zakończyły się dni płodne i skończył się dzień płodnymajtki suche, głowa pusta, ale palce muszą stukać
(to obsesja!)
obsesyjnie obserwuję popielniczkę - czy dobrze zgasiłam peta?
a jeśli nie? spłonie cała chałupa i będzie na mnie
zawsze wszystko jest na mnie, wszystko to moja wina
że za dużo gadam, jestem za głośna, że się urodziłam
gdybym miała wybór, nie byłoby mnie tutaj
gdybym mogła, nie siedziałabym w tych ścianach
leżałabym w jego ramionach, gdybym mogła, ale nie mogę!
to nie jest zależne ode mnie, ja nie mam na nic wpływu
(i nic nie wpływa na me konto, nawet nie mam konta!)
tyle dobrego, że krew już nie wypływa
(niech żyje mydło z bawełną!)
i rana na palcu już prawie, prawie się zagoiła
ten plaster to był dobry pomysł
(dziękuję, mamusiu!)
szkoda, że nie mogę ponaklejać plastrów na głowę
i w ten sposób ją uzdrowić, mogę tylko koić
rozmowami i lekami - biorę mniej niż powinnam
choć nie powinnam tego robić
bo ta dawka maksymalna to chyba coś znaczy
może gdybym się stosowała, grzecznie brała, byłoby inaczej
ale jestem głuptasem
plaster się zmoczył i odpadł, i znów mnie boli palec
źle się pisze, gdy boli, trzeba coś z tym zrobić
znowu się otworzył, a już prawie było dobrze
prawie, zawsze wszystko jest prawie, niemal, blisko, już tuż tuż
i bum, coś wybucha, coś spada, się rozpada
i wszystko wraca do pierwotnego stanu
do śmierdzącego rozkładu sprzed lat
![](https://img.wattpad.com/cover/303309856-288-k127429.jpg)