Wytrzymałość

76 16 12
                                    

Echo odbijanych od posadzki podeszw, roznosiło się po całym parterze, zakłócając niemalże śmiertelną ciszę panującą w siedzibie parlamentu, do której wprowadzili skrępowanego Seonghwę. Nie znajdowali się w budynku, takim jak wszystkie inne. Nie był to rozległy gmach zapierającego dech w piersiach pałacu, wieżowca lub dawnego dworu, przekształconego na ośrodek urzędu. Zatrzymali się w niepozornej części miasta, oddalonej od osiedla przedsiębiorstw w którym mieściła się partia o dobre kilkadziesiąt kilometrów. Jechali tu spory szmat czasu i kiedy w końcu Park wyszedł z zaciemnionego wozu, odczuł taki światłowstręt, że aż go zemdliło. 

Zajechali na tył bloku mieszkalnego, zwyczajnego, starego, który prawdopodobnie nie był w remoncie od kiedy go tu postawili. Toteż brunet postanowił jeszcze bardziej wytężyć zmysły i rozważyć wszystkie możliwości obrony, na wypadek, gdyby po prostu uznali, że zabiją go w niewidocznym miejscu, nie robiąc z tego sensacji. Może nawet wyczuli, że ten ma przy sobie podsłuch, a więc mógłby ich zdradzić. Zaraz zmienił zdanie, gdy kierowca pojazdu podszedł do zwykłych czarnych drzwi, po czym wpisał kod na małej klawiaturze. Hwa go podejrzał, chociaż nie miał pewności, czy sekwencję stanowiło "2009" czy "2008". Dwoiło mu się w oczach, ale postanowił zapamiętać oba hasła, żeby później przekazać je Erice. 

Zaczekali chwilę, po czym mężczyzna  nacisnął klamkę. Znajdowało się tam wejście do windy. Seonghwę wepchnięto do środka, a za nim weszło tam trzech członków Gwardii. Wszyscy się nie zmieścili, więc dwójka pozostała na zewnątrz. Wśród guzików widoczne były tylko poziomy "0", "-1", "-2" oraz "-4" oznaczone na czerwono. Któryś z osiłków nacisnął ostatnią opcję, a winda z przeciągłym piskiem ruszyła w dół. Klaustrofobiczna przestrzeń wprawiała Hwę w niewiarygodny dyskomfort, zwłaszcza że towarzyszący mu strażnicy nie spuszczali z niego wzroku, trzymając w pogotowiu broń, jakby spodziewali się, iż w chłopaku obudzi się jakiś potwór i zechce ich wszystkich zaatakować. Aż tak lekkomyślny Park nie był, więc w ciszy czekał, aż zatrzymają się na najniższym piętrze, by nie musieć już patrzeć na ich twarze. 

I tak właśnie znalazł się w holu podziemnej rezydencji. Zrobił ostrożny krok, wchodząc na drogą, marmurową posadzkę o odcieniu oraz połysku szafiru. Ściany wyglądały, jak gdyby ktoś wykonał je ze szkła. Były jasne, wpół przezroczyste, więc dawały ogląd na pracowników zamkniętych w dźwiękoszczelnych gabinetach. Siedzieli przy białych biurkach, ubrani w błękitne garnitury, każdy z przypiętą purpurową plakietką. W tych warunkach każdy oddech Hwy był niezwykle głośny, drobne poruszenie dłonią słyszalne, a zdawało się nawet, jakby obnażyć miało go zbyt szybkie bicie serca. Szli w kierunku wielkich schodów, prowadzących jeszcze niżej. Cały korytarz oświetlały lampy zwisające z sufitu, dające białe, wręcz oślepiające światło, które kojarzyło się Seonghwie z oddziałem szpitalnym w kwaterze głównej Fedory. 

Jeden z nich pchał go lufą karabinu, przyłożoną do jego pleców, dwóch pozostałych szło po obydwu jego stronach również gotowi rzucić się na niego, gdyby chociażby podejrzanie obrócił głowę. Zewsząd obserwowały ich sprytnie poukrywane kamery, które jednak Hwa zdołał wychwycić, nauczony przez Honga by wyłapywać takie detale. 

W końcu zatrzymali się przed wysokimi na około pięć metrów wrotami, na których wyryta była nazwa mieszczącej się za nimi instytucji: "Więzienie Polityczne Milano". Stojący najbliżej czytnika funkcjonariusz przyłożył swój identyfikator do czytnika, następnie pochylił się, aby urządzenie mogło sczytać siatkówkę oka, po czym ponownie się wyprostował w oczekiwaniu. Zamek się nie odblokował, aczkolwiek Hwa wyczuł po drżeniu podłogi, że z drugiej strony zbliża się ku nim pokaźna grupa ludzi, a tupot ich stóp stawał się coraz bardziej donośny, aż umilkł. Wówczas rozległo się krótkie piśnięcie, a przed dwudziestoczterolatkiem zaczął malować się cały tabun uzbrojonych, ubranych w niebieskie skafandry osób, o buziach przysłonionych granatowymi maskami z symbolem Milano. Nie dało się nawet rozpoznać, kto z nich był kobietą, czy mężczyzną, wyglądali jak oddział klonów. 

OTAKJA|  SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz