U granicy

71 14 9
                                    

To był spokojny dzień. Zadziwiająco przyjemny oraz pogodny. Na niebie nie wisiała żadna chmura, a delikatny wiatr szumiał w powietrzu. Ciszę przecinał brzęk niesionej broni oraz pełne determinacji szepty osób, szykujących się do walki.  Auta zostały załadowane, a dowódcy mniejszych oddziałów uzgadniali ostatnie szczegóły planu ze swoimi  podwładnymi. Jaylon przymierzał kamizelkę kuloodporną, zaś Nayla wiązała gruby warkocz, który kładł jej się po ramieniu. Uśmiechała się z wręcz psychodelicznym pragnieniem ukręcenia kilkorgu Milańczykom karku. Miała być to jej pierwsza tak niebezpieczna i poważna wyprawa. Wcześniej ojciec wystrzegał się ryzykowania zdrowiem, a tym bardziej życiem własnej córki. Teraz, kiedy była już dorosła i mogła samodzielnie decydować o swoim losie, nie mógł jej tego zabronić. 

W Mabel mieszała się ekscytacja, stres oraz zmartwienie. Minęło trochę czasu od opuszczenia przez nią Milano, więc nie miała pojęcia co się dzieje z Hongjoongiem oraz jego przyjaciółmi. Pomimo, że nie była z nim połączona więzami krwi, to widząc go, dostrzegała wiele podobieństw. Chłopak zdawał się mieć podobny do niej charakter, z tym że ona zawsze bała się stawiać takich dużych kroków jak on. Widząc, że ten będąc tak młodym, był jednocześnie tak odważny, czuła się zobowiązana w końcu działać. Nigdy nie miała prawdziwej rodziny, więc Joong mógł stać się dla niej namiastką czegoś, czego tak bardzo jej brakowało. Miała dość godzenia się na podleganie innym oraz postępowania tak, jak tego się po niej oczekiwało. Chciała wziąć przyszłość w swoje ręce, a te okoliczności wreszcie ją ku temu popchnęły. Nie miała pewności, czy im się uda, ale ryzykowałaby zbyt dużo nie próbując. 

- Gotowa?- Nayla pojawiła się w pokoju, w którym Mabel nocowała przez ostatnie dni.  Rumieniec podniecenia malował się na jej policzkach. Za skórzany pas miała już wsunięty nóż, a na dłoniach nasunięte grube rękawiczki. 

- Tak.- odparła kobieta, poprawiając swój strój. Ubrania kuloodporne były dość niewygodne oraz ciężkie, ale i tak była zadowolona, że tutejsi mieszkańcy dysponują takim sprzętem. Była to ostatnia deska ratunku, aczkolwiek nie oczekiwała na zbyt wiele. Pozytywnie się zaskoczyła, zarówno zapałem miejscowych ludzi, jak i wyposażeniem. 

- To świetnie, bo zaraz ruszamy.- oznajmiła podając jej magazynek wypełniony nabojami.- Będziemy czekać przy głównej hali.

--------------------------------------------------------

Miał zatkane uszy. Wymachiwał nerwowo rękoma, próbując wypłynąć na powierzchnię, ale nie mógł skoordynować ruchów. Ktoś kazał mu się topić. Jego własny mózg trzymał go przy dnie. Woda wlewała się mu do nosa, oczu oraz uszu. Brak powietrza palił w gardło, a jego ciało tkwiło bezradnie u spodu głębokiego zbiornika. Erica patrzyła na niego z góry,  sprawdzając się jak blisko granicy się aktualnie znajduje. Ktoś mierzył parametry, a Matilda wszystko to notowała z nieludzką wręcz zawziętością. 

Lekarz w białym kitlu podniósł głowę znad swoich dokumentów, po czym kazał informatykowi anulować komendę. Wciągnięto Hongjoonga linami do góry, a ten zakrztusił się nagłym napływem tlenu. Dyszał ciężko, a Shifflet śmiała mu się w twarz. 

- Nie mam pojęcia jakim cudem, ale masz zwiększoną odporność na wszystkie tortury.- brzmiała tak, jakby w jej mniemaniu prawiła Kimowi komplementy. Tymczasem on ledwie był świadomy, że ktoś coś do niego mówi. Miał mroczki przed oczami. Naprawdę wolałby zemdleć i nie czuć tego wszystkiego w tak namacalny sposób. 

Tego dnia Erica wraz ze swoim sztabem postanowiła przetestować  wytrzymałość czerwonowłosego. Domyślał się, że badania, których na nim dokonali wykazali coś, co pierwotnie nie było zamierzone, a co zdało się im wyjątkowo interesujące. Okazywało się, że nadzwyczajność Honga nie kończyła się na kawałku metalu umieszczonego w jego mózgu, a sięgała znacznie dalej. Chłopak miał już świadomość, że jego istnienie zostało bardzo skrupulatnie zaplanowane. Był wynikiem eksperymentu, przez co coraz mniej postrzegał się jako człowieka. A kiedy tak trzymali go jak szczura w klatce, na którym sprawdzano skuteczność najrozmaitszych urządzeń, mających na celu nic więcej, jak wyrządzić mu krzywdę, sam zaczął odbierać się jako wynaturzenie. Może wcale nie mógł nazwać się jednym z nich, skoro to ludzie go stworzyli, praktycznie od podstaw. 

OTAKJA|  SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz