10. Chyba że... Nie są przeznaczonymi.

2.5K 192 20
                                    

Hi, kolejny rozdział dla was!

Btw. Jeśli ktoś jest z was z Krakowa i chciałby pójść na koncert 5sos dziś po taniości, to mam do odsprzedania bilet!

Miłego dnia x


Louis łatwo zauważył, że na kolacji nie było Zayna i Liama, od razu zaczął szukać wzrokiem medyka i dostał odpowiedź, nie widząc również i jego.

- Nie ma też medyka Harry, możliwe że Zayn rodzi - szatyn nachylił się do młodszego.

- Dojdzie kolejny maluch do stada? - brunet uśmiechnął się momentalnie, zaraz zacisnął kciuki dla swojego dzielnego przyjaciela.

- Na to wychodzi. Albo dziś w nocy, albo jutro rano. Zależy ile już to trwa i ile jeszcze może potrwać - potwierdził Louis - Zayn jest silny, da sobie radę. Do tego ma Liama przy sobie.

- I tak się będę martwić - brunet w pewien sposób miał uraz do porodów, a jednocześnie marzył o powiększeniu rodziny.

- To całkiem normalne, Liam też pewnie wariuje - stwierdził szatyn - Ciekawe czy to będzie chłopiec czy dziewczynka.

- Byleby było dla nich zdrowe - pusty talerz położył na tym pustym Louisa - Zaniesiesz, ładnie proszę?

- Jasne, bez problemu - wziął ich naczynia i sprawnie zaniósł na zmywak.

- Będziesz miał kolegę czy koleżankę do zabawy - szepnął do chusty, momentalnie czując na sobie czyjś wzrok.

I nie mylił się, kilkanaście metrów dalej, po drugiej stronie siedziała dość młoda omega, która odwróciła wzrok kiedy ich oczy się spotkały. Wyglądała na przestraszoną, jednak mimo zjedzonego posiłku, siedziała tuż obok głośnego alfy.

Louis mówił, że jego wataha była w dobrym miejscu i nie było tu niczego złego, niczym raj na ziemi... Teraz nie był tego taki pewien, nie tak powinna wyglądać szczęśliwa omega.

Skinieniem głowy wskazał na małą polanę, mając nadzieję że ta zrozumiała. Dziewczyna obróciła się do alfy, ten nie wyglądał na zadowolonego z jej pytania i od razu pokręcił głową, wracając do swojej rozmowy. Ta tylko wzruszyła ramionami w kierunku Harry'ego, pokazując że jest bezradna.

- Skarbie, potrzymasz małego? Chciałbym znaleźć nowych znajomych - Harry zwrócił się do Tomlinsona, kiedy ten po nich wrócił - Tylko chwilka, obiecuję.

- W porządku - Louis uśmiechnął się na to jak nazwała go omega - Nie zabronię ci poznawać nowych osób, ani nie będę ograniczał czasu.

- Najlepszy - przekazał Connora partnerowi i zaraz oddzielał się od swojej rodziny.

Przeszedł kilka stolików, kiwając kilka razy głową na przywitania. Widział, wzrok dziewczyny na sobie, więc pokazał na migi jak ta się nazywa. Ta wskazała na dzbanek z różą, już wiedział.

Stając przed tą głośną alfą i kilkoma innymi, chrząknął w głos.

- Przepraszam, że wam przerywam, ale Rose została mi polecona przez Louisa - celowo naznaczył imię alfy stada - Do lepszego poznania terenu, chyba się nikt nie obrazi, jeśli ją porwę? - uniósł brew.

- Przez naszego alfę? - mężczyzna spojrzał na Louisa, który niczego nieświadomy z daleka, pokiwał do niego głową - W porządku, niech idzie. Nie narób mi wstydu - skierował słowa do dziewczyny.

The Differences Between Us //larry//Where stories live. Discover now