Rozdział 5

618 23 8
                                    

Nell i Theo wysiedli z samochodu i od razu udali się na tył.

- Żałujcie, że nie jechaliście z tyłu. Jaka to była przygoda. - Wyszedł ledwo żywy Lucas. - Nigdy więcej. - Powiedział i położył się na trawie obok samochodu.

Wyglądał jakby miał zaraz zwymiotować - Pomyślała.

- Gorzej ci? - Za przyczepy wychyliła się Ruby. Przeskoczyła barierkę i była już na ziemi. - Wstawaj, marudo.- Podała mu dłoń.

Theo otworzył bagażnik i zaczął wyjmować z pickupa walizki, na których leżeli Ruby i Lucas.

- Jak się jechało? - Zapytała Nell, Ruby.

- Było wszystko dobrze. Nawet zabawnie w niektórych momentach. - Odparła. - A wam?

- Też dobrze i śmiesznie.

Rozejrzała się. Dom z drewna, a już z tej odległości było widać morze. Lucas podniósł się i stanął obok dziewczyn.

- Może byś mu pomógł? - Powiedziała do niego blondyneczka. Przewrócił oczami.

- Coś ty się tak na mnie uwzięła ostatnio?  - Westchnął i podszedł do Theo.

- Kretyn. - Burknęła pod nosem.

Nell spojrzała na nią. Zmarszczyła brwi.

- Co się z wami dzieje? - Zaczęła pytać podejrzliwie Nell.

Ruby wzrok od razu poleciał na jej buty. Czuła jak wszystko się w niej dziwnie kurczy. Ostatnio dużo się działo jednak trochę sobie pogadała z Lucasem.

- Miałam małą rozmowę z Lucasem. - Zeszły na bok a chłopaki zaczęli walizki  ciągnąć pod dom. Nell posłała jej pytające spojrzenie. - No i... Trochę sobie pogadaliśmy. I myślę, że za bardzo się do niego przywiązuje i teraz próbuje go odtrącić.

- Czekaj co? - Pierwszy raz odkąd się przyjaźnią Ruby powiedziała coś o Lucasem w innym kontekście niż, że jest wkurzający.

- Wszystko ci wytłumaczę, ale później. Teraz, choć im pomoc. - Zmieniła szybko temat.

Obie udały się za chłopakami, którzy czekali na nie  już pod drzwiami domku. Nell trochę speszona odpowiedzią i zachowaniem przyjaciółki po prostu odpuściła.

- Gotowi? - Stanęły obok ich.

- No jasne otwieraj. - Odpowiedział Theo.

Cała trójka spojrzała na Ruby która grzebała po kieszeniach. Po chwili wyciągnęła klucz i od razu włożyła go w zamek i przekręciła. Otworzyła drzwi.

Weszli i  zaczęli się rozglądać. Domek był tak samo w drewnianym stylu jak na zewnątrz. Gdy znaleźli się w środku wszyscy zaczęli oglądać dom i lokalizować co gdzie jest. Gdy przeszli dalej zauważyli drzwi i schody na górę.

- Pięknie tu. - Powiedziała szczerze Nell. Cała czwórka stanęła obok siebie i każdy z nich się uśmiechał. - Zaczynamy nowy rozdział moi mili.

- To będą pięknie spędzone dwa miesiące wakacji. - Odezwała się po chwili Ruby.

- Jestem ciekawy jak wygląda taras. - Tak jak powiedział i tak zrobił. Zaczął się kierować Lucas do wielkich okien, które jak się okazały były drzwiami.

Jak on poszedł to i cała reszta za nim. Ruby dobrze znała cały dom wiec wiedziała jakie widoki zobaczy, ale za każdym razem oddech w piersi zapierał.

- Wow... - Odezwał się Theo.

Patrzyli na piękne morze. Wyszli na taras, który był połączony z piaskiem i dobrym dostępem do morza.

Wielki taras i na nim wielki stół.

- Dobra to teraz ostatnia sprawa. - Powiedział Lucas. - Pokoje. - Mruknął. - Kto pierwszy ten lepszy. - Rzucił się do biegu.  Cała czwórka pobiegła za nim.

Prawie się nie pozabijali biegnąc po schodach. Ale gdy dotarli mieli do wyboru parę pomieszczeń. Zaczęli sprawdzać każde po kolei i jak któremuś się spodobało od razu kładło się na łóżku.

Już wszyscy mieli swój pokój. Nell rozejrzała się po swoim. Wszystko było w kolorach bieli. Komoda, łóżko i dywan. Miała też wielki balkon, do którego się zbliżała. Podeszła do okna i otworzyła. Stanęła przy barierce. Miała piękny widok. Uśmiechnęła się, bo w jej głowie pojawił się świetny plan na wieczór.

Stała tak chwile patrząc w dal morza. Miała teraz bardzo dużo myśli. Myśli, których nie powinna mieć w głowę. I też się martwiła.

Przez tę podróż zapomniała o chorobie.

Ale postanowiła się jak na razie nie przejmować. Nawet gdy jej mama powiedziała o tych wynikach ostatnich badań. Stwierdziła, że nie opłaca się walczyć.

Bo wiedziała, że i tak przegra. Próbowała dużo razy i każdy lekarz mówił to samo jednak próbowała a teraz widzi i wie sama, że to tylko głupia nadzieja, która szybko zgasła i wie, że przegrała już te bitwę z chorobą.

Teraz zostało jej spędzenie najlepszych wakacji, bo czuła, że kiedyś przyjdzie po nią odpowiedni czas.

- O tu jesteś! - Odwróciła się w stronę odgłosu. Delikatny uśmiech wkradł się na jej twarzy jednak gdy zobaczyła kto przyszedł.  Chłopak wszedł na balkon i spojrzał na Nell. - Szukałem cię. - Powiedział Theo. Gdy był już na tyle blisko Nell przyjrzał się jej. - Dlaczego jesteś smutna?

Dlaczego jestem smutna? Nie wiem jestem po prostu dziwna. - Pomyślała.

- Zastanawiałeś się czasem co jest po drugiej stronie? - Nell oparła się o barierkę i dalej patrzyła na piękne morze. Theo zrobił to samo. - Czy coś tam w ogóle jest?

- Nie, nigdy nad tym się tak nie zastanawiałem. - Spoważniał. Wiedział dlaczego ona go o to pyta. - Każdy mówił mi, że jest pięknie.

- Ale miałeś tak, że zwątpiłeś i tak naprawdę nic tam nie ma.  Wszystkie te stare babki gadają tylko o tym. A co będzie jeśli nic tam nie będzie? Wiem, że każdy mówi, że czekają na nas piękna polana, na której wszystko znajdziemy i jak okaże się to bzdurą. - Powiedziała szczerze. Jej myśli były bardzo ciekawe i czasem nie prowadziły do nikąd. Ale bała się, bała się tego co jest później nawet nie mówiąc tego na głos on i tak wiedział. - Myślę, że mówimy siebie o tym, aby poczuć się dobrze z informacją, że serio coś na nas czeka. Bo ludzie się boją, Theo.

Theo spojrzał na nią. Nie musiała dłużej mówić, bo wiedział, do czego nawiązuje. Mówiła o kimś, ale tak naprawdę mówiła o sobie.

- Boją się śmierci? - Zapytał.

- Tak, boją się, ale nie wiem czego. Każdy ma swoją misję do zrobienia i śmierć jest normalna. Każdego nas to czeka. Mnie jak i ciebie.

- Dlaczego mówisz, że nie boisz się śmierci jak to jest nie prawda. - Spojrzała na niego i zmarszczyła brwi. - Jakbyś teraz tu nie stała i nie wiedziała, co zrobić myślisz, że byś miała takie myśli?

- Theo ja nic już nie wiem. Mam tyle myśli i jest ich coraz więcej. - Odwróciła się w jego kierunku. - Jednak sama nie potrafię się pogodzić z informacją, że przegrałam.

Chłopak od razu zareagował. Podszedł do niej i przytulił. Nawet o to nie pytał, czy może po prostu to zrobił. Trzymał ją w swoich objęciach i to go cieszyło.

- Nie przegrałaś. Dla mnie i tak już wygrałaś. - Powiedział w jej włosy.  - Nie myśl w ten sposób. Zastanów się i pomyśl co będzie później.  Nie przejmuj się tym, co jest teraz, bo w każdej chwili wszystko może się zmienić.

Odsunęła się od niego i spojrzała na jego czarne jak węgiel oczy, które tak kochała.

- Masz racje. - Przyznała. - Musze czymś innym zająć myśli.

Uśmiechnął się do niej.

- Skoro o tym mowa wpadłam na pomysł. - Theo posłał jej pytające spojrzenie. - Zróbmy dziś ognisko. Pierwszy dzień i trzeba to jakoś uczcić.

- Dobra, ale uważaj. - Przewróciła oczami. - Nie przekręcaj oczami, tylko ci mówię. Martwię się i dbam, aby wszystko było dobrze.

- Wszystko jest dobrze. - Skłamała.

Póki księżyc jeszcze świeciWhere stories live. Discover now