opadam na dno, skacząc za nim, próbując go wyciągnąć
uderzam w dno, nade mną brudna woda
żadnego światła, żadnych przebłysków, żadnej możliwości
uratowania się z tej sytuacji
ktoś mi mówi coś, ktoś inny co innego, a ja nie mogę się ruszyć
nie mogę nic zrobić, nic poradzić
nie radzę sobie z własnymi uczuciami
to pułapka, droga bez wyjścia, droga bez powrotu
jakiego kierunku bym nie obrała, wrócę do punktu
z którego wyruszyłam, to labirynt, z którego nie da się wyjść
po którym można jedynie chodzić w kółko, błądzić, uderzać w ściany
powinnam uderzyć głową w ścianę i rozwalić mózg
na malutkie kawałki, na maleńkie skrawki i skleić go na nowo,
skleić go inaczej, sprawić, by działał sprawniej, by w ogóle działał
by do czegoś się nadawał, bo nie nadaje się do niczego
w obecnym kształcie, w obecnej formie
bezużyteczny, zdezelowany złom
bip bip, zabrakło paliwa, będziesz stać w miejscu
do usranej śmierci