Moce

297 12 0
                                    

Harry przyzwyczaił się do tego , że już nawet Malfoy omijał go szerokim łukiem. Wiekszość zaczęła się go bać . Oczywiście Ron i Hermiona zrozumieli...Tak na prawdę to chyba jedyni z wielu ,wiedzących o incydencie uczniów . Kiedy Syriusz został uniewinniony , Pedigrew uciekł z sądu. Dalej sprawa z z mordercami się nie rozwiązała. Na szczęście nie wszystkie osoby wiedziały o jego mocach . Jednymi z nielicznych byli dyrektorowie , Remus oczywiście Snape , bo przed jego długim nosem nic się nie ukryje , Ron Hermiona i kilkoro ślizgonów na przykład Malfoy z jego paczką. Ten ku zdziwieniu Harrego nie wydał jego sekretu i zakazał innym tego rozgłaszać. Właśnie była lekcja eliksirów .Snape był tamtego dnia w wyjątkowo złym nastroju . Odejmował punkty za dosłownie nic . Kazał zrobić swoim uczniom eliksir uspokajający i sam chodził po klasie przerażająco oddychając przy tym . W wyjątkowo cichej klasie słychać było jedynie odgłosy bulgoczacych w kociołkach eliksirów oraz krojenia czy rozgniatania różnych rzeczy . Snape zatrzymał się przy Potterze .
- Panie Potter? Cóż to za nowy wywar? Jeszcze nie widziałem tak zrobionego eliksiru uspokajającego. Obejmuję 5 punktów Gryffindorowi - powiedział jadowicie po czym poszedł sprawdzać co dzieje się w kociołkach innych . Harry pragnął zemsty . Wiedział , że jeśli użyje swoich dziwnych, nowoodkrytych mocy jego oczy zrobią się przekrwione. Nauczył się jednak , że wystarczy je zakmknąć a wyleci z nich jedynie krwawa łza , którą może szybko wytrzeć o szatę . Popatrzył tylko na Rona i Hermionę jakby oznajmiając co chce zrobić, położył cicho różdżkę na widoku, tak aby Snape się od razu się nie zorientował i przystąpił do działania . Kiedy  odejmował kolejne punkty , tym razem któremuś z puchonów Harry zrzucił na niego książkę z biurka Goyla . Zamknął oczy , otarł krwawe łzy i powrócił do pracy nawet nie podnosząc głowy .
- Kto...To... Był?- obużył się Snape i mówił jeszcze bardziej jadowicie.
Klasa ucichła . Nikt już nawet nie kroił nic ani nie grzebał w kociołku . Snape od razu podszedł do Harrego mówiąc:
- Pokaż oczy Potter .
Kiedy Harry podniósł głowę Snape od razu przybliżył jego głowę do siebie i próbował doszukać się w oczach jego ukochanej Lilly jakiejkolwiek krwistości. Ku jego zaskoczeniu były czyste jak łza a różdżka leżała metr od Harrego . Odszedł bez słowa dalej przeszukując klasę. Nic nie znalazł ale potem przez całą lekcję patrzył na oczy Harrego. Były takie jak jego ukochanej Lilly. Po prostu nie mógł się od nich oderwać .
Po lekcji Hermiona okrzyczała go za jego czyny . Oczywiście Harry więcej sobie z tego nie robił bo Ron stał za przyjaciółką i ją przedrzeźniał  pokazując mu , że dobrze zrobił. Szli przez korytarz na kolejną lekcję , kiedy nagle zatrzymał go Remus mówiąc:
-Harry mam Cię zaprowadzić do gabinetu dyrektora . Jego propozycją chyba średnio Ci się spodoba .
Harry tylko skinął głową przytakująco i poszedł za Remusem . Ten zostawił go przed gabinetem i czekał aż wyjdzie .
-Dzień dobry Profesorze Dumbledor-powiedział siadając przed mężczyzną .
-Dzień dobry Harry . Niestety nie mam chyba dla Ciebie dobrych wiadomości.
-Proszę mówić .
-Widzisz Harry....Kiedy twoja matka umierała rzuciła czar starożytno magiczny , że przy członkach Twojej rodziny żaden sługa Voldemorta Cię nie znajdzie . Niestety ostatnią jej członkinią jest twoja ciotka . W Hogwarcie w te święta nie będzie bezpiecznie. Ja , Minerwa i kilkoro innych nauczycielów wraca na święta do domu . Niestety Peter boi się tylko nas . Jak widziałeś Harry nie uchyli się przed niczym . Niestety musisz wyjechać do ciotki na święta . Obiecuję, że tylko na 3 dni. Potem wracam ja i profesor Lupin Cię z tamtąd odbierze.
- Profesorze, nie ma innego wyjścia?- zapytał Harry spuszczając wzrok.
- Niestety nie . Musimy Cię chronić . Proszę spakuj się już dziś , bo jutro zaczyna się przerwa świąteczna. Dziś jesteś już wolny. Proszę uważaj tam na swoje cudowne ręce - powiedział Dumbledor uśmiechając się ciepło.
- Jasne Profesorze. Dziękuję i do widzenia. - odpowiedział wychodząc że spuszczoną głową .
Przez całą drogę do dormitorium szedł cicho , zgarbiony . Złe wspomnienia wracały do niego z ogromną siłą . Widział wuja z pasem , wiedział go z laską , kijem ,patelnią . Widział też ciotkę z różnymi innymi przedmiotami w ręku.
- To tylko kilka dni Harry. Powiedz mi proszę...Co się dzieje , że żadko się uśmiechasz?- zapytał go Remus czule .
- Nic takiego . Po prostu nie chcę tam wracać... Jest tam strasznie... nudno a do tego boję się , że kogoś skrzywdzę. - powiedział kłamiąc . Przygryzł wargę. Remus doskonale wiedział już , że kłamie . Znalazł miejsce bez uczniów . Ciche i spokojne . Przytulił chłopaka najszulej i najdelikatniej jak umiał.
Harry od razu mowił:
- Remus...Proszę...Nie...Nie chę Ci zrobić przypadkiem krzywdy - mówił to coraz głośniej i głośniej coraz mocniej się wyrywając . Kiedy Harry miotał się już straszliwie i jego szata podwinęła się tak , że było widać przedramiona Remus wytężył wzrok z niedowierzaniem. Harry się ciął...Miał depresję i on tego nie zauważył? Był na siebie wściekły. Jak on mógł. Kiedy Syriusz był w jego wieku też to robił i w 4 klasie 5 razy próbował ze sobą skończyć... Wiedział jednak , że u boku Petuni nie może umrzeć a więc trochę się uspokoił . Po jego powrocie się nim zajmie. Na pewno mu pomoże. Harry już się nie wyrywał tylko płakał mówiąc:
-Tak bardzo się boję Remus , że przez przypadek kogoś skrzywdzę...Tak bardzo...
-Nie jesteś potworem Harry. Po prostu nie potrzebujesz różdżki do większości zaklęć . Czy jeśli masz różdżkę w ręku to kogoś krzywdzisz? Oczywiście, że nie. Ty po prostu jesteś wyjątkowo uzdolniony i twoje dłonie czy nawet sama głową potrafi Ci ją zastąpić- mówił zataczając koła na plecach chłopaka .
Wyczuwał na nich wszystkie kości . Był pewien, że James był grubszy od swojego wychudzonego, ale o wiele zdolniejszego klona . Żadko się z nim przytulał ale kiedy to robił czuł potężne mięśnie a nie kruche kości . Może tak mu się tylko wydawało...
Kiedy Harry się uspokoił Remus usiadł na podłodze I powiedział:
-Od jak dawna ?- poprawił rękaw chłopaka aby zakryć blizny i pokazać , że doskonale o nich wie .
Harry cieszył się , że koszula z jego klatki piersiowej nie da rady się podwinąć. Tam miał ich wiele więcej. Chciał odpowiedzieć szczerze ale nie wiedział tak na prawdę kiedy to wszystko się zaczęło.
-Nie wiem. W 2 klasie byłem czysty -powiedział wtulając się w mężczyznę o zapachu czekolady .
-Nic się nie dzieje. Kiedy wrócisz ze świąt to na spokojnie porozmawiamy-powiedział gładząc go po włosach.
Harry kiwnął głową potakująco ale nie miał pewności, że wróci z privet drive 4 . Nie wiedział czy tam po prostu nie umrze . Jeśli już wróci to na 90%trafi do szpitala .
Całą noc Harry przepłkał w łazience. Był bardzo smutny. Leżał na podłodze a z policzków zciekały mu łzy .Rano pożegnał się szybko z Ronem i Hermioną. Wyszedł na dwór i do wieczora czas spędził tam . Oglądał chmury . Kochał to robić. Może to ostatni raz...Spotkał Malfoy'a na korytarzu, zapalili razem . Z nim Harry też się pożegnał. Draco powiedział, że będzie mu go brakowało, po czym odszedł . Harry wypchał się jak tylko mógł na kolacji po czym Lupin go teleportował prosto na Privet Drive . Przeszli ją całą w ciszy .dopiero przy domu numer 4 Remus odezwał się czochrając dzieciakowi włosy tak , jak niegdyś robił to jego ojcu mowiąc:
- Dasz radę Harry . Wesołych świąt . Przyjdę po Ciebie w 1 dzień świąt z samego rana. Tylko słowa staremu ok?- powiedział dzwoniąc do drzwi .
- Jasne Remus - powiedział Harry wymuszając uśmiech- wesołych świąt .
Ciotka kazała wejść do środka kiedy Remus tłumaczył jej co i jak. Pożegnał się mile i drzwi zamknęły się . Harry od razu został popchnięty na podłogę.
- Kto to wrócił? Nasz mały uciekinier?- powiedział wuj .
- Masz posprzątać wszystko - powiedziała ciotka dając mu wiadro z rzeczami do sprzątania.
Harry grzecznie wziął się za sprzątanie . Kiedy był już wykończony górą domu zszedł na dół. Poodkurzał powycierał kurze.
- Teraz idź odśnież- powiedział wuj nawet nie podnosząc wzroku znad gazety.
- Jasne - powiedział chłopak zakładając jedynie adidasy bo jak widać ciotka schowała resztę ubrań . Na dworze było , 8 stopni na minusie . Harry myślał, że zamarznie kiedy znów pojawił się ten sam pies , który dostawał od chłopaka pomidory e wakacje . Widząc , że dzieciak się trzęsie a do odśnieżenia zostało mu wiele położył się na ziemii i zsuwał śnieg własnym ciałem.
-To znowu Ty? Nie mam nic dla Ciebie . Nie jesteś zwykłym psem , prawda ?- zapytał go Harry widząc jak zgarnia śnieg .
Uśmiechnął się jedynie do niego . Pies odśnieżył więcej i dokładniej od niego . Wszedł do domu zmarznięty na kość . Wtedy potknął się o swoje sztywne nogi przewracając się i łamnąc nogę w małym taboreciku . Od razu zanim wstał został udeżony w twarz . Cztery zęby po jednej stronie się wybiły . Nawet nie zdołał zobaczyć Kto mu to zrobił kiedy wtrącono go do komórki. Z ran lała się krew . Harry już zaczął kasłać , było mu zimno , nos straszliwie zatkał . Miał nadzieję, że do następnego dnia zostanie jeszcze przy życiu .

Nie chcianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz