Chapter 13

1.4K 84 172
                                    

*Kilka dni później*

Siedziałem właśnie z blondynem i Nickiem w jego domu, tak zaprzyjaźniłem sie z tym rudym zapyziałym przyjacielem Claya. Mimo wszystko bardzo dobrze mi sie z nim gadało. Był z charakteru podobny do blondyna, był strasznie uparty i zachowywał sie czasem jakby miał okres.

"Co robimyyyy" zaczął marudzić rudy.

"Nie wiem, wymyśl" wzruszyłem ramionami.

"Ale wy jesteście sztywni, zaproszę Quackityego on napewno nas rozrusza" wyciągnął telefon.

"Kto to Quackity?" zapytałem.

"To nasz dobry przyjaciel, zawsze ma alkohol i uwielbia melanże." objaśnił po krotce Clay.

"Mhm, ale ja nie pije" nie chciałem być pijany przed przyjazdem do domu.

"Jezuuu George!" krzyknął. "Nie bądź sztywniak, pijesz i koniec" rozkazał. Dobra moze jeden kieliszek.

"Jeden kieliszek czystej, i koniec" oznajmiłem i założyłem rękę na rękę.

"Uwierz, po jednym bedzie ci sie chcialo więcej, ale dobra, zaproszę tez Karla." wybrał jakiś numer i zadzwonił.

***

Rozmawialiśmy tak z chłopakami dopóki nie rozległ sie dzwonek do drzwi. Była aktualnie 18:33, a na 21 miałem być w domu, ze względu ze musze pocwiczyc chodzenie i przeczytać moją zaległą książke.

Sapnap wstał i szybko podbiegł do drzwi, otworzył je, a w nich ujrzałem niskiego, bardzo niskiego chlopaka z czapką na głowie i dwoma butelkami czystej.

"Jestem Alex, ale mow mi Quackity" przedstawił sie wchodząc do salonu.

"George, miło mi." podaliśmy sobie ręce, a chłopacy usiedli.

"Standardowo, butelka?" zaproponował blondyn.

"Jakże by inaczej" zaśmiał sie Sapnap i wyciągnął z szafki w kuchni kilka kieliszków.

***

Graliśmy już dobre półtorej godziny, napiłem sie dwa razy, nie żeby coś, ale faktycznie chce więcej. Jednak wiem za jak wrócę do domu nie trzeźwy to mnie wypierdolą na zbity pysk.

"George!" krzyknął Alex. Ocknąłem się z moim przemyśleń i spojrzałem sie pytająco na chłopaka. "Pytanie czy wyzwanie? Siedziałeś tak dobre 5 minut i nie wiedzieliśmy co sie stało" oznajmił.

"Sory, zamyśliłem sie. Wyzwanie niech będzie" oparłem sie plecami o sofe. Tak siedzieliśmy na podłodze. To chyba logiczne.

"Pocałuj osobę po twojej prawej, może być w policzek" powiedział Sapnap.

"Karl jest po mojej prawej więc ok" wstałem, lecz nie na długo.

"Nie! Po twojej prawej był Clay, więc jak przyjdzie to to zrobisz" uśmiechnął sie chytrze Alex.

"Ale teraz go nie ma, więc chyba nie mogę nie zrobić mojego zadania" wzruszyłem ramionami i poczołgałem sie do mojego menadżera. "Sory jak cos" dałem mu lekkiego buziaka w policzek.

"Ej! On jest moim chłopakiem debilu!" krzyknął Sap.

"Takie dałeś mi zadanie" wzruszyłem ramionami i znowu usiadłem, Karl jedynie śmiał sie z całej tej sytuacji.

"Co mnie ominęło?" zapytał Clay dosiadając sie obok mnie.

"Z grubsza, Alex musiał jebnąć fikołka na blacie w kuchni, Sapnap zaśpiewać jakąś dziecinna piosenke, a George mnie pocałować" omówił wszystko po kolei Karl.

Im all yours.. // DNF Where stories live. Discover now