21. Tam było sporo krwi.

2K 189 36
                                    

Został jeszcze jeden do końca!

Miłego dnia x




- Ta propozycja jest nie na miejscu - Harry powiedział niedowierzająco, spoglądając w brązowe oczy swojej rozmówczyni.

Była to luna sąsiedniego stada, która od dawna chciała z nim porozmawiać, a on w końcu znalazł dla niej czas.

- Nie będzie żadnego aranżowanego małżeństwa między naszymi szczeniętami, to absurd - kręcił głową - A pani jako matka powinna to doskonale wiedzieć, a nie przychodzić z tą propozycją do mnie.

- Co wiedzieć? Aranżowane małżeństwa działają w watahach od lat, to rodzaj porozumienia, które korzystnie wpływa na obie watahy, szczególnie kiedy jest szczeniak, który jest drugi w kolejce do tronu. A nam urodziły się dwie alfy - powiedziała, jakby to było oczywiste - Nasz syn jest raptem trzy lata starszy, to dobra propozycja.

- Ta propozycja ma stanowcze nie z mojej strony - pomasował uspokajająco swoją wypukłość, gdzie szczeniaki mocno kopały - Mogą się przyjaźnić, poznać... Nic więcej, mój syn będzie ze swoim przeznaczonym w przyszłości.

- My potrzebujemy zapewnienia, a nie przyjaźni i gdybania - prychnęła - Chyba nie rozumiesz tych zasad, wasza strata.

- Są inne sposoby sojuszu, niż zaręczyny dzieci! - ledwo trzymał wilka w sobie, słysząc te wszystkie słowa.

- Tak jak mówiłam, najwyraźniej nie rozumiesz zasad, którymi kierują się watahy - powtórzyła się - Idę po męża, najwyraźniej nic tu po nas.

- Najwyraźniej tak jest - odprowadził wzrokiem kobietę, zaciskając dłoń na oparciu, biorąc głębokie oddechy. Nie mógł się stresować, a właśnie to robił.

Podejście niektórych władców, było okropne. Byli w stanie praktycznie sprzedać swoje dziecko innemu stadu, byle tylko było przy władzy. To było dla Harry'ego za wiele.

Odchylił się na swoim fotelu i przymknął powieki. Szczeniaki poruszały się nerwowo w jego brzuchu, a Harry wiedział że ma dosłownie chwilę nim zmartwiony mąż tutaj zawita.

Nie mylił się, alfa przyszedł po dosłownie trzech minutach, od razu umieszczając wzrok na brunecie.

- Chyba ta rozmowa nie była przyjemna? - zauważył - Nie dość, że ta kobieta wpadła po swojego męża jak burza, to od razu wyczułem twój niepokój, a ty nie powinieneś się denerwować...

- Próbuję, uwierz mi Lou, że próbuję - uchylił powieki - Ale jako matka po prostu nie mogę, to nie w mojej naturze...

- Kochanie... - podszedł od tyłu, kładąc dłonie na ramionach partnera i zaczął je delikatnie masować - Zaproponowała małżeństwo dla naszych szczeniaków?

- Traf w dziesiątkę - wziął ponownie głęboki oddech - Aranżowane małżeństwo naszego małego chłopca z ich synem.

- Nie ma opcji, ja też bym się nie zgodził. Sam musiałem to po części przeżyć i nigdy bym tego nie zrobił własnemu dziecku - pokręcił głową - Miłość przeznaczonego jest zbyt cenna.

- To prawda - złapał dłoń partnera - Szczeniaki bardzo mocno kopią, zdenerwowały się ze mną.

- Moja biedna rodzinka - sięgnął po krzesełko i usiadł obok, kładąc dłonie na brzuchu Harry'ego - Trochę zapachu taty, może uspokoi was.

Harry celowo odsunął się, aby Louis miał lepszy dostęp do brzucha i ponownie przymknął powieki. Alfa delikatnie gładził wypukłość, a potem przytulił męża, chcąc żeby ten cały przesiąknął jego zapachem, musieli pozbyć się tego należącego do kobiety, która pomyślała sobie za dużo.

The Differences Between Us //larry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz