mu go trochę i rozczesując przed lustrem .
- Kurcze ...Dlaczego nie zostałeś projektantem mody?- zaśmiał się patrząc na swoją fryzurę .
- No cóż ...Znasz mnie...Jestem zbyt wybuchowy aby pracować z rozwydrzonymi dziećmi miliarderów.
- Chyba masz rację ...Spalił byś im prędzej włosy niż ułożył - wybuchnął śmiechem.
- Dobra , jedziemy . Remus świetnie bawi się w Hogwarcie ucząc dzieci . Ja bym chyba je rozniósł,  bo uwież mi Harry jedynymi młodymi ludźmi , których na prawdę bardzo lubię są Twoi przyjaciele . Reszta jest dla mnie nie zrozumiała ...- powiedział odkładając grzebień .
Harry miał nastroszone włosy , granatową katanę z białym futrem .
- Syriusz,  nie bież różdżki ! Słowa o czarodziejach,  bo mugole strasznie się ich boją - powiedział widząc jak opiekun chowa ją w szacie.
- Oj to na pewno nie wypadnie , a każdy czarodziej , oprócz Ciebie bo ty dajesz sobie radę sam nosi różdżkę przy sobie . Dobra jedziemy .
Wsiedli do samochodu . Harry z tyłu , bo bardzo przyzwyczaił się do tylnego siedzenia . Wszystkie oczy mugoli były zwrócone na nich kiedy jechali drogami najnowszym samochodem na rynku . Przed galerią wiele z nich oglądało go z daleka,  ale bali się podejść widząc Syriusza w czarnej kurtce skórzanej i rozpiętej białej koszuli w okularach przeciwsłonecznych i Harrego idealnie wpasowującego się w wygląd syna mafiozy . Syriusz załatwił mu przyciemniane okulary korekcyjne ( do teraz nie wie z kąd on brał te wszystkie graty) , które chłopak złożył wysiadając z auta . Mugole otworzyli usta z zaskoczenia.  Lidzie bali parkować się obok bryki . Syriusz powiedział :
- Idziemy synu.
Wchodząc od razu powiedział :
- Byłeś w takim miejscu? Ja nigdy...
- Trudno powiedzieć...Chyba kilka razy ale nie za wiele.  Trzymaj się mnie i nie zachwycaj się wszystkim .- powiedział widząc jak Syriusz zaczyna ekscytować się sklepem z alkoholem.
-To ulubiony Jamesa , a to ....Te gówno zawsze pił Snape - powiedział wskazując na czystą .
- Syriusz...Na razie to zostaw...Pokażę Ci coś lepszego...- powiedział wiedząc do jakiego sklepu go zaprowadzić. - Najpierw wysłać kasę,  bo chyba nie umiesz płacić kartą...
- Tu się zdziwisz Harry . Stary Syriusz jeszcze wie o co pytać w banku .- zaśmiał się idąc za Harrym .
Ustał przy sklepie z różnymi elegandzkimi rzeczami. Wiedział , że mężczyzna ma fioła na punkcie płaszczy i kuszul i okularów przyciemnianych . Posiadał ich chyba miliony . Na przeciwko był sklep z dresami. Syriusz zauważył , że Harry do niego zmierza ale złapał go za rękę mówiąc:
- Młody człowieku masz ich chyba 5 par w szafie . Przyszliśmy tu po o wiele lepsze rzeczy .
I jak Syriusz postanowił tak było . Gdyby nie to , że urodzili się w bogatych rodzinach przewalili by mugolskie wypłaty na trzy koszulę, dwa takie same zestawy marynarki i spodni, kamizelkę oraz garnitur . Harry na prawdę poczuł się jak milioner , którym był , ale nie był tak rozrzutny jak Syriusz.
- To gdzie teraz syneczku?- powiedział
- Gdzie byś poszedł?- zapytał go
- Nie wiem co tu jest ciekawego...Mają ciekawy nie wiem...Może pokażesz mi restauracje mugoli co?- zapytał go zaciekawienie patrząc na McDonalda.
- Ja chyba nic nie zjem , ale Tobie z chęcią pokażę . - powiedział .
  Weszli coś zamówić . Gdyby nie ta nędzna rurka w nosie Harry na prawdę czuł by się lepszy od innych .
- Tu masz hamburgery,  tu kurczaki w panierce , tu lody i inne szejki .- mówił tłumacząc mu menu .
- Mogę zamówić wszystko po jednym?- zapytał nie mogąc się zdecydować.
- Masz szalone pomysły . Będziemy czekać chyba godzinę,  ale jak chcesz to próbuj.- zaśmiał się- ją na pierwszym roku pierwszy raz widząc słodycze zamówiłem wszystkie z wózka ...- zaśmiał się przypominając sobie jak z Ronem jedli fasolki i inne smakołyki .
- Widzisz , jak mamy to we krwi ...Dobra idę.  Trzymaj za mnie kciuki bo na prawdę chcę spróbować wielu rodzajów lodów jakie tu mają.
Harry siedział trzymając się za usta aby nie wybuchnąć śmiechem. Śmieszyło go jak Syriusz próbuje zamówić całe munu . Nie wiedział , że wziął wszystko po 2 razy .
- No dobra. Mamy zamówienie numer 7. Nie wiem kiedy będzie , ale będziemy czekać. Harry co oni mają ?- powiedział patrząc na ludzi w jego wieku mających yelefony w ręku.
- Telefony. To takie użadzenia dzięki którym nie piszesz listów tylko rozmawiasz z drugą osobą. - potem dodał ciszej - u nas nie działają...
- Kurcze a fajne by były...- powiedział patrząc jak właśnie z kimś rozmawiają .
    Kiedy ich zamówienie doszło Harry myślał,  że posika się ze śmiechu. Na stół wjechało 20 różnych rodzaji jedzenia. Harry sięgnął po shakea waniliowego mówiąc:
- Akurat to sobie przygarnę...Jest za dobre aby z tego rezygnować.
- Widzisz ...Stary Łapa wie ci dobre - zaśmiał się biorąc takiego samego do ręki.
- Kurde...Ale on pyszny...- powiedział zdziwiony - chyba zrezygnuję z whyski dla tego cuda .
- Nie wiem czy to cudo , ale na pewno bardzo dobre .- powiedział rozsiadając się wygodnie na kanapie stojącej na środku wielkiej galerii .
- Jedź. Jadłeś kiedyś...To?- powiedział podstawiając mu hamburgera pod nos .
O kurcze... To był smak ucieczki od Dursleyów. Harry dobrze go pamiętał...Pyszny , beztroski ...Potem miał lanie wszechczasów ale było warto . Otworzył opakowanie nje chętnie,  ale po chwili wsunął całego. Nje pamiętał tak na prawdę  kiedy ostatnio tyle zjadł. Opchnęli prawie wszystko.
  Potem poszli do sklepu , który bardzo zaciekawił Syriusza-księgarnia.
-Tą ma Remus , tą też , tą w dwóch egzemplarzach,  a tą całą serię - wymieniał pokolei przechodząc obok nich .
-On ma chyba ich więcej niż tutaj .-powiedział Harry szukając mu czegoś nowego,  ale Remus wszystko miał . Nagle natknął się na coś co wyszło w tym tygodniu.  Był to zapewne jakiś kryminał . Okładka zaciekawiła chłopaka.  Podszedł do Syriusza pytając :
- Remus czytał kryminały , co?
- On przeczyta nawet książkę kucharską . - zaśmiał się Syriusz.
   Wyszli z księgarni z egzemplarzem , po czym udali się do sklepu z ,,normalnymi" ubraniami , bo wszystkie koszulę Harrego były niestety zalene krwią lub błotem i nadawały się do kosza . Kupywali chyba ósmą kiedy w sklepie pojawili się bracia E. Syriusz spojrzał się na starszego- jego nogą wyglądała coraz lepiej ...Oni patrzyli na Harrego zdziwieni,  że ledwo cztery dni temu widzieli go niesionego na rękach , a teraz ...Teraz jest okazem zdrowia tylko z dziwną rurką w nosie umocowaną na czarny plaster. Był tak długi , że gdyby nie to , że zwisała mu za uchem można by było powiedzieć , że Harry skaleczył sobie twarz . Galili się tak kilka sekund na siebie , kiedy rodzeństwo wyszło . Chyba się przestraszyli .
   Kiedy wychodzili ich konta bankowe były nieco odchudzone , toreb było więcej niż bogatych panienek,  a na dworze zamiast wschodu Był już zachód słońca.
-Widzisz , Synku, jak Ci się podobało?- zapytał .
- Jestem bogatszy o trzy płaszcze , osiem koszul różnych rodzajów , garnitur,  trzy marynarki , osiem spaodni, trzy ,,elegandzkie " bluzy , nową torbę , kilka skarpet chyba 6 par butów...- zaczął wymieniać patrząc na torby .
- Na wyrost Harry. Na pewno Ci się przydadzą,  bo Potter po Hogwarcie w dresach chodzić nie będzie - uśmiechnął się czochrając mu włosy jak to kiedyś robił Jamesowi .
- Syriusz! Sam mi je czesałeś!- powiedział będąc pod jego ręką .
- No to ja Ci je jedynie poprawiam...- powiedział sarkastycznie .
    W drodze do domu Harry stwierdził , że robi się głodny . Czekał na powrót do domu , aby zjeść trochę czekolady.

Nie chcianyWhere stories live. Discover now