~5~

120 2 2
                                    

Po dostaniu zamówienia od miłej kelnerki o imieniu Agnes zaczęły się rozmowy, śmiechy i jedzenie tych pyszności.

- o a tak w ogóle czemu tak długo was nie było ?- spytała nagle Allison na co Klaus dziwacznie poruszył brwiami .

- właśnie,Myśleliśmy już że nie przyjedziecie-

- Bo my..em-
- Sophia się wywaliła- przerwał mi Five

- można się było tego spodziewać - zaśmiał się Diego za co spiorunowałam go wzrokiem. Na szczęście nie poruszali więcej tego tematu.

Gdy skończyliśmy posiłek i zapłaciliśmy Allison zaproponowała żebyśmy poszli na spacer.
Wszyscy przystaliśmy na te propozycje (No może oprócz Five który marudził że mu się nie chce ) i skierowaliśmy się w stronę parku po drodze gadając o wszystkim i niczym równocześnie.

Przechodząc przez park natknęliśmy się na jakiś chłopaków. Byli mniej więcej w naszym wieku.Jeden był czarnowłosy i dość wysoki. Drugi miał blond włosy a dwaj pozostali byli brunetami.
Przeszliśmy obok nich obojętnie następnie udając sie do Akademi.

***

Minęło kilka dni od naszego wypadu do kawiarni. Było południe a ja właśnie schodziłam do kuchni po szklankę soku.

- cześć Sophia - gdy weszłam powitał mnie głos Five'a
- hej - odparłam podchodząc do blatu żeby nalać sobie tego po co przyszłam.

-Słuchaj nie chciałabyś wyjść ze mną dziś na kawę ? -
Odwróciłam się a stronę bruneta. Ale że Five i ja? Może on jest chory?
Chłopak widząc moje pytające spojrzenie  szybko wytłumaczył
- No wiesz żeby trochę poprawić stosunki. Dobra to może dziwne ale ostatnio miło nam się gadało i pomyślałem... oczywiście zrozumiem jeśli się nie zgodzisz ale...

- pewnie Five. O której mam być gotowa - przerwałam chłopakowi.
Ten popatrzył na mnie trochę zmieszany .

- o.. 21,15 po ciebie będę - odparł teleportując się zapewne do pokoju.

Perspektywa Five:

Przeteleportowałem się do siebie. Sam nie wiem co podkusiło mnie do tego żeby zaproponować Sophi spotkanie. No ale co takiego kozę się stać na zwykłym wypadzie na kawę ?

Trochę mi się nudziło a do 21.15 zostało jeszcze trochę czasu  wiec postanowiłem zająć czas obliczeniami. Liczenie tak mnie wciągnęło  ze nie zauważyłem godziny. Za chwile mama będzie chodzić po pokojach i sprawdzać czy śpimy.

Szybko wlazłem do łóżka i zaledwie minute później weszła Grace.

- cześć kochanie śpisz? Dobrze dobranoc - powiedziała po sprawdzeniu mnie i wyszła. Ubrałem zwykle czarne dresy i czarną bluzkę. spojrzałem na godzinę. 21.12 pójdę już do Sophie oby była gotowa . teleportowalem się do pokoju blond- włosej.

- oo jesteś wcześniej - odparła trochę zaskoczona. Miała na sobie berzową trochę krótką sukienkę z krótkim rękawkiem a na nogach białe trampki.

- tak a teraz zamknij oczy i daj mi rękę- odparłem na co dziewczyna pokiwała lekko głową i podala mi dłoń.

Teleportowalem nas do kawiarni
Griddy's Doghnuts
Podeszliśmy do lady

-oh witajcie - przywitała nas Agnes
- cześć. Poprosimy dwie kawy. Jedna czarna jedna z mlekiem-
- oczywiście-
Po krótkiej sprzeczki o to kto płaci Zaczęliśmy rozmawiać.
W międzyczasie dostaliśmy zamówienie

-Wiedziałem że Klaus to idiota ale nie sądziłem że aż taki.- dokończyłem historie a blondynka zaczęła się śmiać.
Ale ona się uroczo śmieje...

Gdy się już uspokoiła Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy
ma śliczne oczy. Niebieskie jak niebo czy ocean i naprawde można w nich utonąç
Zaczęliśmy się do siebie stopniowo przybliżać aż w końcu...

Perspektywa Sophi:

Five miał swoją twarz tak blisko mojej. Czułam jego oddech na mojej twarzy. Po krótkiej chwili  zimne wargi bruneta znalazły się na moich
Zaczął całować mnie Na początek delikatnie jakby bał się że go odrzucę. Następnie już trochę pewiej, pocałunek stal się bardziej namiętny. Musze przyznać ze nie spodziewałam się tego, ale zamierzałam wszystkie inne uczucia odrzucić na bok ponieważ liczyłam się
tylko ja i on. Objęłam chłopaka za szyje a on położył ręce na mojej tali przysuwając się do mnie maksymalnie co utrudniało mu krzesło. Oczywiście brunet od razu zechciał dominować. Matko ale on bosko całuje...

Po chwili usłyszeliśmy dzięk rozbijanej szyby tuż zza naszych pleców
Dość niechętnie oderwaliśmy się od siebie i odwróciliśmy   powoli w stronę odgłosów.Przy wejściu stało kilku męższczyzn  w kombiniarkach na twarzach i spływach w dłoni

- Five Hargreeves? Idziesz z nami do komisji młodzieńcze- odparł jeden

Chwila... jakiej komisji?

Spojrzałam niezrozumiałe spojrzenie brunetowi

- schowaj się za ladą- szepnął i teleportował się przed mężczyznę

- nigdzie nie ide - odparł z wyższością.
za plecami chłopak trzymał nóż który wziął zapewne z koszyczka na noże widelce i łyżki

- słuchał mały. Nie chce wrócić dziś do domu z dzieckiem na sumieniu.  -

- oh o to się nie musisz martwić, nie wrócisz dziś do domu- po tych słowach zielonooki zaatakował nożykiem.  Ludzie zaczęli strzelać ale Five teleportował się co chwile zwinnie ominając ciosy

Postanowiłam mu pomóc i dzięki mojej mocy uniosłam trzech napastników w górę a następnie zrzuciłam na dół wbijając w podłoge.

Chyba już nie wstaną

Five rozprawił się z resztą po czym chwycił mnie i teleportował przed pączkarnie

- nic ci nie jest ?- spytał

- nie, a tobie? Masz kilka głębszych ran-

- to nic takiego. Zmywajmy się stad lepiej- odparł pięć słysząc z daleka syreny policyjne

- Five czego oni od ciebie chcieli i jaka komisja ? - spytałam

- to rozmowa na kiedy indziej - chłopak teleportował nas do domu.

Usiadłam na łóżku i prawie od razu zasnęłam

Co za dzień ...-

don't  leave me... - Five HargreevesWhere stories live. Discover now