Rozdział 1: "To dopiero początek"

34 2 1
                                    

          "Dawno, dawno temu na ziemi wampiry i demony żyły w zgodzie. Mistrz Takashima, oraz Lord Helvetti byli dobrymi przyjaciółmi, a sojusz przynosił oczekiwane skutki. Wampiry zabijały ludzi, spijając z nich krew, a demony żywiły się ich duszami. Jedynie biedni ludzie na tym cierpieli, ale za to przemienionych jakby mniej. Oczywiście przemienionych wampirów ma się rozumieć. Prawokrwiści mogli spokojnie opuszczać swoje miasteczko osadzone w Japonii i podróżować po świecie, a piekielni swobodnie opuszczali piekło, by spełniać swoje najśmielsze fantazje. Jednak pewnego dnia, do królestwa wampirów dotarły przerażające wieści - Demon zabił wampirzycę, co oznaczało, że piekielni złamali warunki sojuszu. Wojna między nimi trwa już dwadzieścia lat, ale może w końcu ktoś postanowi ją zakończyć?" -Mały, czerwony diablik z czarną, bujną czupryną zdjął swoje mini okulary i z chytrym uśmieszkiem na twarzy odłożył książkę na półkę.

         Od wydarzeń z tamtego wieczora minęło kilka dni. Brunetka z racji tego, że zakończyła projekt, nad którym pracowała, zakończyła również współpracę z kolejną firmą. Tak, takie zlecenia były najlepsze. Odwalić swoją robotę i mieć spokój. W sumie pracowała, by zabić jakoś swój czas na ziemi, nie musiała pracować. Stać ją było na wszystko, jednak tego nie potrzebowała, wolała żyć skromnie i nie wybijać się z tłumu. Od kiedy była "wolna" zaczęła interesować się wampirami. Całymi dniami czytała księgi, książki oraz szukała informacji w Internecie. Nie musiała wychodzić, przez co była bezpieczna, a lektury dostarczała jej, jej przyjaciółka Cassidy.
Tego dnia było tak samo. Ciemnowłosa odwiedziła Violet z samego rana. Cassidy nie tylko była jej przyjaciółką. Była też służącą jej ojca, którą wypuścił na ziemię, by pilnowała jego ukochanej córeczki. Co tydzień musiała stawiać się w piekle i składać jej ojczulkowi raport z jej ziemskiego życia. Ale wypuszczając dziewczynę na ziemię za Violet, można by rzec, że ofiarował jej wolność. Jej zadaniem było tylko sprawdzanie dziewczyny, czy nie robi głupot.
-A nie wolałabyś znaleźć sobie w końcu jakiegoś faceta, co Cię porządnie przeleci? Od kilku miesięcy pościsz. Jak ty to wytrzymujesz? -Zapytała ciemnowłosa, ale Violet jedynie spojrzała na nią ostrym wzrokiem, a jej przyjaciółka mogła by przysiąść, że jej jasne, fioletowe tęczówki sprawiły, że ją na chwilę sparaliżowało. Brunetkę zastanawiał ten ciągły popęd seksualny u piekielnych, ale Ona od kilku miesięcy już tego nie czuła. Mężczyzna, z którym była ją skrzywdził. Może po prostu musi się z tego wyleczyć do końca.
-Dobra, nie ważne. To może powiesz mi w końcu, po co Ci tyle informacji o wampirach? A może coś się stało? -Cassidy martwiło nagłe zainteresowanie Violet tymi potworami. Dziewczyna nigdy się nimi nie interesowała, jedynie uciekała przed nimi, gdzie pieprz rośnie.
-No dobra, ale przysięgnij, że nie powiesz ojcu. -W odpowiedzi brunetka dostała jedynie kiwnięcie głową. -Słyszałaś coś o tym, żeby wampiry miały naturalny kolor oczu?
-Prawokrwiści. -Mruknęła Cassidy zaraz uciekając wzrokiem.
-Kto?
-Prawokrwiści. Trudno ich rozpoznać, ponieważ żyją. Inaczej... -Cassidy potrzebowała chwili, by zebrać myśli. -Ludzie uważają za prawdziwe wampiry Przemienieńców, ale prawda jest taka, że jest jeszcze jedna rasa wampirów. Prawokrwiści, wampiry zrodzone, to od nich się wszystko zaczęło. Są żywi, nie ma sposobu, by odróżnić ich od człowieka. Ich moc jest o wiele silniejsza no i nie reagują na słońce. Tylko mi nie mów, że takiego spotkałaś, błagam Violet. -Cassidy spojrzała zmartwiona na przyjaciółkę. Była od niej zaledwie 50 lat starsza, dla piekielnych to bardzo mało. W dodatku z powodu służby u jej ojca, można by rzec, że miała duży wpływ na jej wychowanie. Ale mimo najlepszych chęci, Violet wyrosła na zbuntowaną, zimną kobietę. Racja, ktoś roztopił jej serce, ale to nie trwało długo. Po pół roku wielkiej miłości ją zranił, a brunetka z zimniej wyrachowanej suki stała się ostrożną, wystraszoną dziewczynką, w dodatku zamknęła się w sobie. Przestała walczyć, jedynymi jej wyborami była ucieczka lub śmierć, co kompletnie do niej nie pasowało. Chociaż może zmiana jej charakteru wcale nie miała związku z miłosnym zawodem, a zbliżającym się dniem sądu ostatecznego.
-Niestety. Nadal tego nie rozumiem, ale uratował mi życie. Kilka dni temu musiałam wracać po zmierzchu z pracy, wtedy mnie wykryli. Jednemu udało się mnie złapać, ale wtedy tamten mnie uratował. Brunet o pięknych czekoladowych oczach. Na początku myślałam, że to człowiek, ale nagle wyczułam wampirzą energię bijącą od niego. -Wyjaśniła młoda z zastanawiającą miną na twarzy. Cassidy szeroko otworzyła oczy. To co powiedziała Violet ją przeraziło.
-Violet... Oni nie odpuszczają, znajdzie Cię, o ile już Cię nie obserwuje od jakiegoś czasu. Przecież prawokrwisty nie mógł znaleźć się tam wtedy przypadkiem. -Na słowa ciemnowłosej, młodsza jedynie wzruszyła ramionami.

Undead HeartsWhere stories live. Discover now