Rozdział 17

271 11 9
                                    

Przygotowani weszli na samą górę latarni. Z ciężkimi plecakami sprayów w końcu zrzucili je z siebie na bok i mogli wziąć  większy oddech.

Nell spojrzała na Theo który wyjmował z plecaka spray'e, którymi będą malować. Chłopak kucnął i zaczął przeglądać kolory, jakie spakowali i poukładał. Podeszła do niego i wzięła biały spray.

Spojrzał na nią, a następnie wziął swój wybrany przez niego kolor.

- To chyba ten czas, aby zacząć malować. - Powiedział. Uśmiechnęła się do niego i podeszła do ściany mijając na środku wielką lampę.

- Ja zajmuje te. - Pokazała na zajętą przez nią ścianę latarni.

- To ja biorę te drugą. - Theo podszedł do ściany po drogiej stronie.

Nell zdjęła przykrywkę i otrząsnęła puszką, a następnie nakierowała no środek, aby zacząć powoli rysować jakieś szkice.

Theo poszedł w jej ślady i nie zostawał z tyłu.

Malowali do samego końca. Pozwolili sobie, aby na ścianach znalazło się to, co chcieli przekazać. Pomysły siedziały w ich głowach bardzo długo aż w końcu chwycili spray'e i zaczęli rysować.

Uwielbiali rysować razem.

Innym wydawałoby się, że to zwykłe bazgroły jednak dla nich była to ich cząstka siebie oddana.

Rysując pokazywali to co lubili, kochali i nienawidzili. Zawsze rysowali tylko razem.  I może mieli inny gust do tworzenia i pokazywania swoich wizji na rysunek to i tak łączyli to w jedność.

Czasem mieli takie myśli, że nie powinni niektórych rzeczy robić i z tyłu głowy mieli te wszystkie zakazy, które powoli łamali.

Chłopak skończył rysować swój obraz i odsunął się do tylu, aby zobaczyć go w całości. Uśmiechnął się sam do siebie dumny z rysunku, jaki na rysował. Odwrócił się w stronę Nell i zaczął ją obserwować.

- Dobrze ci idzie. - Powiedział do niej. Przerwała swoją pracę i spojrzała na niego.

- O! Ty już skończyłeś? - Zapytała. Odsunęła się od swojego dzieła a wtedy Theo zobaczył całość. Poczuł jak oddech zaczyna ciężeć.

Narysowała słońce. Ale nie jakiś zwykle. Obok niego był księżyc, który miał smutną minę.

Księżyc powoli gasł.

- Ładnie. - Powiedział do niej nie odrywając wzroku z obrazu, który w jakimś stopniu przykuł uwagę chłopaka.

Uśmiechnęła się do niego i spojrzała na jego dzieło. Szerzej się uśmiechnęła.

Narysował czterolistną koniczynkę.

- Może czas na przerwę i później znów zaczniemy kończyć robotę? - Zaproponowała.

- Dobry pomysł. - Odłożyli wszystkie niepotrzebne rzeczy.

Pokierowali się w stronę balkoniku i tam mogli wyjść i udać się do barierki, z której spojrzeli w górę.

Chwile tak stali aż gdy Nell postanowili usiąść. Theo usiadł obok niej i dalej nie przerywając patrzenia w górę zajął wolne obok niej miejsce. 

Oboje byli wpatrzeni w te piękne widoki nocą. Było jeszcze ciemno a księżyc jeszcze świecił.

- Myślę, że jeszcze dwie noce i będzie pięknie wszystko pomalowane. - Mówiąc to zwróciła na siebie jego uwagę.

- Już zostało tylko pomalować.

Spojrzała na niego.

Właśnie takie chwile w swoim życiu lubiła najbardziej. W spokoju i z osobą której ufa i może wszystko powiedzieć. Patrzyli na ten księżyc albo rozmawiali. Zwykła rozmowa dla nich układała i składała się w małą składankę i tworzyła pole wszystkich niewiadomych.

Póki księżyc jeszcze świeciWhere stories live. Discover now