Zemsta

105 17 17
                                    

Noah wciąż spędzał swój wieczór przy barze, wypijając kolejne butelki białego wina i spoglądając od czasu do czasu na parkiet, gdzie Hongjoong świetnie się bawił wraz z Seonghwą. Dotychczas nie podejrzewał, że ci są parą, chociaż teraz łatwiej było mu zrozumieć skierowaną do siebie nienawiść Parka. Bez względu na motyw, Walker wcale nie zamierzał wybaczyć mu podłego traktowania na statku, poniżania oraz zastraszania. A skoro wiedział już na czym, a bardziej na kim, zależało mu najbardziej, mógł to wykorzystać i zabawić się jego uczuciami, tak jak on doskonale się bawił, gdy przywiązywał go siłą do pnia drzewa.

Granie nieporadnego szło mu niezwykle dobrze. Każdy z tej szóstki zdawał się w nim dostrzegać jedynie ofermę, nieprzyzwyczajoną do funkcjonowania poza granicami Milano. Tylko sam trzydziestodwulatek miał pojęcie jak bardzo się mylą. Z chytrym uśmiechem zmierzył ostatni raz sylwetkę Kima, wijącego się w rytm muzyki, po czym nachylił się w stronę młodego barmana.

- Hej!- zawołał, a tamten natychmiast się odwrócił z życzliwym wzrokiem, lecz cerą bladą ze zmęczenia.- Wiesz może kto tutaj sprzedaje "coś" mocniejszego?

Zielonowłosy skrzywił się, ale po chwili konsternacji oparł o bar, nachylając się, by nikt inny, kręcący się w pobliżu, go nie usłyszał.

- Masz pieniądze?- wycedził.

- Oczywiście.- przed tragedią "Pasji" powciskał w kieszenie tyle banknotów, ile pomieściły jego ubrania. Chociaż przemokły, to wystarczyło tylko wysuszyć ostałe papierki. Wyciągnął cały plik ze spodni i pomachał nim przed oczyma drugiego.

- Widzisz tą czarnoskórą dziewczynę w czerwonej, skórzanej spódniczce?- wskazał w jeden z rogów sali, gdzie ta rozmawiała roześmiana z jakimś mężczyzną, a chwilę później wcisnęła mu do kurtki cały woreczek małych tabletek.- Ma wszystko czego dusza zapragnie, w zależności ile tylko zdołasz zapłacić.

- Dzięki.- Walker zszedł z krzesełka, po czym przeszedł przez cały ten tłum, docierając w końcu do atrakcyjnej brunetki z kokiem ciasno upiętym na czubku głowy. Przywitała go szerokim, niezwykle białym uśmiechem, a jej długie rzęsy zatrzepotały zalotnie.

- Czyżbyś czegoś ode mnie potrzebował?- zagadnęła, gdyż ten spoglądał na nią przez dłuższą chwilę. Przytaknął szybko, oglądając się za siebie, by przekonać się, że Kim jest zajęty całowaniem Seonghwy i nie widzi poza nim nic, a zwłaszcza jego, knującego za jego plecami.

- Posiadasz coś, co sprawi, że człowiek będzie odrobinę mniej asertywny?-

- Hmm? Dziewczyna nie chce się tobie poddać? Aż tak słaby jesteś, że siłą musisz brać to, czego ona sama nie chce ci dać? Za żadne pieniądze...- burknęła, machnąwszy ręką, jakby miało go to odpędzić.

- Nie. Mam porachunki z pewnym mężczyzną z Milano. Chcę by podpisał umowę, więc mógłbym dosypać mu co nieco, by był bardziej uległy.- wiedział, że ludzie tu nie znosili Milańczyków, toteż pragnienie oszukania jednego z nich, wcale nie wzbudzało odrazy. Co więcej. Chętnie by w tym pomogli.

- Aa, tak się rzeczy mają. Posiadam co nieco, ale będzie cię to srogo kosztować. Te pastylki to nie zabawka.- stwierdziła, wygrzebując zza klapy swojego krótkiego żakietu niewielką plastikową torebeczkę z małymi, białymi spodkami.- Wystarczy rozpuścić, najlepiej w wodzie. Nie czuć ich w smaku, zaczynają działać po jakichś dwudziestu minutach i utrzymują stan otępienia oraz braku świadomości na jakieś trzy godziny. Nie więcej. Niekiedy mniej.

- Tyle wystarczy?- wsadził jej w dłoń pieniądze, a ta spojrzała na przekazaną kwotę z satysfakcją.

- Tak, powodzenia.- prychęła.

OTAKJA|  SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz