~7~

85 2 0
                                    

-Jestem...David- odpowiedział brunet.

- oo to bardzo..-

- Sophia!!! TU JESTEŚ!- usłyszałam krzyk za sobą.
Do lokalu weszli Klaus, Diego, Allison i Ben.

- emm... co wy tu robicie ?- spytałam

-szukamy cie jakieś pół godziny ! Wiesz jak nas zmartwilaś?- odpowiedziała Allison.

- a ty to kto?- Diego podszedł do mojego towarzysza

- hej jestem David a wy?.-

- to jest Klaus, Diego Ben i Allison.- przestawiłam rodzeństwo.

Diego patrzył się chwile krzywo na Davida po czym odparł.

- No to teraz wracamy do Akademi. Jak ojciec zobaczy że nas nie ma będziemy sprzątać dom przez miesiąc!-

W tym czasie podeszła Agnes.

- Diego, Klaus Alison i Ben! Witajcie co dla was skarbeńki -

- my już idziemy - odpowiedział Azjata.

-Wybacz ale musze już iść. - odparłam kładąc pieniądze na stół.

- ale to ja stawiam - usłyszałam głos szatyna zanim opuściłam kawiarnie

- no no no ale ciacho- Allison  błagam..

- Zgadzam się ale Five na sto procent będzie zazdrosny! Ha już widzę jego minę-

- Klaus błagam dajcie spokój - jęknęłam

- a wszystko okej? Wiesz po tym incydencie z piątką. -

- jakoś żyje... dzięki Diego -

- Five czasem zachowuje się jak skończony idiota. Nie przejmuj się - ja to mam jednak zarąbiste rodzenstwo nie ma co

- a wy serio się pocałowaliście?- wypalił z dupy klaus na co reszta (poza mną) spiorunowała go wzrokiem. Pewnie myśleli że sie rozkleje czy coś.

ale doszłam do wniosku że Five to arogancki zapatrzony w siebie dupek. Skoro ma o mnie takie zdanie powinnam po prostu go skreślić.

Tylko dlaczego nie umiem?


                                                                                             ***


Od pamiętnej kłótni minęły 2 dni. Cały czas próbowałam omijać bądź ignorować piątkę. Starałam się o nim nie myśleć ale niespecjalnie mi to wychodzilo.


Od naszego pocałunku nie umiem wyrzucić go z głowy  myśle o nim prawie cały czas. Nie chce ale nie mam na to żadnego wpływu.

Czasem zadaje sobie pytanie: co jeśli naprawde się zakochałam?

Ale nie. To by było niedorzeczne, bo w końcu to mój brat.. ale adoptowany..

A wracając

Schodziłam właśnie do kuchni po szlankę soku. Ostatnio prawie cały czas spędzam w pokoju czytając książki. Taka odskocznia od rzeczywistości


Po wejściu od razu udałam się do blatu nie zwracając specjalnej uwagi na to, czy jest tu ktoś jeszcze.

- Sophia?- o cholera.. Five tu jest

pytanie: iść czy zostać?

cóż. nie mogę omijać  go całe życie nie? W końcu razem mieszkamy.

- Posłuchaj musimy pogadać...- brunet teleportował się obok mnie.

- Five.. rozumiem że masz o mnie takie zdanie. Nie zmienie tego. Nie ukrywam boli mnie to ale nic nie poradzę. Myśle że najlepszym wyjściem będzie puszczenie całej tej sytuacji w niepamięć. Udajmy że nie było pocałunku ani kłótni i żyjmy tak jak wcześniej..-

Five stał chwile wpatrzony we mnie. po chwili jednak zabrał głos

- Sophia ja... tak, tak będzie lepiej- po tych słowach odwrócił się i chciał odjeść

- a Sophia... przepraszam-

Zaraz

Five przeprasza...

don't  leave me... - Five HargreevesWhere stories live. Discover now