Rozdział 11: Przemiana

9 1 1
                                    

          Rozejrzał się powoli, mając wrażenie, że cofnął się w czasie. Ogromy hol, ozdobiony wielkimi obrazami w złotych, ciężkich ramach, sprawił, że zaniemówił. Przez chwilę nawet nie potrafił się poruszyć, a ból głowy nadal nie zniknął. Nagle usłyszał dwa damskie głosy, zbliżające się w jego stronę, a jeden z nich rozpoznał od razu –To była Cassidy.
-Nie możesz tego zrobić! Oszalałaś? -Cass schodziła za Nath po schodach, próbując ją dogonić.
-Nie, nie oszalałam, po prostu. -Demonica się zaśmiała.
-Nath, po prostu odpuść. Wiesz co spotkało Richarda, a Vi potraktuje Cię tysiące razy gorzej, jak tylko się dowie, jaki masz plan wobec niego...
-Z tego co wiem, to Violet od kilku miesięcy nie jest sobą, zwariowała biedaczka od życia na ziemi. Myślisz, że nie wiem co robiła? -Nath zaśmiała się tym razem głośniej.
-Fakt, Violet jest niestabilna, szczególnie po tym co zrobił jej Richard, dlatego naprawdę powinnaś uważać. -Cassisy chwyciła szatynkę za rękę, sprawiając, że ta odwróciła się w jej stronę. -Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale mówię to dla twojego bezpieczeństwa. Któreś z nich w końcu wbije w Ciebie swoje kły. -W tym momencie ją puściła.
Kai próbował się podnieść, nieświadomy, że za nim stała stara zbroja, na którą musiał oczywiście wpaść, wywołując hałas.
-Kto jeszcze trzyma takie żelastwo? -Warknął, powoli stając na nogach. Obie demonice odwróciły się w jego stronę, a oczy Cassidy się rozszerzyły.
-Yutaka?! Co ty tu robisz? -Ciemnowłosa szybko do niego podeszła.
-No, no, no... Ktoś tu będzie miał kłopoty. -Zaśmiała się Nath, po czym poszła zadowolona w swoją stronę.
-Em... No cześć. -Perkusista uśmiechnął się szeroko, drapiąc się po głowie.
-Jak ty się w ogóle tu dostałeś? -Cassidy patrzyła na niego z niedowierzaniem.
-Był u mnie jakiś skrzat, rzucił tylko że mam się o Ciebie nie martwić, chciałem się dowiedzieć czegoś więcej, więc go złapałem i o... Jestem tutaj. -Kai wzruszył ramionami.
-Pewnie złapałeś go w momencie, jak się przenosił, więc przeniósł też Ciebie. Jak Lucyfer się dowie... Chodź. -Ciemnowłosa złapała go za rękę i zaczęła go prowadzić na górę po schodach.
-A nie boisz się, że ktoś mnie zauważy, czy coś? -Yutaka szedł za nią, niepewnie się rozglądając. Nagle demonica się zatrzymała, jakby coś do niej dotarło.
-Uwierz, wszyscy mają teraz większe zmartwienia na głowie. Że ja wcześniej na to nie wpadłam. -Cassidy przyśpieszyła i zaraz otworzyła drzwi. -Poczekaj tutaj, ja muszę coś załatwić.
-Ale Cass... -Kai został wepchnięty do środka, patrząc na zamykające się drzwi.
-Co ty tu do cholery robisz? -Nagle usłyszał za sobą dobrze znajomy głos. Odwrócił się z głupkowatym uśmiechem na twarzy w stronę przyjaciela. -No tak, chochlik. -Mruknął Kouyou.
-Możesz nie czytać mi w myślach? -Yutaka przewrócił oczami. -Ale co ty tu robisz? Myślałem, że...
-Jak widzisz udało mi się tu dostać. No i w sumie teraz to już jestem tu legalnie, ale z tobą jest gorzej. Lucek się wkurzy jak zobaczy żywego człowieka w piekle. -Kouyou skrzyżował ręce, stojąc przy oknie. -Nawet nie wiedziałem, że masz zamiar się tu dostać. Co jest grane? -Kai pokręcił głową.
-To nie jest sprawa ludzi, ale Cassidy może mieć rację... -Brunet zamyślił się na dłużej.
-Jej też czytałeś w myślach?
-Inaczej niczego bym nie wiedział. Nie mogę zobaczyć się z Violet. Wiem tylko, że jest z nią źle. -Gitarzysta westchnął cicho.
-Źle? W sensie? -Yutaka kompletnie nic nie rozumiał z tej paplaniny, którą Uruha urządzał sobie pod nosem.
-Yutaka, posłuchaj mnie uważnie, jeżeli nie chcesz, żeby Lucyfer i Marcus odkryli twoją obecność tutaj, to nie pytaj, nie drąż, nie interesuj się. Jesteś tutaj, bo ktoś chciał, żebyś tu był, ale to nie była Cassidy, na pewno nie Ona. Nikt z nas by Cię tu nie ściągał, w dodatku w momencie, kiedy szykujemy się do piekła na ziemi, a Violet jest cholernie osłabiona. Podejrzewam, kto i czego od Ciebie chce, dlatego lepiej zostań tu i nie kręć się po piekle. Będziesz mógł je opuścić tylko za zgodą Lucyfera, ale mówienie mu teraz o twojej obecności to kurewsko zły pomysł... -Nagle Kouyou usiadł na łóżku, chowając twarz w dłoniach.
-Uruha, co z tobą? -Perkusista niepewnie podszedł do niego.
-Nic. Po prostu ktoś ciągle próbuje dostać się do mojej głowy, a ja nie mam już siły z tym walczyć. -Wampir spojrzał na przyjaciela przez palce.
-To o tym One rozmawiały...

Undead HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz