Pierwsza randka

79 14 11
                                    

- Możemy pogadać?- zapytał Hongjoong, a San zrobił bardzo specyficzną minę, mieszającą niedowierzanie z ciekawością. Oczywiście się zgodził, bo po pierwsze był całkiem wścibski, a po drugie już dawno nie było sposobności, żeby po prostu porozmawiać. Wstali, ponieważ na siedząco na czynność zdawała się zbyt formalna, po czym postanowili poprzechadzać się po korytarzach budynku. Blondyn czekał cierpliwie, aż niższy ubierze w słowa, to od czego chciał zacząć. 

 - Wiesz jak zginął Yunho?- jasnowłosy chyba nie tego się spodziewał, ale przytaknął ponuro. Przez czas spędzony wspólnie w celi, ciężko było się nie dowiedzieć, chociaż im więcej okoliczności tej śmierci znał, tym trudniej było o tym mówić. 

- Yunho poszedł powiadomić ciebie, że Seonghwie się pogarsza, miał strój ludzi Gwardii, więc kiedy Mingi zauważył, że biegnie do Jongho, strzelił do niego, sądząc, że to jeden z nich próbuje go zaatakować.- wyjaśnił, a Joong starał się nie ujawnić jak bardzo zaskoczyła go ta informacja. Teraz całkowicie rozumiał przygaszenie Songa. Pragnął mu pomóc, ale zupełnie nie wiedział jak. Poczucie winy było strasznym pasożytem, które żywiło się tobą tak długo, jak tylko nie byłeś w stanie sobie wybaczyć. A nie było to łatwe, zważywszy, że jeszcze niedawno widział tą dwójkę w skowronkach, zakochanych, szczęśliwych, mających tyle wspólnych planów. Chociaż ich relacja nie była jeszcze ugruntowana, to było w niej coś tak przeklęcie uroczego, że mógł sobie wyobrazić jak ciężka była strata w takiej fazie znajomości. Jednocześnie, rozważając jak dałoby się wesprzeć przyjaciela, myślał o Seonghwie. Jak zareagowałby mając świadomość co tak naprawdę się wydarzyło? Istniały dwie opcje: zrozumiałby pomyłkę i nie obarczał winą nikogo za tą tragedię, oraz druga, mniej pozytywna, wybuchłby furią, oskarżając Mingiego. Nie dało się nawet określić, która z nich byłaby bardziej prawdopodobna, ponieważ w tym stanie emocjonalnym, Hwa byłby zdolny do absolutnie wszystkiego. 

- Nie mów mu. Niech nikt mu nie mówi. To co przekazaliście jest w zupełności wystarczające.- poprosił. Właściwie ani San, ani Jongho, a tym bardziej Song, nie zamierzali wyjawiać Seonghwie całej prawdy. Dla spokoju wszystkich, wypadało pewne kwestie przemilczeć.- Chciałem również cię przeprosić. Za wczoraj, za to jak się zachowywałem. Doskonale wiesz, że...

- To nie byłeś ty, przecież wiem. Nie przepraszaj. Po prostu zostawmy to w przeszłości.- uznał San.- Nadal czuję, że to nie o tym chciałeś gadać...

- Tak...- urwał, ponieważ nigdy nie zgłaszał się do nikogo po porady sercowe, a na dodatek blondyn sam nie miał żadnego doświadczenia w tym zakresie. Natomiast koniec końców był najlepszym kandydatem, patrząc na to, że Jongho nie miał nic z romantyka, a Hwy nienawidził, zaś Mingi miał teraz na głowie zbyt wiele własnych zmartwień, by zadręczać się prozaicznymi bzdetami Honga.

- Chodzi o Hwę?-rzucił San.

- Jak zawsze. Rzecz w tym, że między nami jest dziwnie.- bąknął nieprzekonany.

- Z tego co widziałem, to raczej dobrze, a nie dziwnie. Chyba, że o czymś nie wiem.- 

- No właśnie. Nie wiem jak to ująć. Wszystko wróciło do jakiejś normy, a ja czuję jakby nie mogło tak po prostu być. Wybaczyłem mu, ale wciąż czuję się nieswojo, kiedy jesteśmy blisko. Chciałbym go przytulić, a z drugiej strony za każdym razem, gdy mnie trąci, gdy coś zrobi, przechodzą mnie nieprzyjemne ciarki. Mam wrażenie, jakbyśmy nie wyjaśnili między sobą wszystkiego. Wiem, że on potrzebuje teraz ciepła, a ja się boję przełamać.- opowiadając o tym, czuł się jak największy kretyn we wszechświecie. Nie najlepiej szło mu w takich tematach i miał ochotę zapaść się pod ziemię. 

- Wiesz, czy twój dyskomfort spowodowany jest przez niego, czy przez twoją traumę? Nie da się niczego budować, kiedy podłoże jest grząskie.- odrzekł San. Wcale nie uważał, że to błahe sprawy, ani nie szokował go fakt, iż to co między nimi jest, stało się na tyle skomplikowane po tym konflikcie. Tu nie chodziło o przeszłość łatwą do przepracowania, zwłaszcza teraz, gdy oboje mierzyli się ze swoimi demonami i oba z nich mogły na stałe źle na nich wpłynąć. 

OTAKJA|  SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz