już po dziesiątej, więc już czas, już pora
dłonie już pieką, dłonie już płoną - zmora!
ja chyba, ja chyba, ja chyba umieram!
podajcie kalendarz, cobym mogła go kopnąć
tak na potwierdzenie, tak dla formalności
umieram!
dwudziesta druga dwadzieścia trzy
dwójek kulminacja przepadła
teraz to już umrę naprawdę, na pewno
a nawet nie spisałam testamentu!
a bierta co chceta, już na nic mi wszystko
już widzę tunel, na nagrobku nazwisko
nie chcę nagrobka, nie chcę do ziemi
chcę w powietrze, chcę fruwać, a potem opaść
i wpaść do oka każdemu kto kiedyś
ośmielił się złym słowem napluć na plecy
i zostawcie też trochę dla mego kochanka
usypie ścieżkę i wciągnie mnie do nosa
i będę w nim krążyć, i będę w nim żyć
dopóki nie wydali mnie razem z moczem