Dawka Prawdy

112 17 3
                                    

- Miło mi cię widzieć! I twojego przyjaciela również.- mężczyzna przywitał Hongjoonga z otwartymi ramionami, zaraz zaglądając za jego plecy, gdzie skradał się Seonghwa, zdecydowanie mniej pewny siebie. Kim uśmiechnął się szeroko, aby zrobić dobre wrażenie na dowódcy, chociaż przez rzadkość używania u siebie takiej mimiki, mogło to wyglądać odrobinę sztucznie. 

- Dzień dobry, mam nadzieję, że się nie spóźniliśmy.- ton Joonga brzmiał tak jak zawsze, kiedy rozmawiał z kimś ważnym. Park pamiętał, gdy podobnie zwracał się do niego. Z perspektywy czasu, było to dla dwudziestoczterolatka komiczne. Teraz, kiedy znał już wszelkie zachowania chłopaka, widział go w najbardziej upokarzających oraz najdziwniejszych sytuacjach, miał zupełnie inne o nim zdanie. W pozytywnym sensie, ponieważ ta zawzięta chęć udowodnienia mu w Fedorze, iż jest najlepszy, a jego barki są w stanie unieść każdą odpowiedzialność, po czasie zaczęły irytować Hwę. Dopiero chwile, kiedy obserwował go z ukrycia lub gdy ten sam decydował się opuścić swoją muszlę, pozwalały mu poznać jego prawdziwy charakter. To on sprawił, że udawane zauroczenie nastolatkiem, aby go pozyskać, zamieniło się w rzeczywiste uczucie (którego nawiasem mówiąc, miał niekiedy dość, bo był w stanie wybaczyć temu dzieciakowi najgorsze głupoty i najbardziej nieznośnie humorki). 

- Ależ nie, siadajcie.- wskazał na dwa stołki obok swojego biurka, zarzuconego stertą papierów, do których nie miał głowy.- Ostatnio dużo się dzieje, a muszę przyznać, że niewiele tu wykwalifikowanych osób. Staram się przyuczać moją córkę, ale rozumiecie, ona dużo lepiej czuje się w zarządzaniu służbami. 

Seonghwa udawał jakby pojmował wszystko, co mówi ten człowiek, a w rzeczywistości wychwytywał pojedyncze słowa, nijak umiejąc odkryć rzeczywisty kontekst wypowiedzi. Przez to Hongjoong musiał się naprawdę intensywnie skupiać, aby zachować powagę. 

- Każdy ma swoje przeznaczenie. Przepraszam za pytanie, ale czy mógłbym wiedzieć jak się do Pana zwracać?- Hong uniósł jedną brew. Wzrokiem szukał jakichś wskazówek, plakietki, imion na dokumentach, lecz nic mu to nie dało, więc dla własnego spokoju postanowił spytać. 

- Ach tak, mów mi Jaylon. Po cóż te zbędne formalizmy.- rzucił, machnąwszy ręką, po czym sam opadł na swój fotel.- Sam przyznałeś, że znasz się na mnóstwie rzeczy. Zaimponowało mi także ta wzmianka o opadach. Mamy z nimi duży problem, ponieważ wyniszczyły już część budynków w okolicy. Wcześniej zamieszkiwaliśmy inne miasto, jednak po kilku miesiącach, pomimo łatania dachów, okazało się, że materiały z jakich zbudowane były tamtejsze domy, są nieszczelne. Tutaj mamy dwie, duże blaszane hale produkcyjne, lecz wszyscy nie pomieszczą się tam by wspólnie spać i żyć. Jesteś naprawdę w stanie przewidzieć, czy spadnie deszcz?

Brzmiał, jakby ta zdolność była przynajmniej magiczna, a wywodziła się ona z dwóch czynników, pierwszym z nich było żmudne studiowanie, z kolei drugim, małe urządzenie w jego mózgu, które chociaż było wyłączone spod kontroli innych, dostarczyło do jego pamięci już tak wiele informacji, będąc niezawodnym składem wiedzy, że Joong zyskiwał swoistą, nadludzką moc, chociaż sam tak by jej nie nazwał. 

- To zwykłe obliczenia, plus obserwacja pogody. Zwykle się sprawdzają, lecz wolałbym się nie zarzekać. Zwłaszcza, że teraz jestem na innym kontynencie, a tu warunki trochę się różnią.-

- Zawsze ma rację.- burknął trochę niewyraźnie Hwa, dumny z siebie, iż był w stanie coś wyklekotać po angielsku. Uniósł brodę dumnie, a Hongjoong zerknął na niego kątem oka, z jednej strony mając ochotę cisnąć go łokciem prosto między żebra, a z drugiej poklepać z dumy po ramieniu. W tym konkretnym momencie wolałby jednak, aby się póki co nie odzywał. 

- Za dwa dni się dowiemy, tak?- Jaylon rzucił Hongowi wyzwanie, lecz ten przekonany o małym prawdopodobieństwie własnej omylności, wcale nie wyglądał na zestresowanego. W jego stylu byłoby wręcz pełne pychy prychnięcie i nie dlatego, aby pokazać, że jest  w czymś doskonały, a żeby podbudować w oczach drugiej osoby przekonanie, iż ten nie ma żadnych słabości, co za tym idzie, niczego się nie boi. To mijało się z prawdą, ale wiedział o tym tylko Hongjoong. Wraz z tym przeklętym brunetem, ślęczącym obok niego, przyglądającym się mu z uwagą, jak niezwykle zaciekawiony czymś kot.- Ostatnimi czasy współpracujemy z kilkoma organizacjami w zakresie handlu oraz przemytu broni. Nie jest to wcale chluba, ponieważ dużą część naszych przychodów stanowi biznes z policją Milano. Dostarczają nam część istotnych produktów, albo pieniądze. Jesteśmy również pośrednikami w ich kontaktach z europejskimi państwami. 

OTAKJA|  SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz