na ratunek

31 1 0
                                    

Ellie-Ann szybko wzięła swój kołczan i włożyła do niego wszystkie strzały. Na miejsce obok niego odłożyła też swój łuk, pakując do płaszcza poręczny pistolet. Rozejrzała się po pokoju, ale nie mogła zauważyć nic przydatnego. Blondynka po tym ubrała swój ciemnozielony płaszcz. Ellie natychmiast przerzuciła kołczan przez swoje ramię i wzięła łuk w rękę.

Wychodząc ze swojego domu, rozpoznała szybko samochód Theo. Podbiegła w jego stronę i zostawiła na tylnych siedzeniach kołczan z łukiem. W końcu Ellie-Ann zajęła miejsce koło szatyna, zapinając pasy. Dziewczyna obserwowała drogę, gdy Theo jechał do domu swojego dawnego przyjaciela. Dopiero wtedy zaczęła się zastanawiać, czy Stiles w ogóle wie o tym, że ich trójka planuje się przyłączyć do jego wyprawy do Meksyku.

Podjechali potem pod dom Scotta, a Ellie z łatwością rozpoznała Liama. Widziała, jak ten przechodził z jednego miejsca na drugie ze zniecierpliwieniem. Po zabraniu swoich rzeczy, Ellie zbliżyła się do chłopaka. Blondynka zaobserwowała jak ten od razu uspokoił się w jej obecności. Ellie-Ann posłała blondynowi swój uśmiech. Oboje się krótko przytulili oraz weszli do domu alfy.

– Ah! Idźcie do domu. Nie jedziecie z nami, żadne z was. – Powiedział szybko Stiles, przechodząc koło trójki nastolatków. Liam od razu spytał dlaczego, a Ellie-Ann lekko się zaśmiała. – Ponieważ jest pełnia księżyca, a ja nie mam ochoty na pojechanie do Meksyku tylko po to, byś rozszarpał mi gardło. Albo żeby Ellie znalazła jakiś sposób na podduszenie mnie za pomocą roślin.

– Możecie mnie przykuć, prawda? Do fotela lub czegoś takiego? – Zaproponował Liam.

– Pamiętasz o tym, że zerwałeś swoje ostatnie łańcuchy? – Przypomniała mu Ellie-Ann.

– Dokładnie. Musielibyśmy zamrozić cię w karbonicie, żeby móc cię przewieźć. – Stwierdził Stiles pół żartem, kątem oka spojrzał się przy tym na Theo, który opierał się o stolik koło nich.

– Okej, więc skąd możemy wziąć karbonit? – Spytał z niezrozumieniem Liam, a Malia tylko odwróciła się w stronę Stilesa, który zmrużył swoje oczy.

– Naprawdę? Tego też nie oglądałeś? – Spytał po chwili brunet, ale od razu skierował się do wyjścia.

Liam szybko stanął przed nim, ponownie próbując go przekonać. Udało mu się to ostatecznie zrobić, gdy zaproponował użycie silniejszych łańcuchów lub większego bagażnika. Liam, Ellie i Theo mogli później zauważyć, jak Stiles zadzwonił do kogoś. Na podstawie tej rozmowy mogli się tylko domyślić, że próbował on zdobyć więzienny transporter.

W kilka następnych minut cała ich piątka znalazła się na miejscu. Pozostali jednak w samochodzie Stilesa. Niedługo po tym dojechał do nich czarny, więzienny transporter. Wysiadła z niego kobieta o ciemnych włosach z blizną przechodzącą przez jej szyję. Ellie próbowała się nie wpatrywać tak bardzo w to samo miejsce. Była jednak zbyt ciekawa, co spowodowało taki ślad. Albo bardziej dlaczego zaatakowało ją jakieś stworzenie nadnaturalne.

– Skąd ogarnęłaś więzienny transporter? – Spytała z ciekawości Ellie, poprawiając swoją brązową bluzę. Obok niej stał Theo, który bawił się kluczykami od swojego samochodu i całkowicie nie skupiał się na słowach reszty.

– Jestem U.S. Marshall. – Wyjaśniła Braeden.

– Myślałem po prostu, że to była tylko przykrywka. – Dopowiedział po niej Stiles.

W pewnym momencie wszyscy usłyszeli trzaśnięcie drzwiami. Odwracając spojrzenie, Ellie-Ann zauważyła za kobietą kolejny samochód. Rozpoznała jednak twarze Dereka i Petera, gdy tylko tamta dwójka opuściła auto. Blondynka obserwowała ich, gdy oboje podeszli bliżej nich. Nie odezwała się ani słowem, chociaż nawet gdyby chciała to zabrakłoby jej czasu.

– Naprawdę bierzemy ich ze sobą? – Spytał Derek, wskazując na Ellie-Ann i Liama.

– Naprawdę bierzemy go ze sobą? – Powtórzył pytanie Stiles, wskazując swoją dłonią na Petera, który właśnie stanął koło czarnowłosego mężczyzny.

– Bierzemy ze sobą każdego, kogo możemy. – Odpowiedział mu Peter, kontynuując później swoją wypowiedź. – A patrząc na fakt, że Scott i Kira zostali porwani dzień przed pełnią, powinniśmy ruszać.

– Co to znaczy? – Spytała Malia i uważnie przy tym obserwowała mężczyznę o ciemnych blond włosach.

– Jeśli Kate zabrała Scotta do tej samej świątyni co Dereka, skąd wiemy, że nie planuje zrobić z nim to samo?

– Co, chce zrobić go młodszego? – Dopytał od razu Liam.

– Albo cofnąć go do czasu, gdy nie był wilkołakiem. – Odpowiedział Derek, mając jednak spuszczony wzrok.

– Wilkołak nie może ukraść mocy prawdziwej alfy. Może być jednak tak, że jaguar Nagal z mocą Tezcatlipoca... Może ona może. – Stwierdził Peter. – Jeśli już wszyscy jesteśmy niemiłosiernie przerażeni, proponowałbym, żebyśmy już ruszyli.

– Nie możemy. Nie bez Lydii. – Przerwał mu Stiles, spoglądając z powagą w oczy Petera.

Jednak nawet po kilku minutach czekania, Lydia wciąż się nie pojawiła. Stiles zdecydował się do niej zadzwonić, ale bez skutku. W tym samym czasie Derek dopytał, co ona robi w szkole, a Malia wyjaśniła mu, że miała zabrać kurtkę z szafki Kiry. Wtedy też, Stiles powrócił do grupy i wyjaśnił im, że Lydia nie odebrała od niego.

– Jeśli ma samochód, może sama nas dogonić. – Zaproponowała mu Braeden.

– Dobry pomysł. Zadzwonimy do niej po drodze. – Odezwał się natychmiast Peter, ale Stiles zaprzeczył, dalej obawiając się, że Lydii stała się krzywda. – Okej. Ty zostań, ty ją znajdź. My pojedziemy bez ciebie.

Gdy starszy mężczyzna ruszył w stronę samochodu, Liam zaproponował pomoc Masona. Powiedział, że może do niego zadzwonić i poprosić go o poszukanie Lydii. To widocznie przekonało Stilesa, który zgodził się w końcu na ten pomysł. Od razu po tym, blondyn skierował się za dorosłymi do samochodu. Nie skupiał się nawet na tym, co się stanie z resztą.

Ellie-Ann i Theo musieli jednak pojechać samochodem Stilesa. Gdyby tego nie zrobili, zabrakłoby miejsca na tyłach samochodu Braeden. Zanim jednak ich dwójka mogła się zbliżyć do jeepa, Stiles kazał Theo zachować ostrożność. Natychmiast po tym, usłyszeli jednak głos Petera. Wszyscy odwrócili głowę w jego stronę, skupiając się na jego słowach.

– Pamiętajcie, z czym mamy do czynienia. To nie jest tylko Kate, to Berserkowie. Możecie widzieć ludzkie oczy za tymi czaszkami. Nie obstawiajcie, że została w nich jakakolwiek ludzkość. – Wyjaśnił Peter, a Liam cicho westchnął. – Ten maluch się ich boi, czyż nie? Nie martw się, mój przyjacielu. To ten strach utrzyma cię żywym. Przypomnienie dla wszystkich. Nie walczycie z Berserkami, żeby przetrwać. Walczycie, żeby ich zabić.

– Nie ufam temu typkowi. Osobiście pozostanę przy mojej zasadzie, zachowaj ostrożność i chroń swoich. – Wymamrotała Ellie, pochylając się w stronę Theo, gdy ruszyli do jeepa.

Theo krótko się na to uśmiechnął, po czym otworzył jej drzwi. Zaczekał aż Ellie-Ann usiądzie wygodnie na fotelu, po czym zamknął drzwi i przeszedł na drugą stronę samochodu. Włożył później kluczyki i odjechał wraz z resztą z tego parkingu. Przez cały czas starał się pozostać w pobliżu samochodu Braeden i Petera. Wolał w końcu nie zgubić się podczas drogi do Meksyku.

Broken PromisesHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin