Prolog

52 3 1
                                    

          Biegła, ile sił w nogach przez ciemne uliczki Tokyo. Cały czas słyszała za sobą krzyki i wołania, byli już tak blisko, tak bardzo blisko. Dziewczyna wracała późnym wieczorem z pracy, a jako że jesień ustępowała miejsca zimnie, o tej porze na ulicach lśniło jedynie światło latarni i sklepowych witryn. Że też te cholerne wampiry musiały ją wyczuć.
Nagle rozległ się jej przeraźliwy pisk. Biegnąc przed siebie nie zauważyła kabla biegnącego przez ulicę. Potknęła się o niego, z impetem upadając na mokrą od deszczu ziemię. Kiedy się odwróciła, ktoś już nad nią stał. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę próbując się jakoś wycofać i wstać, jednak oprawca szybko chwycił za materiał jej kurtki, podnosząc ją. Że Ona nie dysponowała jeszcze taką siłą. Zaraz poczuła, jak uderza ciałem o ścianę, a napastnik przyległ do niej, przypierając ją do ściany. Już nie była w stanie uciec.
-No to teraz się zabawimy, maleńka. - Mężczyzna szepnął jej do ucha, po czym postanowił dokładnie przyjrzeć się jej przerażonej twarzy. Dziewczyna zaraz zauważyła dziwny błysk w jego białych tęczówkach i od razu zamknęła oczy, by nie wpaść w sidła jego mocy. Próbowała się jeszcze wyrywać, ale to na nic. Mężczyzna jedynie chwycił ją za włosy, gwałtownie przechylając jej głowę w bok. Natychmiast poczuła jak jego wargi delikatnie skubią skórę jej szyi. "Co to, to nie. Spokojnie Violet, oddychaj..." Powtarzała w myślach, mając nadzieję, że krew w jej żyłach nie zacznie wariować, ale przez przyśpieszony ze strachu puls, było to chyba niemożliwe. Serce waliło jej jak nienormalne, a jeszcze bardziej przyspieszyło, gdy usłyszała charakterystyczny syk. Już czuła na skórze jego ostre kły, kiedy nagle napastnik ją puścił. Szybko otworzyła oczy i ku jej zdziwieniu, mężczyzna, który miał właśnie wbić swoje kły w jej szyję leżał na ziemi, chyba nieprzytomny, bo raczej nie martwy. Kiedy podniosła wzrok, w świetle, jakie dawała latarnia znajdująca się nieopodal, zauważyła wysokiego bruneta o bladej cerze, jednak tęczówki tego mężczyzny nie były białe. Co to, to nie. Coś takiego zauważyła by od razu. Ale jak zwykły człowiek dałby radę wampirowi?
-Spokojnie, już nic Ci nie zrobią... Dzisiaj. -Usłyszała głos mężczyzny, patrząc jak powoli do niej podchodzi. Kiedy tak powoli się do niej zbliżał, wyczuła jego energię. Ale, że jak? Wampir? To chyba był jakiś żart. Uratowana przed wampirem, przez wampira. Jej życie to był istny rollercoaster, szczególnie w tej chwili. Do uliczki wbiegli kolejni z tych, którzy ją gonili, ale widząc mężczyznę podchodzącego do niej, od razu zaczęli uciekać. Violet nie mając sił na kolejną ucieczkę, szybko zamknęła oczy, odwracając głowę, gdy wampir był wystarczająco blisko. Jednak na swojej szyi poczuła jedynie, jak przesunął nosem po jej skórze.
-Na to jeszcze przyjdzie czas, skarbie. -Nie wiedzieć czemu, ale po tych słowach odważyła się otworzyć oczy i spojrzeć mężczyźnie w twarz. Głębia jego ciemnych, brązowych oczu niemal od razu ją pochłonęła, nie była w stanie się ruszyć. Tylko, jak to możliwe? Nie zdążyła nic powiedzieć, gdy postać stojąca przed nią po prostu... Zniknęła. Jego oczy oraz charakterystyczny kształt ust zapadły jej w pamięć, a mimo dziwnego przekonania, że to jednak się stanie, miała nadzieję, już więcej go nie spotkać.

          Chwilę jej zajęło, by się opamiętać, jednak biegiem wróciła do swojego mieszkania. Cały czas zastanawiała się nad tym, jak to możliwe. Cały czas przed oczami miała ten wzrok. Ale przecież oczy wampirów były białe. Dopiero po chwili do niej dotarło -Pewnie jak większość nosi kolorowe soczewki. Z jakiś powodów, wyjaśnienie tej anomalii sprawiło, że poczuła ulgę. Swoją torbę rzuciła w kąt i od razu udała się do łazienki. Ciepła woda już lała się z słuchawki prysznicowej, a brunetka stała naga przed lustrem, oglądając lewę ramie, na którym widniała spora blizna, chociaż określenie tego blizną to było za mało. Wampiry zazwyczaj atakują prawą stronę, ale nie On. Kiedy była jeszcze dzieckiem, padła ofiarą wampira, który poza wtopieniem swoich ostrych kłów, rozszarpał jej skórę. Nawet nie było co szyć, skóra sama musiała się zrosnąć, tworząc okropne szramy, które zostaną jej na całą wieczność.
Pod prysznicem coś jednak nie dawało jej spokoju, cały czas myślała o tych oczach. Powtarzała sobie, śmiejąc się pod nosem, że to przecież soczewki, ale nie wierzyła sama sobie. W końcu postanawiając zostawić to do następnego dnia, położyła się spać w swoim pokoju. Miękkie łóżko i ciepła kołdra, to było to, czego było jej potrzeba. Zasnęła o wiele szybciej niż podejrzewała, ponieważ niemal natychmiast....
__________
Blog: https://alternative-story-tg.blogspot.com/
Grupa FB: https://facebook.com/groups/2525968894379616

Undead HeartsWhere stories live. Discover now