~Prawda czy wyzwanie~ multiship

1.1K 27 48
                                    

Stan i Kyle od jakiegoś czasu spędzają ze sobą strasznie dużo czasu. Siedzą u któregoś z domów całymi dniami. W szkole siedzą zawsze obok siebie, rozmawiają. Nie. Inaczej. Pochłaniają się się w rozmowie, zapominając o świecie. Chociaż ich rozmowy były głównie żartami, narzekaniem czy opowiadaniem o ich przeżyciach, ich rodzinach, to zawsze słuchali się z takim zainteresowaniem, jakiego nikt inny nie potrafił im podarować.

Byli w pokoju Stana, na łóżku, siedząc do siebie przodem i opowiadając swoje przeżycia związane z wchodzącym do kin filmem Terranca i Philippa. Ich rozmowę przerwał jednak głośny dzwonek telefonu Kyla. Chłopak szybko wziął komórkę w dłoń I otworzył aplikację z której przyszło powiadomienie

- Token pyta czy chcemy przyjść na imprezę - mruknął Kyle, opadając na tors Stana w zamyśleniu. Opłaca się teraz iść na imprezę? Niby jest piątek, jutro wolne, nie planował nic większego, co mogłoby mu w jakikolwiek sposób przeszkodzić w spędzeniu czasu z przyjaciółmi?

Kyle

- Dzisiaj? Czemu nie - mruknął Stan, otulając mnie ramionami w talii - Może być zabawnie - spojrzał na konwersację na moim telefonie i oparł policzek o moje rude włosy - Pewnie będzie alkohol, muzyka, dramaty, romanse. Możemy iść

- Napiszę, że przyjdziemy za dwadzieścia minut - odpowiedziałem, wystukując na klawiaturze telefonu odpowiedź na grupie. Reszta osób powoli akceptowała zaproszenie. Wyłączyłem telefon i spojrzałem na Stana. Chłopak spojrzał mi w oczy, na jego ustach znalazł się delikatny, niewymuszony uśmiech, a chwilę później nałożył mi na głowę moją zieloną czapkę, która nasunął mi na oczy - Stan! - zaśmiałem się, chcąc poprawić czapkę na głowie. Zanim jednak to zrobiłem, Stan złapał za uszy mojej czapki i przyciągnął mnie do siebie, łącząc nasze usta ze sobą w delikatnej czułości. Nie pierwszy, nie ostatni raz kiedy mnie całuje, chociaż przyznaję, że za każdym razem zwala mnie zupełnie z nóg. Jego usta są szorstkie, ale zawsze ciepłe, a jego pocałunki są pełne pasji, uczucia. Kiedy tylko się odkleja, czuję pragnienie o więcej, nie chcę aby tak szybko się skończyło coś tak pięknego i chociaż zdaję sobie sprawę, że musimy niedługo wyjść to wciąż pozostaję w cichym oniemieniu, nie jestem w stanie przez długa chwilę, nawet się poruszyć.

- Teraz możemy iść - odpowiedział, poprawiając mi czapkę i posyłając tak czuły uśmiech, że serce zaczęło mi się po prostu topić ze szczęścia. Pokiwałem głową I zacząłem wstawać z łóżka. Nogi miałem jak z waty, a myśli dopiero teraz zaczęły mnie uderzać. Szybko pokręciłem głową.

Zeszliśmy po schodach, ubraliśmy swoje kurtki i wyszliśmy. Kiedy tylko otworzyliśmy drzwi, nasze twarze spotkały się z lodowatym powietrzem South Park. Stan zamknął za nami drzwi i zaczął rozmowę o tym co może dziać się na imprezie u Tokena. Zaczęliśmy od tego kto mógłby przyjść, kto na pewno będzie, co będzie do jedzenia, picia, w co na pewno zagramy. W pewnym momencie rozmowy, zauważyłem jak różowe i pewnie zmarznięte ma dłonie.

Nie chciałem mu o tym mówić, więc bez słowa wziąłem go za dłoń I włożyłem ją do swojej kieszeni splecioną ze swoją. Spojrzałem gdzieś przed siebie, udając że to nic wielkiego.

- Dzięki, stary - uśmiechnął się Stan - Wracając do tematu, myślę że tym razem przyjdą też dziewczyny. Skoro będzie tam Clyde, to będzie też Bebe, a z Bebe będzie Wendy - zaczął wymieniać wyliczając gości.

- Czyli wszyscy w komplecie - skomentowałem, widząc jak zbliżamy się do domu Tokena. Przeszliśmy przez furtkę i zapukaliśmy do drzwi domu. W środku rozkręcała się impreza, a przynajmniej tak było słyszeć. Na głośnikach leciało "Beggin", więc wszystko dopiero się zaczynało.

South Park One Shot Where stories live. Discover now