Rozdział 7

477 18 5
                                    

Miała dużo momentów w swoim życiu, że chciała się poddać. Zazwyczaj zamykała się w sobie i siedziała w czterech ścianach z burzą myśli i sama nie wiedziała, którą jest dokładnie tą dobrą. Było to jak strzelanie na pusto jednak nie miała innej opcji.

Tego dnia, w którym dowiedziała się, że zachorowała była nie do poznania. Uciekała i szukała swoich ścieżek, aby się odnaleźć jednak Nell stała przed wyborem i decyzją, której nie mogła podjąć.

Bo ona wiedziała, że przegrała.

Tej nocy prawie w całe nie zmrużyła oka. Kręciła się i patrzyła w sufit. Dłużej nie mogła tak wytrzymać dlatego znalazła się na plaży. Patrzyła i wsłuchiwała się w szum morza i uderzenia fal. Zamknęła oczy. Było po czwartej i każdy jeszcze spał.

- Co ja robię źle? - Powiedziała sama do siebie.

Spuściła głowę w dół. W tym momencie miała bardzo dużo myśli i sama się bała co wydarzy się jutro, tydzień, miesiąc lub rok. Chciała zostać jak najdłużej z przyjaciółmi.

Siedziała na piasku i na kolanach miała podparte ramiona. Rękami trzymała głowę po obu stronach.

Patrząc w dal w jej głowie przeleciało dużo wspomnień jej  przed oczami. Wspominała chwile, w których się uśmiechała i nie martwiła się tym, co będzie jutro. Przypomniało się jej gdy dopiero zapoznawali ze swoją paczką przyjaciół. W sumie jeszcze w tamtym momencie nie wiedzieli, że tak się ich los zakręci i zostaną najlepszymi przyjaciółmi. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.

Poczuła jak ktoś obok niej siada. Na początku próbowała nie reagować jednak w środku się wystraszyła. Dalej siedziała w tamtej pozycji.

- Mogę cię gdzieś zabrać? - Poczuła ulgę gdy usłyszała znajomy jej głos. Podniosła głowę i nie myliła się. On też na nią patrzył.

- Gdzie chcesz mnie zabrać? - Zapytała. Chłopak uśmiechnął się do niej i wstał.

- Zobaczysz. - Powiedział. - Na pewno ci się spodoba.

Wstała z piasku i się otrzepała. Odwróciła się do niego i patrzyła  jak powoli udaje się wyznaczonym kierunku. Teraz zwróciła uwagę co miał na sobie.  Czarne krótkie spodenki i biała bluzka a do tego na plecach miał plecak.

Wiec ciekawe co przygotował... - Pomyślała.

Theo zaczął szybko iść a ona sama za nim nie nadążała. Znaleźli się w lesie, którym droga prowadziła do drewnianego domku. Próbowała go dogonić jednak chłopak nie dawał za wygraną.

- Poczekaj. - Zmęczona i niedająca rady Nell odezwała się ledwo zwracając na siebie jego uwagę. Podeszła do pnia drzewa i się o niego oparła.

- Co się dzieje?- Gdy podszedł do niej położył plecak na ziemi i wyjął z niego wodę. - Źle się poczułaś?

Nell uspokoiła się. Jej serce nie uderzało już tak mocno jak w tamtym momencie a jej oddech stał się stabilniejszy. Spuściła wzrok na drogę.

- Spójrz na mnie Nell.- Próbował ją uspokoić. - Oddychaj razem ze mną dobrze? - Złapał jej ramiona i nakierował ją prosto na siebie. - Wdech.- Powiedział. Dziewczyna zrobiła to z opóźnieniem. - Wydech.

Spojrzała na niego i miała jego twarz  centralnie przed sobą.

- Już dobrze? - Zapytał.

Patrzyła na niego i na jego piękne oczy, które uwielbiała. Zawsze po oczach poznawała ludzi, bo ponoć one nas zdradzają jeśli chodzi o to, co czujemy.

- Tak. - Powiedziała niepewnie. Odsunęła się od drzewa. - Daleko jeszcze?

Theo rozejrzał się i podszedł bliżej niej. Objął ją ramieniem.

Póki księżyc jeszcze świeciWhere stories live. Discover now