9. Kontakt z lasem.

2.8K 210 50
                                    

Witajcie w nowym rozdziale!

Miłej nocy/miłego dnia x









Louis siedział na miejscu kierowcy, biorąc na cel najbliższe miasto. Harry zajął te pasażera, a Connor był bezpiecznie w nosidełku na tyle. To była ich pierwsza taka wspólna podróż i Louis mimo wszystko miał nadzieję, że kolejna będzie za dłuższy czas, nie przepadał za miastem.

Wizyty w nich ograniczał do największego, możliwego minimum. Kiedy dojechali do jednych ze sklepów, które wskazywała wcześniej omega, Louis musiał wyciągnąć wózek z bagażnika. Tu by dziwnie patrzyli na szczeniaka w chuście.

Poradził sobie z urządzeniem, które u nich w watasze kompletnie nie zdałoby egzaminu przez teren jaki mieli. Connor został odpowiednio ułożony, a Harry przejął wózek.

- Jest niezadowolony, bardzo niezadowolony - brunet zaczął bujać wózkiem na bok, widząc skrzywienie na twarzyczce - To nie jest wygodna pierś mamy.

- Chusta jest lepsza dla szczeniaka - wtrącił się Louis - I Connor już też to wie.

- Najwyraźniej, chwilka synku. Wrócimy i mama będzie cię nosić - mówił cicho, pochylając się i ruszyli do sklepu, gdzie Louis przetrzymał dla nich drzwi.

Dostali się do środka, przez chwilę krążyli, szukając odpowiedniego urządzenia dla Harry'ego, co nie było takie łatwe.

Brunet tak jak mówił, sięgnął po kilka opakowań właściwego produktu, a Louis musiał chodzić z koszykiem w dłoni. W pewnym momencie omal nie wpadli na mężczyznę, a raczej on na nich.

- Niech pan uważa, tu jest dzi... - Harry zmrużył oczy na widok byłego partnera - Jason. Mogłem się tego spodziewać, wszędzie cię pełno.

- Harry... Dziecko... To nasze dziecko? - spojrzał na wózek, gdzie leżał chłopiec - Nie spodziewałem się na ciebie wpaść.

- Nie ma żadnego waszego dziecka - Louis wyrzucił swoje słowa, wykorzystując daszek wózka, aby zasłonić synka przed obcym.

- Nie pytam ciebie tylko Harry'ego - Jason spojrzał zaskoczony na szatyna - Harry był w ciąży, więc wiem o co pytam.

- Przez ciebie nasza córka nie żyje, zadowolony? Chciałeś to usłyszeć? Że pozwoliłeś na to swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem? Proszę, już wiesz. Dław się tą informacją - Harry złapał pewniej rączkę od wózka - I nie patrz więcej obcym ludziom do wózka. To nieodpowiednie.

- Nie potrafiłeś nawet szczeniaka donosić do końca? - prychnął - Mogłem się tego spodziewać po tobie.

- Słuchaj, zajmij się swoim życiem, bo Harry ma swoje i dzieli je teraz ze mną. Albo sobie pójdziesz, albo inaczej będziemy rozmawiać - ostrzegł Louis.

- Nie ma co alfa - Harry ścisnął dłoń Tomlinsona - On nie jest tego wart, warczy, krzyczy, a to jednak on będzie z czasem się bił po piersi. Chodźmy do kasy, mały nie może się denerwować - ruszył wózkiem do przodu - Och i miała na imię Sunny. Więc jeśli będziesz miał choć trochę serca, to znajdziesz ją na cmentarzu.

Jason stał w miejscu z zaskoczonym wyrazem twarzy, jednak nie powiedział nic więcej. Co było akurat na plus dla ich dwójki. Bez słowa już zapłacili za sprzęt i wyszli ze sklepu.

- Nienawidzę go Louis, tak bardzo nienawidzę - dłonie omegi się lekko trzęsły, kiedy Louis zaczął wszystko chować do samochodu.

- Widziałem jaki to typ - wzdrygnął się - Harry, ja to schowam. Weź Connora, on cię trochę uspokoi - polecił alfa.

The Differences Between Us //larry//Where stories live. Discover now