1. Obaj trafiliście na siebie w odpowiednim momencie.

4K 222 117
                                    

Witajcie w nowym ff! Jest ono jak zwykle we współpracy z niezastąpioną ziallxziall!

Pozostawcie po sobie komentarze!

Harry obejmował się ramionami, patrząc niepewnie za szybę, gdzie leżały szczeniaczki. Jedne spały, drugie patrzyły swoimi wielkimi oczyma w górę.

Te dzieci były tak urocze, jednak sprawiały, że czuł dziwny ból w swoim sercu. Zagryzł dolną wargę i spojrzał na kobietę obok niego.

- I on nie ma swojej rodziny, tak? Będę mógł go adoptować? - dopytał się ze ściśniętym tonem głosu - Karmienie go za mocno nas do siebie zbliży, muszę mieć pewność... Nie chcę przeżywać kolejnej straty.

- To jest pewne, jeśli zdecydujesz się i podpiszesz dokumenty ty go zabierzesz ze szpitala i nikt nie odbierze ci tych praw - zapewniła pielęgniarka, która złapała dobry kontakt z omegą - Jego mama nie przeżyła porodu, nie była połączona.

- Ja... - spojrzał ponownie na danego maluszka, który miał lekko uniesione rączki w górę - Zrobię to, podpiszę wszystko co potrzeba.

- Obaj trafiliście na siebie w odpowiednim momencie. Tragicznym bardzo, ale najlepszym dla was nawzajem. Zabiorę cię do podpisania dokumentów, a potem będziesz mógł poprawnie przywitać się ze szczeniakiem - obiecała.

- Czy jakimś sposobem ma imię, nazwisko? - upewniał się, po ruszeniu za pielęgniarką, choć trochę ociągającym się krokiem. 

- Nie ma imienia - pokręciła głową - Jego biologiczna mama nie zdążyła mu go nadać, w karcie było tylko zapisane jego nazwisko, ale jeśli chcesz możesz je przy adopcji zmienić na swoje.

- Jeszcze nie wiem - zagryzł wnętrze policzka.

Następne minuty wydawały się lekko zamazane, kiedy w głowie miał ogrom myśli i traumy, która miał nadzieję że zniknie przy pomocy tego szczeniaka.

Kobieta wykazała się ogromną cierpliwością tłumacząc jak wypełnić dokumenty oraz co dokładnie zaznaczyć. Na koniec zostało im imię, nazwisko oraz podpis Harry'ego.

- Tomlinson, to nazwisko jego taty, czy mamy? - zapytał, wpatrując się w nazwę, widniejącą tam.

- Taty, ta kobieta miała inaczej na nazwisko - spojrzała w kartę już nieżyjącej omegi - Podała tylko to nazwisko dla szczeniaka.

- Niech zostanie - postanowił po chwili - A na imię, to dość ciężkie - musiał się chwilę zastanowić - Jest tyle pięknych imion.

- Lepiej zastanów się dobrze, bo szpital ma nakaz nadawania tych najbardziej pospolitych imion - skrzywiła się - Nie lubię tego, ale to jest narzucone.

- Connor, niech będzie Connor - powiedział finalnie z uśmiechem na ustach.

- W takim razie Connor Tomlinson - wpisała zgodnie z informacją od Harry'ego - Jeszcze podpis w takim razie i wydam dokument poświadczający. Z nim będziesz mógł wyjść ze szpitala ze szczeniakiem.

Brunet tu już bez nawet chwili niepewności, złożył podpis i zaraz dostał swoją część papierów. Oficjalnie został mamą obcego szczeniaczka, chociaż już nie obcego... To był jego Connor.

Pielęgniarka zaraz przeszła z nim do pokoju dla maluchów, gdzie jako rodzic, Harry już mógł bez problemu wejść. Kobieta sprawnie chwyciła chłopca i przekazała go brunetowi.

- Zdejmę mu opaskę z rączki i zapiszę na niej imię, bo ma samo nazwisko - delikatnie poluźniła bransoletkę i podeszła do biurka niedaleko.

- Jest taki spokojny - brunet poczuł atakujące go łzy na ten przyjemny dotyk - Tak bezbronne maleństwo.

The Differences Between Us //larry//Where stories live. Discover now