Rozdział 2: Niespodziewany lokator

25 1 1
                                    

          "Eveline była piękną kobietą, a jej jasno-fioletowe oczy i delikatne rysy twarzy sprawiały, że mężczyzną uginały się kolana na jej widok. W dodatku była mądrą, oczytaną osobą, zainteresowaną światem zewnętrznym. Mimo, że jej los w końcu został zaplanowany, plan nie powiódł się. Na bankiecie zorganizowanym z racji świętowania kolejnego roku sojuszu, miała okazję bliżej poznać lorda Marcusa Helvetti'ego. Demon pewnie dla większości kobiet był ideałem mężczyzny. Przystojny, czarujący, czuły, męski, potrafiący sprawować swoją władzę i utrzymywać swój lud przy sobie. Mogła by tak wymieniać godzinami. Zakochała się w nim bez pamięci, zresztą z wzajemnością. Kilka miesięcy później odbył się ich ślub, wraz z hucznym weselem. Piekielni nie dociekali prawdy. Uwierzyli, że kobieta jest zwykłym człowiekiem, nie mieli podstaw, by nie wierzyć Lordowi. Po kilku latach po świecie rozniosła się radosna nowina –Lord Marcus i jego ukochana małżonka spodziewają się dziecka..." -Diablik wyjrzał znad książki z uśmiechem na swej czerwonej twarzy. -Miło mi was ponownie widzieć. Ja nazywam się Chochlik. Pewnie jesteście ciekawi o co w tym wszystkim chodzi i jaki to ma związek z naszą dwójką bohaterów. Ale spokojnie, na wszystkie wyjaśnienia przyjdzie czas.

          Tego wieczoru ponownie poczuł głód. Ostatnio zjadł za mało, a rozmowa z resztą dodatkowo pobudziła jego apetyt na krew demonicy. Po pracy wrócił do swej willi na przedmieściach, odłożył gitarę na swoje miejsce i postanawiając, że się przejdzie i pooddycha świeżym powietrzem, ruszył w stronę miasta.
Będąc już w centrum zauważył charakterystycznie dla niego wyglądającą dziewczynę. Starając się utrzymać odpowiednią odległość, by ta nie wyczuła jego obecności, podążał za nią. Nagle przystanęła na chwilę, po czym skręciła w ciemną uliczkę. "Widzę, że lubisz kłopoty, Violet."Pomyślał, ale zaraz usłyszał krzyk jakiegoś chłopaka. Postanowił poobserwować sytuację, więc w mgnieniu oka znalazł się na dachu budynku. Kiedy podszedł do krawędzi, by wszystko widzieć, dziewczyna leżała już pod wampirem. Wiedząc, jaką siłą brunetka dysponuje, postanowił dać jej szansę. Jednak sprawy nabrały innego obrotu niż się spodziewał. Fakt, wampir uderzył z niesamowitym impetem o ścianę, jednak za szybko się po tym pozbierał. Niemalże od razu pojawił się na brunetką. "Przecież ją udusi!" Przeklnął w myślach, rozpoznając, że to był ten sam wampir, co kilka dni temu. Nie mógł dłużej czekać.
Nagle ziemia pod nimi zadrżała, a gdy kurz opadł, pojawiła się kolejna osoba. Michael nie widział, kto to jest, widział tylko tył postaci, która zaczęła podchodzić do owej dwójki.
-Puść ją. -Warknął nowoprzybyły. Violet od razu rozpoznała czerwień tych oczu. Wampir był wkurzony, nie... Był wściekły.
-Bo co mi zrobisz? -Napastnik się zaśmiał, jeszcze mocniej zaciskając dłoń na jej gardle.
-A czy nie mówiłem Ci już Yuko, żebyś zostawił ją w spokoju? Nie uronisz ani kropli z jej ciała. -Głos Kouyou stał się potężniejszy. Niemalże echem odbijał się od ścian i docierał do uszu pozostałej trójki. Dopiero kiedy podszedł bliżej, drugi wampir go rozpoznał, od razu puszczając dziewczynę i próbując się wycofać z rękoma ku górze.
-T...T...Taka....Takashima. -Mężczyzna przełknął głośno ślinę, patrząc jak prawokrwisty podąża za nim. -J...J...Ja nie wiedziałem. -Niestety to były jego ostatnie słowa. Uruha podskoczył do niego, chwytając za jego szyję. Bez wahania zmiażdżył jego gardło, zarazem łamiąc kręgosłup, po czym cisnął jego ciałem o ścianę naprzeciw z taką siłą, że po tyle jego czaszki pozostał drobny mak. Wampir nie miał szans, by to przeżyć.
Brunet, uspokajając się, podszedł do Violet, by ta nie zobaczyła tego strasznego widoku. Spokojnie stanął przed nią i ją objął.
-Już dobrze kruszyno. Będziesz mieć z nim spokój. -Powiedział do niej, uśmiechając się. Violet obserwowała, jak jego oczy na powrót stają się ciemne i... Takie uspokajające. Jednak szybko wychyliła głowę nad jego ramię, obserwując Michaela, który z wrażenia... Zemdlał. Kouyou odwrócił się i widząc leżącego chłopaka, ciężko westchnął. Wziął go na ręce i oboje z Violet kiwnięciem głowy potwierdzili sobie, że to najwyższa pora się stąd zmyć. W sumie kilka sekund po zniknięciu rozległ się paniczny pisk jakieś kobiety.

Undead HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz