4. To będą ciekawe zajęcia

99 3 14
                                    

Czasami nie wiedziałam jak funkcjonuje mój mózg. Już od dobrych kilkudziesięciu minut siedziałam na swoim łóżku, kurczowo trzymając patelnię w dłoniach. Starałam się wysłuchiwać jakiegokolwiek niepokojącego dźwięku z mieszkania, lecz jedyne co mnie otaczało to straszliwa cisza. Przez ten czas zdążyłam z trzydzieści razy sprawdzić, czy aby napewno mieszkanie jest zamknięte, a jednak strach wciąż ze mną był. Ta jedna krótka wiadomość odbijała się od ścian mojego umysłu, tworząc tym samym nieznośne echo.

Początek pięknej i tragicznej historii

Z dziwnego transu zdołał mnie obudzić jedynie dzwonek, który poinformował mnie o czyjeś obecności. Delikatnie przekręciłam głowę w stronę wyjścia, poprawiając przy okazji swoją broń. Niczym prawdziwy ninja zaczęłam podążać w stronę drzwi wejściowych, ale nie na tyle głośno, by ktokolwiek mnie usłyszał. Nie mogłam ryzykować i wolałam zachować wszelkie środki bezpieczeństwa. Dlatego w dłoniach trzymałam patelnię, a w spodniach w razie potrzeby przechowywałam drewnianą łopatkę do smażenia. Wyjrzałam przez wizjer i dopiero widząc znajomą sylwetkę, odetchnęłam z ulgą.

— Brakuje ci tylko miski na łbie i będziesz mogła nazwać się pełnoprawnym kuchennym wojownikiem — parsknął śmiechem, gdy ujrzał moje uzbrojenie. Posłałam mu mordercze spojrzenie, ale ten kompletnie to zignorował. — Nie rób takiej miny, bo wyglądasz, jakbyś miała zatwardzenie.

— Jesteś idiotą — warknęłam, a powaga jaka przebijała się przez mój głos, spowodowała śmiech jasnookiego.

Nie zbaczając na mój śmiercionośny nastrój, Louis bez chwili zawahania wszedł do środka. Od razu zaczęliśmy kierować się w stronę mojego pokoju. Pomijając wrodzony debilizm tego człowieka, to naprawdę jego obecność sprawiała, że czułam się trochę bezpieczniej. Ale nawet ta beztroska chwila musiała być przepełniona szeptami mojej własnej podświadomości. Nie wiedziałam, co działo się wokół mojej osoby, lecz te wszystkie sytuacje nie dawały mi spokoju.

— Gumisiu, doskonale zdaję sobie sprawę, że jestem przystojny, niesamowicie seksowny, gorący, piękny i mógłbym tak wymieniać, ale kazałaś mi tu przyjechać, bo chciałaś mi coś powiedzieć  — mówiąc to, rozłożył się na moim łóżku jak jakiś cesarz. Nagle jego mina zrzedła, a on sam zrobił się natychmiastowo blady. — Nie — zaczął, a ja nie wiedziałam, co znowu przyszło mu do głowy. — Cora wiesz, że cię kocham, ale jak siostrę. Jeśli miałoby do czegoś między nami dojść, to czułbym się jakbym był w związku kazirodczym — jakim ja jeszcze cudem mu jeszcze nie przywaliłam tą patelnią?

— Boże, z czym do ludzi — powiedziałam zdegustowana, oglądając jego faktycznie przystojną twarz. — Jeszcze tylko brakowało, żebyś mi się spodobał — prychnęłam, na co ten idiota pokazał mi środkowego palca. — Nie po to dzwoniłam.

Bez zbędnego gadania podałam mu swój telefon. Chłopak przez chwilę czytał uważnie wiadomości, po czym zaczął oglądać również załączone do niego zdjęcie. Zmarszczył jedynie brwi, aby następnie posłać mi zmartwione spojrzenie.

— Dostałam to, gdy wróciłam do domu — wytłumaczyłam spokojnie, choć odbiegało to od tego, jak się czułam w środku. Było mi także wstyd, że w chwili słabości ściągnęłam go tu tylko po to, aby pokazać jakieś głupie wiadomości. — Ja się po prostu wystraszyłam, przepraszam. Nie powinnam była cię tu ściągać.

— Przysięgam, że jak jeszcze raz to powiesz, to cię kopnę — zaczął blondyn. — Zrobiłaś bardzo dobrze, że po mnie zadzwoniłaś. Dostawałaś wcześniej takie wiadomości? — kiedy pokręciłam głową, zmarszczył nos.

— Dziś gdy otworzyłam szafkę w szkole, wypadła jakaś wizytówka, czy coś takiego. Pisało tam o patrzeniu, ale nie pamiętam nawet o co dokładnie chodziło. Pomyślałam, że musi być to głupi żart — mówiłam, patrząc na Harrisa, który znów przeglądał wiadomości. — Myślisz, że jest w jakiś sposób powiązane?

LaleczkaWhere stories live. Discover now