~All to myself~ Crenny

478 18 3
                                    

Kenny
Otaczały mnie tysiące pijanych ludzi ocierających o siebie nawzajem w napaleniu chwili i radości momentu. W dłoni trzymałem otwartą butelkę piwa, tańczyłem wraz z ludźmi, z niektórymi wymieniałem pojedyncze zdania. Jakaś piękna dziewczyna ocierała się o mnie swoim jędrnym tyłkiem, poprawiała co jakiś czas koszulkę I spoglądała na mnie z żądzą. Ku mojemu nieszczęściu, zaciągnęła ją na pogaduchy jakaś przyjaciółka. Pomimo protestów ode mnie i pięknej dziewczyny, obie znikły gdzieś w tłumie. Wzruszyłem ramionami i zatopiłem usta w alkoholu, który miałem cały ten czas przy sobie.

Znudziło mnie w końcu tańczenie i poszedłem na górę po schodach wielkiego domu w którym trwała impreza. Ciche stłumione jęki dobiegały z najbliższej sypialni, pomruki i odgłosy całowania dobiegały z kolejnej, więc idąc moim tokiem myślenia, ostatnia sypialnia powinna być albo pusta albo z kimś równie potrzebującym zapomnieć o wszystkim co ja w tej chwili. Ktokolwiek by to nie był, będzie dobrym towarzystwem do uspokojenia się od wycieńczających tańców i wielkich potrzeb przez ocierające się o mnie damy.

Otworzyłem drzwi do sypialni i znalazłem tam absolutnie nikogo. Może to i lepiej? Jakbym się rzucił na jakiegoś randoma, na pewno dobrego wrażenia bym nie zrobił.

Zamknąłem za sobą drzwi, odstawiłem butelkę piwa na szafce I otworzyłem okno. Był środek nocy, niebo wypełnione gwiazdami, delikatny zimny wiatr muskał moją twarz i podrzucał blond wlosy. Wziąłem głęboki wdech świeżego powietrza, a o moje uszy obiło się głośne i agresywne otworzenie drzwi.

- Było błędem w ogóle do niego podchodzić - warczał niski, monotonny głos, który dało się rozpoznać nawet nie znając jego posiadacza. Craig Tucker. Ten gość, którego od początku uznawano za geja, aż w końcu stał się jednym. A przynajmniej tyle wiem na tą chwilę - Skurwysyn. Oczywiście, że woli jakąś pierwszą lepszą kurwę - trzasnął za sobą drzwiami i opadł na łóżko dokończając alkohol z butelki. Po jego policzkach spływały łzy, chociaż w jego oczach był ten sam stoicki spokój co zawsze, a jego mina neutralna. Wyglądało to co najmniej strasznie.

- Craig? - spytałem, zbierając się na odwagę I wstając z parapetu. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał i pozdrowił swoim środkowym palcem.

- Spierdalaj - powiedział, jednak po jego policzkach spłynęło więcej łez. To naprawdę cholernie przerażający widok, taka monotonnie spokojna i neutralna twarz i dodaj po prostu łzy. Trochę jakby ktoś nie potrafił się bawić Photoshopem.

- Co się stało? - spytałem i usiadłem obok chłopaka. W jego oczach nagle przeleciało tysiące myśli, uczuć, aż w końcu spojrzał na mnie zdezorientowany. Pokręcił głową i oparł się o mnie bez słowa. Z kieszeni wyjął opakowanie papierosów, wyjął jednego I zaoferował mi kolejnego. Co miałem, odmówić? Wziąłem, zapalił swojego I podniósł się, chowając w kieszeni zapalniczkę - No wiesz ty kurwa co? - zaśmiałem się trzymając pomiędzy palcami swojego nieodpalonego papierosa.

- Dałem Ci papierosa, nie narzekaj dupku - warknął przez zęby Craig, a łzy przestały powoli spływać z jego oczu. Wsadziłem do ust swojego papierosa i zbliżyłem się do niego, zapalając od niego - Jesteś za blisko McNugget - odsunął mnie na siłę ręką, a ja z dumą zaciągnąłem się papierosem. Dym wypuściłem wprost na jego twarz - Jesteś obrzydliwy - warknął i wypuścił z ust dym tytoniu.

- Potrafię bardziej~ - wymruczałem mu do ucha, na co w odpowiedzi zostałem znowu odsunięty i pozdrowiony słynnym znakiem Tuckera. Radośnie się zaśmiałem na jego reakcje. Szokujące, mógł mnie wyrzucić z pokoju, zbić, a nawet przez okno wyrzucić skoro tak mu przeszkadzam, a jednak to wszystko na co jest zdolny się zdobyć. Kilka odpychanek i środkowy palec. Chyba wtargnąłem w grono tolerowanych ludzi Craiga. Zaszczyt.

South Park One Shot Where stories live. Discover now