20. Byli jednością.

2.1K 188 23
                                    

Wciąż nie mogę uwierzyć, że kończymy powoli kolejne larry ff...

Miłego wieczora x

Louis naprawdę mocno wziął się za pokój koło ich sypialni, sam wystawił wszystkie mebelki, a dywany oddał do jednej z rodzin, która idealnie je czyściła. Tak samo zrobił z fotelem, który potrzebował odświeżenia. Connor pomagał ile był w stanie, nawet jeśli nie wszystko mu wychodziło to Louis instruował go i doceniał.

Przy całej tej pracy, coraz mocniej dochodziło do niego że zostanie znowu tatą, chodził przez tą myśl dumny niczym paw. Postanowił też wykonać drugie łóżeczko, wiedząc że jedno tylko początkowo będzie w stanie pomieścić dwa szczeniaki.

Harry rósł w oczach, a przynajmniej takie było wrażenie. Bliźniaki rozpychały się w jego brzuszku, robiąc sobie coraz to więcej miejsca. Zayn był prawdopodobnie dalej niż on, a po nim nie było nawet jeszcze dobrze widać ciąży.

- Chcę pojechać do miasta - oświadczył pewnego dnia, kiedy wrócił od Payne'ów.

- Po co do miasta? - Louisa zawsze alarmowały te słowa, stronił od tamtego miejsca jak tylko się dało.

- Potrzebujemy rzeczy dla szczeniaków i niana została już dawno oddana, tak samo urządzenie do odciągania mleka... - wymieniał wolnym głosem.

- W sumie tak - westchnął - W takim razie rzeczywiście powinniśmy pojechać do miasta na szybkie zakupy.

- I to mi się podoba - podszedł do starszego i ułożył dłonie na jego karku, a brzuch stykał się z klatką piersiową Louisa.

- Dziś chcesz jechać? Czy już jutro? Connor ma dziś zajęcia do obiadu. Moglibyśmy wykorzystać ten czas - zaproponował.

- No skoro mąż proponuje, nie można powiedzieć nie - uniósł mocniej kąciki ust - Ale najpierw przywitaj się z dziećmi.

- Moje szczeniaki - dłonie Louisa momentalnie wtargnęły pod koszulkę omegi i dotknęły twardej skóry - Nie możemy się z mamusią doczekać, aż już będziecie z nami - Podciągnął ją do góry i schylił się, aby złożyć pocałunek na wypukłości.

- Na pewno czują cię kochane, tak jak i ja - rozczulony nie potrafił opuścić wzroku z Louisa - Wiesz, że czuję już ich ruchy wewnątrz?

- Naprawdę? Mamusia ma pierwszeństwo, co? Dla mnie to jeszcze chwila - wydął dolną wargę - Nie czułem nigdy ruchów Connora.

- W takim razie coś czuję, że przy tym momencie ciąży nie będziesz opuszczał rąk z mojego brzucha - nie miał nawet nic przeciwko, był łaknący uwagi męża.

- Będę do ciebie przyklejony ile się będzie dało - zaśmiał się - Swój szczeniak to swój. Zayn raz dał mi dotknąć swojego brzucha, jak był w ciąży z Yasmin, ale Liam nie był tym zachwycony.

- No ja też bym nie był - pogroził palcem starszemu - Twoja uwaga tylko na naszych szczeniakach.

Zaraz zebrali się do miasta, chcąc czasowo wszędzie się wyrobić. Wiedzieli, że gdyby się spóźnili, mogłoby to się skończyć płaczem ich syna.

🐾🐾🐾🐾🐾

Kolejne dni upływały, a Louis postanowił zacząć ćwiczyć ze swoim synem. Chciał, aby naprawdę odstawał od standardu typowych omeg, już był ich diamentem, potrzebowali go tylko doszlifować.

- Musisz być bardzo cicho skradając się Connor. Musisz patrzeć pod łapy przy każdym, nawet najmniejszym ruchu - szczeniak siedział na zawalonym drzewie, kiedy Louis krążył kilka kroków od niego.

The Differences Between Us //larry//Donde viven las historias. Descúbrelo ahora