13. Alicja w Krainie Czarów

76 3 38
                                    

Rozdział trochę spokojniejszy, może nawet trochę nudy, aczkowiek ważny.

Proszę także ignorować wszelkie błędy w rozdziale, za które już z wyprzedzenia wolę przeprosić.

Nerwowo stukałam paznokciami o blat w kuchni. Pokłady mojej cierpliwości były na wykończeniu, kiedy czekałam na sygnał informujący o zagotowaniu się wody. Gdy wreszcie nastał ten jakże wybłagany przeze mnie w myślach moment, niemal od razu nalałam wrzątku do kubka z wcześniej przygotowaną saszetką melisy, którą zwykłam pić w trakcie miesiączki na ból brzucha, lub gdy nie mogłam spać. Jej charakterystyczny aromat natychmiastowo wypełnił całe pomieszczenie. Chwyciłam szybko napar, oraz pod rękę wzięłam swoje ukochane lody o smaku białej czekolady z pistacjami. Był to chyba jedyny rodzaj słodkości, których wcale nie musiałam ukrywać przed mamą, gdyż sama je uwielbiała. Wchodząc do swojego pokoju, od razu w oczy rzuciła mi się roztrzęsiona Melody.

Jej brązowe włosy były skołtunione oraz mokre przez padający na dworzu deszcz. Resztki makijażu odznaczały się na bardziej niż zwykle rumianych policzkach w postaci rozmazanego tuszu do rzęs, który w walce z płaczem dziewczyny i ulewą miał wyjątkowo marne szanse. Przez ciało Price co chwile przechodziły dreszcze, a ona sama co rusz podciągała nosem. Kilka minut temu zmieniła przemoczoną garderobę na moje ubrania, które przez znaczącą różnicę wzrostu, były na nią zbyt krótkie, jednakże na całe szczęście nie sprawiały Melody zbyt dużego dyskomfortu.

— Masz, napij się. — Podałam jej kubek z ulatniającą się parą, a widząc jej zdegustowany wzrok, dodałam: — Pomoże ci się uspokoić. A to — wskazałam na pudełko lodów. — pomoże na poprawę humoru.

Melody drżącymi dłońmi chwyciła za kolorowy przedmiot z grymasem, który miał chyba imitować uśmiech. Usiadłam koło niej na łóżku i natychmiast otworzyłam pojemnik z prawdziwym skarbem ludzkości. Podałam dziewczynie jedną łyżkę, na co ta pokręciła głową. Cierpliwie czekałam, aż powie cokolwiek, jednak ona jedynie podciągała nosem, nerwowo ściskając naczynie. Od razu wiedziałam, że ma to związek z Sebastianem, lecz nie chciałam naciskać. Zdawałam sobie sprawę, iż coś musiało się wydarzyć, a skoro nie była jeszcze gotowa aby o tym mi opowiedzieć, postanowiłam poczekać.

— Faceci to świnie, wiesz? — zapytała po chwili uporczywej ciszy. Z trudem przełknęłam porcję lodów i uścisnęłam pokrzepiająco jej dłoń. — Możesz chcieć dać im wszystko, a oni tak się tobą znudzą, bo już się wystarczająco tobą zabawili. Zostawią cię jak zwykłego śmiecia, a ty będziesz jedynie ryczała i myślała, co zrobiłaś nie tak.

— Melody, co się stało? — spytałam łagodnie, obserwując jak nagle unosi na mnie swój zapłakany wzrok. Spod warg wyleciał donośny szloch, a z oczu popłynęła nowa fala łez.

— On mnie zdradził, Cora. Znowu.

Dziewczyna odłożyła kubek z melisą na szafkę nocną i niemal natychmiast położyła swoją głowę na moich kolanach. Odstawiłam pudełko lodów, zaczynajac głaskać ją delikatnie po włosach. Szloch zamienił się w głośne łkanie połączone z pojawiającymi się dreszczami. Tak nagła reakcja dziewczyny bardzo mnie zaskoczyła i w pierwszym momencie pojęcia bladego nie miałam, jak należałoby się zachować.

— Tak mi przykro, kochanie — powiedziałam cicho, iż z łatwością można by było porównać to do szeptu. Wplątywałam dłoń w gęste kosmyki ciemnych włosów pachnących jej truskawkowymi perfumami, które były bardzo zbliżone do tych których sama używałam na codzień. Chociaż to i tak jej były słodsze.

— Dlaczego on znowu mi to zrobił? Dlaczego chociaż raz nie mógł pokazać, że zależy mu tak samo jak mi? — spytała, unosząc się, aby spojrzeć w moje oczy.

LaleczkaWhere stories live. Discover now