Sieroty

131 7 0
                                    

Ellie-Ann udało się bezpiecznie wrócić do kryjówki Satomi. Mrok i cisza, które otaczały chatkę sprawiały, że wyglądała ona na opuszczoną. Dodatkowo wysokie drzewa, które ją otaczały, skutecznie uniemożliwiały zauważenie jej przez osoby, które nie wiedzą o jej istnieniu. Po wejściu do środka blondynka ujrzała przed sobą kobietę w podeszłym wieku, siedzącą na fotelu okrytym kocem. Mimo wszystko, gdy Satomi ujrzała nastolatkę to niemal od razu do niej podeszła i ją do siebie przytuliła.

– Ile razy mówiłam, abyś nie chodziła sama po lesie, kiedy jest już ciemno? W szczególności w tych czasach albo, kiedy jest pełnia księżyca.

– W tych czasach? Mamo, co masz na myśli? – Blondwłosa spytała kobietę, która po tylu latach dbania o nią stała się dla niej jak prawdziwa mama. Dziewczyna przeczesała swoje włosy z zestresowaniem, a Satomi wyjaśniła jej po króćce to, co ostatnio przytrafiło się ich stadu.

– Nie mogę pozwolić na to, aby stała ci się krzywda. – Satomi przeczesała delikatnie włosy dziewczyny, składając pocałunek na jej skroni. Ellie-Ann przy tym się słabo uśmiechnęła, aż nagle przypomniała sobie o pewnej rzeczy.

– Brett ma grać dzisiejszy mecz. – Wymamrotała szybko z szerzej otworzonymi oczami i delikatnie odsunęła się od starszej kobiety. Jej mięśnie lekko się napięły, a swój powoli przeniosła do schodów. Miała ochotę jedynie zabrać swój łuk i skierować się w stronę liceum.

– Myślisz, że poradzisz sobie gdyby wydarzyło się coś złego?

– Nie mogę pozwolić, by stała mu się krzywda. Nie mogę zaryzykować tym, że nie będzie mnie w miejscu, gdzie ktoś będzie atakował. – Ellie pokręciła gwałtownie głową i szybko się podniosła. – Obiecuję, że będę ostrożna, ale muszę być na miejscu.

– Pamiętaj o broni. W pokoju zostawiłam ci też nowy łuk. – Odezwała się po niej starsza.

– Dziękuję. – Wyszeptała szesnastolatka zanim szybko pobiegła do swojego pokoju.

Szmaragdowe ściany były ozdobione jasnymi obrazami, a na ciemnej podłodze znajdowały się czarne meble takie jak biurko, biblioteczka z książkami w różnych kolorach, łóżko z pościelą w liście oraz szafka na ozdoby lub inne rzeczy użytku codziennego. Ellie-Ann szybko otworzyła najniższą szufladę od szafki i wyciągnęła z niej swoje strzały, które od razu włożyła do kołczanu i ostrożnie założyła go na plecy. Po zabraniu z biurka swojego nowego łuku wyszła po cichu przez okno w swoim pokoju.

Przyciągając do siebie z pomocą swojej mocy gałęzie bluszczu, bezpiecznie znalazła się na ziemi. Nastolatka szybko pobiegła do szkoły, orientując się, że już dawno było południe. Wiązało się to z tym, że jej godziny zajęć dawno się skończyły. Ellie przymknęła na chwilę oczy, próbując uspokoić swój oddech. Niedługo po tym jak ponownie otworzyła oczy, zauważyła jednak jak Mason z Liamem opuszczają szkołę. Dziewczyna ukryła się za jednym z drzew i zaczęła nasłuchiwać ich rozmowy.

– Chciałem tylko powiedzieć, udanego meczu. – Odezwał się z powagą w głosie Liam, który wyciągnął dłoń w kierunku jednego z graczy Devenford. Dopiero po chwili rozpoznała w głosie nastolatka członka stada Satomi, czyli również osobę, którą traktowała jak starszego brata.

– Urocze, Liam. Tak cię uczyli na „kontroli gniewu"? Przeproś i będzie dobrze. – Zakpił z niego Brett, kontynuując po chwili ciszy swoją wypowiedź. – Zniszczyłeś auto trenera.

– Zapłaciłem za szkody. – Odpowiedział Liam przez zaciśnięte zęby. patrząc się do góry na wyższego nastolatka o blond włosach.

– Jeszcze zapłacisz. Złamiemy cię tam na pół i będzie to tylko twoja wina. – Rzekł po tym cicho młody Talbot, a Ellie-Ann udało się zauważyć jak jej przyjaciel zacisnął swoje dłonie w pięści, powodując, że krew zaczęła z jednej z nich powoli spływać na chodnik. Sytuację przerwali Scott oraz Stiles, a pierwszy z nich odciągnął natychmiast młodą betę od drugiego z chłopaków. Stiles nerwowo wypowiedział parę słów do Bretta zanim wszyscy wrócili do szkoły.

Broken PromisesWhere stories live. Discover now