3. Możesz spać w mojej sypialni, najwyżej ja przeniosę się gdzieś.

3.1K 213 152
                                    

Wasza aktywność ponownie zmotywowała mnie dodania kolejnego rozdziału!

Miłego czytania x

Ponad 2 tyś słów, więc będzie cieszył każdy komentarz z waszej strony






Louis dał czas Harry'emu, aby ten spakował najpotrzebniejsze rzeczy i obiecał przyjechać po nich swoim terenowym autem, które naprawdę wiele mieściło. Dla alfy było to równie wielkie wydarzenie.

Nie mieli za dużo czasu na rozmowę, ponieważ szatyn miał wiele wilków pod sobą, całe stado. Szatynowi było ciężko pożegnać się z synem, którego nawet nie miał na rękach, ale miał nadzieję że młoda omega go nie oszukała.

Dom Harry'ego zrobił się pełen kartonów, do walizek spakował ubrania swoje jak i te, które zdążył kupić dla Connora na teraz i na kolejne miesiące. Potrafił łapać okazję na takie rzeczy.

Był sam i miał wiele wydatków, nad którymi musiał porządnie panować swoim czujnym okiem.

Louis przyjechał pod jego dom zgodnie z obietnicą. Był praktycznie wieczór, a słońce chyliło się ku zachodowi. Wszystkie rzeczy, które trzeba było zanieść do auta znajdowały się na dole, alfa musiał przenieść je tylko z budynku do auta.

Spojrzał też ostatni raz na pokoik Connora, który dalej był różowy, nie miał kiedy tego zmienić.

Przyłożył delikatnie dłoń do swojego brzucha, mimo że od dawna nie było w nim drugiego życia. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku, a potem druga i kolejna. W tym stanie znalazł go Louis.

- Harry? - nie chciał przestraszyć omegi, dlatego powiedział to bardzo cicho - To był pokoik dla niej? Bardzo ładny.

- Tak, pokoik Sunny - zacisnął dłoń na drewienku, nim wziął głęboki oddech - A stał się pokoikiem Connora.

- Tylko odważni chłopcy nie boją się różu - próbował lekko zażartować - Connor na pewno dumnie go zajmował.

- Tak, tak - otarł wierzchem dłoni swoje policzki i finalnie spojrzał na niebieskookiego - Chodźmy po Connora. Tu już nie ma czego brać.

- W porządku - nie miał zamiaru wypytywać o nic, obaj musieli sobie krok po kroku zaufać, tym bardziej kiedy w zasadzie mieli wspólnego szczeniaka.

Harry jako pierwszy uciekł z pokoiku, niczym próbując go sobie wymazać z pamięci. W salonie Connor spał w nosidełku, ponieważ inne rzeczy już zajmowały miejsce w samochodzie Louisa.

- Możemy już go przenieść i porządnie zapiąć - wskazał na nosidełko - Mogę?

Harry podskoczył, przez swoje galopujące myśli i nerwowo pokiwał głową.

- Tak, to też twój syn - powiedział mocniej niż zwykle ochrypłym głosem.

- Wiem, że mój, ale czuję jak twoja omega jest obronna względem niego, a nie chcę cię denerwować mocniej - wyjaśnił - To i tak sporo nerwów.

- Nie wyobrażasz sobie ile... - skomentował.

Louis ostrożnie przeszedł do nosidełka, gdzie jego szczeniak spał i z jego alfą wyjącym w niebo głos, złapał za rączkę i uniósł nosidełko. Ono było tak lekkie, Connor był tak malutki i potrzebował prawdziwego pokarmu i miłości, aby urosnąć na silnego wilczka. Potrzebował wszystkiego co najlepsze, a tym na razie był Harry.

Obchodził się z nim naprawdę delikatnie, nawet mocując nosidełko w aucie tak, aby nie szarpnąć zbyt mocno szczeniakiem. W końcu był pewien, że maluch jest bezpieczny i zamknął drzwi równie cicho.

The Differences Between Us //larry//Where stories live. Discover now