rozdział trzynasty

212 16 39
                                    


Krzątał się po zagraconym mieszkaniu. Papierki po cukierkach, opakowania po żelkach i puste butelki po coli zajmowały prawie całe miejsce na blacie i stole w kuchni, ale nie kwapił się, by posprzątać ten rozgardiasz. Podłoga na korytarzu też prosiła się o umycie, a wykładzina w sypialni o odkurzeniem jej. Ale on nie miał do tego głowy. Chyba czekał na moment, aż nie będzie w stanie swobodnie przejść z pokoju do pokoju, wtedy dopiero wyjmie z szuflady czarny worek i powrzuca do niego wszystkie śmieci.

Praca wykańczała go zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Resztki sił wkładał w spotkania z Alluką, w rezultacie czego zaniedbywał obowiązki domowe. Pierwsze lepsze mieszkanie, które wynajął tylko i wyłącznie po to, by nie mieszać pod jednym dachem ze znienawidzoną rodziną, było małe i skromne. Lecz skromne nie musiało od razu oznaczać brudne i zaniedbane. Wstydził się tego, jak mieszkał, więc nikogo do siebie nie zapraszał. Nie, żeby miał kogo zapraszać. Nie licząc Alluki oczywiście. Naprawdę powinien wziąć się za sprzątanie.

Opadł na łóżko i chwycił za telefon. Widząc nieodebrane połączenie od Ashiniko, oddzwonił. Odebrała od razu.

— Cześć Killua — przywitała się nieco spokojnej niż zazwyczaj, co nieco zdziwiło Killuę.

— Cześć. Dzwonisz w jakimś konkretnym celu? — odparł, nie bawiąc się w — jego zdaniem głupie — gadki o pogodzie czy samopoczuciu. Uważał to za zbędne, a inni przez takie właśnie zachowanie odbierali go za niemiłego, niewychowanego czy wrednego. To nie tak, że nie chciał z nią rozmawiać. Miał do niej raczej neutralny stosunek. Przy niej nie miał zupełnie żadnych barier, bo wiedział, że dziewczyna nie jest typem osoby, która obraziłaby się za jego bezpośredniość. Wrażliwa to takie określenie, które w jego głowie było całkowitym przeciwieństwem Ashiniko.

— W sumie to nie. Jesteś zajęty?

— Szykuję się do wyjścia, za godzinę wychodzę na plac zabaw z Alluką. Chcesz czegoś?

— Masz coś przeciwko, żebym zabrała się tam z wami? — wypaliła.

— Jeśli chcesz, możesz przyjść — odpowiedział obojętnie.

— Super! — rozpogodziła się. — Napisz kiedy będziecie na miejscu i wyślij mi dokładną lokalizację.

Mruknął potakująco i rozłączył się. Zastanawiał się, czy dziewczyna robi to z nudów, czy miała jakiś szczegóły powód by chcieć się spotkać. A może po prostu chciała zobaczyć Allukę? W końcu pomogła w jej odnalezieniu. To, że chciałaby ją poznać, nie byłoby jakoś bardzo dziwne. Jedno było pewne — nie było to coś bardzo ważnego, bo wtedy chciałaby porozmawiać na osobności, bez jego siostry. Ale szczerze, o czym ważnym Ashiniko miałaby niby z nim rozmawiać? Pokręcił głową na swoją głupotę.

Dojechanie tramwajem pod dom Vessaliusów zajmie mu dobrą chwilę, więc wyszedł z domu już teraz. Drogę znał już na pamięć, więc nie musiał za bardzo skupiać się na tym, jaką stację właśnie mija, co pozwoliło mu nieco się odprężyć. Wysiadł na Dworkowej i niespiesznie pomaszerował w stronę właściwego mieszkania. Gdy tylko zadzwonił dzwonkiem, drzwi otworzyła mu uśmiechnięta Alluka. Przewiew strawił, że jej długa zielona spódnica poruszyła się. Dziewczyna krzyknęła do rodziców, że już wychodzi, ale oni najwidoczniej zajęci swoimi sprawami, nie wyszli się z nią pożegnać, co dopiero przywitać z Killuą. Gdy drzwi się zamykały, Barbara odkrzyczała tylko z wnętrza domu krótkie „bawcie się dobrze”.

Zoldyck chwycił siostrę za rękę, by przypadkiem nie uciekła mu, gdyby zauważyła coś ciekawego po drugiej stronie ulicy. Przez nieuwagę zarówno Alluki jak i jego mogłoby się jej coś stać, a tego przecież nie chciał. Nie tylko dla tego, że była pod jego opieką, więc cała odpowiedzialność spadała na niego, a Vessaliusowie do końca życia nie odezwaliby się do niego, a dlatego, że kiedyś przeżył coś bardzo podobnego. Widok Gona pod kołami samochodu wciąż co jakiś czas pojawiał się w jego pamięci. Nie wybaczyłby sobie, gdyby coś takiego się powtórzyło.

Uświadomiony |¦hunter x hunter¦| ☑Where stories live. Discover now