Wybaczam

80 17 33
                                    

- Milano nie jest podzielone na aleje, a na dystrykty. To, co nazywasz aleją, to granica kolejnego dystryktu. Masz pojęcie o kilku, ale w rzeczywistości jest ich dwadzieścia w pierwszej strefie i po dwanaście w każdej kolejnej. Wśród nich znajdują się osiedla, ulice...- tłumaczyła Seonghwie oraz Hongjoongowi, którzy siedzieli w gabinecie Erici i wysłuchiwali jej pogadanki o mieście, jakie bez wątpienia bardziej fascynowało ją, niżeli ich. Park starał się za wszelką cenę skoncentrować, ale w pojutrze był "Ten dzień", jak zwykł roboczo nazywać go Joong. Brunetowi ciężej było sypiać, ciężej było zmusić się do dotychczasowej rutyny, chodził zamyślony i zdobywał się głównie na kontakt z Kimem, starającym się okazać mu tyle wsparcia, na ile było stać jego siły. A on sam również nie radził sobie z tym najlepiej. 

- Przepraszam, że przerywam, ale dlaczego jak pytałem panią o moją siostrę, nie wspomniała pani, że jest członkiem partii?- czerwonowłosy oderwał wzrok od hebanowego blatu, kierując go na kobietę, która wciągnęła ze świstem powietrze, jakby pytanie zadane przez chłopaka było jakąś niewiarygodnie ciężką łamigłówką. 

- Mabel Kim? Uważałam, że nie jestem właściwą osobą, by ją zdradzać. Nie wydawała się skora z wami zapoznawać.- kiwała głową, chcąc chyba samej sobie przydać trochę racji. Dziewiętnastolatek jej nie uwierzył, cokolwiek by nie powiedziała, poddałby to pod głęboką analizę. Jego celem było po prostu przekonanie się jak zareaguje i jaką wymówkę spośród nieprawdziwych wybierze. Praktycznie z dnia na dzień coraz mniej mu się podobał charakter tej kobiety, a im dłużej ją obserwował, tym mniej szczera się wydawała. Jak można się domyślić, była to kolejna dawka stresu, ponieważ termin się zbliżał, a on czuł jakby oddawał własnego przyjaciela... kogoś więcej niż przyjaciela, na śmierć. Przekonywał sam siebie, że tylko wmawia sobie te głupoty, ponieważ się boi, a było to zupełnie normalne, jeśli chodziło o jedną z najbliższych osób. I wcale nie wybaczył mu w pełni, skoro tak go określał. Seonghwa mógłby wbić mu nóż w serce, mógłby zrobić mu najgorszą krzywdę, mógłby odejść na zawsze, a wciąż miałby to samo miejsce w jego życiu. O pewnej wdzięczności nie dało się zapomnieć, nawet pod wpływem największego zawodu. 

Po tej okrojonej odpowiedzi, Shifflet ciągnęła swój wywód, zgodnie ignorowany przez zarówno bruneta, który za swój obiekt zainteresowania wziął Joonga oraz samego dziewiętnastolatka, poważnie rozważającego w jaki sposób może dowiedzieć się czegoś więcej o Erice. Przegrzebał całą czytelnię, przepytał praktycznie wszystkich członków ugrupowania, opisywał jej zachowania godzinami i jedynym wnioskiem do jakiego doszedł, to fakt, że popada w paranoję, ponieważ wszystko zgrywa się w racjonalną całość, tylko on wykańcza się swoim strachem o dwudziestoczterolatka. Karkołomnym było dopuszczenie tej wizji do swojej świadomości, więc szukał uszczerbków w planie, uszczerbków w osobie Erici, ale nie umiał ich znaleźć. Jedyne co nim kierowało w tym zakresie, to to cholerne przeczucie. 

Tej nocy padał deszcz, a on spędzał samotny wieczór w czytelni, przeglądając jeszcze raz książki, jakby między wierszami miał znaleźć udowodnienie własnych racji. Nie okazało się to jednak efektywne, więc po dwóch godzinach skończył podpierając ciężką głowę na piąstkach, spoglądając na lampę o złotym abażurze. Nagle do środka ktoś wszedł, a w progu ujrzał Sana. Blondyn jakimś cudem zawsze zjawiał się wtedy, kiedy Hong jednocześnie najbardziej potrzebował rozmowy, a zarazem uzewnętrznianie się przed kimkolwiek malowało się jak najgorsza zmora. Jasnowłosy usiadł naprzeciwko niego, nie siląc się na zbędne przywitania. Wyglądał na wypoczętego, co zadowalało Kima. Przynajmniej ktoś z nich czerpał na tym wyjeździe. Dawno cera chłopaka nie miała tak zdrowego odcienia, a sylwetka tak zgrabnego kształtu. Wreszcie przypominał żyjącego człowieka, a nie jego kompletny wrak. 

- Przyznaj... przesiadujesz tu tylko dlatego, ponieważ boisz się kolejnych konfrontacji z Seonghwą, boisz się go zobaczyć, pożegnać na kilka dni, pojąć, że mu wybaczyłeś, może nawet od razu, bo masz tak cholernie miękkie serce. Uwierz mi, to co zrobił, to jedno z największych możliwych świństw, ale wmawiając sobie, że dalej czujesz do niego głęboką urazę, kiedy tak naprawdę pragniesz tylko jego bliskości, zwłaszcza w tym momencie, ranisz samego siebie. Ciężko się pogodzić ze świadomością, że jesteś znacznie wrażliwszy, niż zawsze tego chciałeś, prawda?- ta nieoczekiwana, rzucona bez ostrzeżenia, ale przy tym jakże trafna diagnoza, zaskoczyła Hongjoonga. Jasnowłosy rzadko zdobywał się na porady, szczególnie w stosunku do kogoś takiego jak Joong, który uważał, iż zawsze wie najlepiej, a o uczuciach jakie go męczą, nie wiedział kompletnie nic Wzdrygnął się, bo co niby miał mu teraz powiedzieć? Za dobrze znał innych, a za słabo siebie, by móc stwierdzić, czy się w ogóle zgadza z młodszym. 

OTAKJA|  SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz