30 || final choice

473 12 0
                                    

    ___Tydzień później___

Siedziałam na kanapie w biurze Hyunjin'a który wypełniał jakieś dokumenty.Dni mijały nam spokojnie, praktycznie bez problemowo, zostałam ponownie przyjęta na uczelnię jednak postanowiłam zrobić sobie przerwę i wykorzystać urlop dziekański.Muszę odpocząć od tych wszystkich męczących wydarzeń,pozatym nie chcę tam wracać do póki jego ojciec tam uczy.
Mimo wszystko miałam w sobie tą ślepą nadzieję,że już niedługo wszystko wróci do normy a ja znów będę żyła jak kiedyś.
Z zamyśleń wyrwał mnie Kim i Juliette którzy wparowali do biura Hyunjin'a.
— Musimy jechać — rzucił szybko Kim a Hyunjin poderwał się z fotela i pociągnął mnie za rękę
— Co się dzieje? — zapytałam zdezorientowana
— Proszę nie teraz,poprostu nie zadawaj pytań i bądź cicho — odparł stanowczo gdy weszliśmy do windy
Pani Kim rozmawiała z kimś przez telefon,chyba po francusku?
Gdy winda się zatrzymała wybiegliśmy z niej a ochroniarze tylko kiwali głowami między sobą.Byłam wystraszona całą tą sytuacją,nie widziałam o co chodzi ani gdzie jedziemy,ale domyślam się,że uciekaliśmy.Wsiedliśmy do czarnego Mercedesa który stał przed drzwiami budynku,Kim usiadł za kółkiem a ja z Juliette z tyłu.Gdy chciałam wsiąść do auta Hyunjin gwałtownie przyciągnął mnie ku sobie i złączył nasze usta w czułym pocałunku,zupełnie tak jakby miał to być nasz ostatni.
— Kocham cię pamiętaj,jesteś dla mnie całym światem.Więc proszę, jeśli nie wrócę żyj tak jak chciałaś — powiedział z troską w głosie,po mojej twarzy zaczęły spływać łzy
— Kochanie,o-oczym ty mówisz.. — wyjąkałam — Co się dzieje?
— Jeśli wrócę wszystko Ci wyjaśnię — pocałował czubek mojego nosa — Proszę jedź już i nie płacz — otarł moje łzy i popchnął w kierunku auta
— Kocham cię — szepnęłam na co chłopak uśmiechnął się czule i wszedł z powrotem do budynku
Juliette siedziała jak posąg na swoim miejscu a Kim miał wzrok wbity w drogę

                     [ H Y U N J I N ]

Udałem się z powrotem do biura,podszedłem do jednej z komód i wyjąłem z niej dwa pistolety które ukryłem pod marynarką. Przeczesałem nerwowo włosy ręką i po chwili namysłu udałem się do swojego samochodu.
— Jedziemy — poleciłem kierowcy a ten ruszył z piskiem opon
Bawiłem się wisiorkiem który wisiał na mojej szyi.Nie chciałem tego,przez te wszystkie lata chciałem tego uniknąć.Ale teraz kiedy na szali jest życie i przyszłość Ji,muszę pozbyć się wszelkich hamulców.Zdawałem sobię sprawę z tego co mi grozi i w co się pakuję ale mimo to byłem gotowy zrobić wszystko.
— Jesteśmy — dobiegł mnie głos kierowcy,wysiadłem z samochodu.
Cała reszta też była już na miejscu,za moim samochodem stały jeszcze 3 takie.Z każdego wysiadła czwórka ochroniarzy.Skierowałem się do wejścia budynku przy którym stało dwóch mężczyzn.
— A pan do kogo? — zapytał jeden z nich
— Mam sprawę do szefa — odparłem na co ten włączył kamerę,spojrzałem w nią
Niech wejdzie — usłyszałem głos ojca a mężczyźni otworzyli drzwi uprzednio wyłączając kamerę i to był błąd
Gdy wszedłem do windy usłyszałem dwa strzały,co świadczyło o tym,że ludzie ojca zostali zabici.Winda zatrzymała się na wybranym piętrze, wziąłem głęboki oddech i wyciągnąłem jeden z pistoletów.
Wyszedłem z windy i zastrzeliłem czterech ochroniarzy którzy stali na korytarzu.Jeszcze jedna kula szepnąłem w duchu otwierając magazynek.Otworzyłem drzwi biura a broń od razu skierowałem w stronę ojca,ten jednak był przygotowany.
Siedział za biurkiem z pistoletem w ręce i uśmiechał się do mnie.
— Widzę,że dla niej naprawdę zrobisz wszystko — zakpił — Odważne posunięcie Jinnie — mruknął a mój żołądek skręciło — Wiesz co matka pomyśli gdy o wszystkim jej opowiem?
— Myślę,że nie będziesz miał okazji jej o tym opowiedzieć — odparłem i podszedłem nieco bliżej
Starszy wstał i wycelował bronią w moją głowę,uśmiechnąłem się i zrobiłem to samo.Wygra ten który pierwszy strzeli a ja w jego oczach widziałem tę niepewność.Po kilku minutach skierowałem broń na podłogę i sprawnym ruchem wystrzeliłem kulę obok nogi mojego ojca.Odskoczył zaskoczony i wyrzucił swoją broń w powietrze a ona wylądowała koło drzwi.Odłorzyłem pusty pistolet na biurko i powoli podszedłem do ojca.

𝖂𝖍𝖆𝖙 𝖜𝖎𝖑𝖑 𝖘𝖙𝖔𝖕 𝖒𝖊 || Hwang HyunjinWhere stories live. Discover now