rozdział dwudziesty ósmy

140 16 5
                                    


Gon nigdy nie czuł potrzeby randkowania. Nigdy też nie był zakochany. Ani chłopcy, ani dziewczęta nie interesowały go w ten sposób. Przytulanie było przyjemne, ale nigdy za specjalnie nie ciągnęło go do tego, by z kimkolwiek przejść z kontaktem fizycznym nieco dalej, całować się i uprawiać seks. Czuł się inny od swoich rówieśników, a nawet zastanawiał się, czy wszystko z nim w porządku. Nie miał z kim o tym porozmawiać. Nawet rozmowa o tym z Mito zdawała mu się być niemożliwa do przeprowadzenia, a na samą myśl o niej, czuł zażenowanie i zawstydzenie. Szukając w internecie być może przydatnych informacji, spotkał się z terminem noszącym dumną nazwę aseksualizm. Po bliższym zaznajomieniu się z nim uznał za bardzo możliwe fakt, iż jest osobą aseksualną, ale wciąż miał pewne wątpliwości, a im więcej grzebał, tym znajdował coraz to więcej często sprzecznych ze sobą informacji, co wprawiało go w coraz to większy mętlik w głowie. Postanowił więc zostawić kwestię swojej orientacji na inny moment.

Killua niemal zawsze był osobą, przy której czuł się maksymalnie komfortowo. Znali się w końcu wiele lat, a przyjaźnili niewiele mniej. Wiedzieli o sobie prawie wszystko i przede wszystkim rozumieli się. Gdy tak o tym myślał, to właśnie z nim chciał spróbować tych wszystkich nowych, nieznanych mu rzeczy. Był gotów przełamać tę barierę. Nie tyle dla niego, pod naciskiem, a dla samego siebie. Był tego pewny.

Zastanawiał się tylko, czy będąc z nim w związku aby na pewno go nie okłamuje. No bo nie jest pewny, czy to co do niego czuje można nazwać już miłością. Jedyne, czego mógł być pewny to to, iż będą się kłócić, będą się godzić, ale i tak zawsze będą do siebie wracać, bo jak powiedziała Mito podczas jednej z ich wspólnych rozmów, są dla siebie bratnimi duszami, więc nawet śmierć nie będzie w stanie ich rozdzielić. 

Chmury, porozciągane w każdą stronę na pastelowym niebie, wisiały nisko nad ziemią. W jedym miejscu mocno wyraźne, złote kontury obłoków kontrastowały z ich szarawą barwą, a chowająca się za nimi jasna kula oślepiała ostrym światłem. Oglądali zachód słońca — jakież to idiotyczne, typowe i nudne, pomyślał Killua. Siedzieli w ogrodzie, za domem Gona. Stąd mieli dobry widok. Przed nimi rozpościerała się spora działka, a daleko, daleko przed nimi stało kilka domów, z tej odległości wyglądających jak chatki smerfów.

Killua zapatrzył się w jego sylwetkę. Różnobarwne cienie tańczyły na jego ciele, zupełnie tak, jakby należał do jakiegoś obrazu. Ale nie takiego, jakim zwykł się przyglądać będąc na nudnych wycieczkach szkolnych po muzeach, ale tego z rodzaju tych, które budzą w nas wspomnienia, a wraz z nimi uczucie nostalgii. Patrzymy, i na chwilę zamieramy. Nasze usta rozwierają się, a my oczarowani patrzymy na całokształt tego dzieła, wręcz nie wierząc w to, że to jedynie człowiek jest jego stwórcą. I tak Killua patrzył na Gona, starając się wyryć w swojej pamięci ten obraz swojej jedynej, prawdziwej miłości, skąpanej w blasku zachodzącego słońca.

— Ładny widok — odezwał się czarnowłosy.

Killua przytaknął głową, jednak wciąż wpatrywał się w spokojne oblicze Freecss'a. I było tak cudownie do momentu, aż nie poczuł ukłucia na łydce. Natychmiastowo uderzył w nią otwartą dłonią, tym samym zabijając tego irytującego krwiopijcę. Myśl, że właśnie rozsmarował zwłoki komara na materiale spodni wprawiła go w dyskomfort. Z obrzydzenia aż zadrżał, nerwowo wycierając dłoń o spodnie.

— Ja mam krótkie spodenki, a gryzą ciebie! — odezwał się Gon, zwracając uwagę na różnicę w ich ubiorze.

— Moje są czarne. Ponoć komary ciągnie do ciemnych kolorów.

— Może masz rację, ale ja myślę, że masz po prostu słodką krew. — Zaśmiał się.

Killua się zmieszał. To, że ma słodką krew niekoniecznie oznacza, że jest słodki. Gon nie to miał na myśli. Po prostu palnął to, co przyszło mu do głowy. A może jednak nie? Na Boga, jak bardzo chciałby to usłyszeć z jego ust! Chyba umarłby wtedy z zawstydzania, ale i tak bardzo tego chciał. Uciekał wzrokiem od chłopaka, jakby skrzyżowanie ich spojrzeń miałby spowodować, że czarnowłosy odczytałby wszystkie jego myśli.

Uświadomiony |¦hunter x hunter¦| ☑Where stories live. Discover now