#26

52 4 0
                                    

Moje życie ciągle wygląda tak samo. Jedyne co się zmieniło to, to że McGonagall zatrudniła mnie jako nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią oraz zostałam opiekunką domu lwa.

Kolejna racz to, to że Draco Malfoy zareczyl się z Astorią Greengrass, i nowa nowina narzeczeństwo doczekało się dziecka!

Kiedy się o tym dowiedziałam nie byłam ani zła ani rozgoryczona, tylko zażenowana. Czym? Szczerze, sama nie wiem, może dlatego że uległam?

Dostałam zaproszenie na ślub ale i tak nie pójdę. Po co.

Jedyną osobą, z którą się spotykałam codziennie był nie kto inny jak Blaise Zabini.

W tym miesiącu za parę dni Ginny ma urodzić. Okazało się że to będzie chłopiec. Potter aż szaleje. W takich chwilach przypomina mi się wesele w 1998 roku kiedy Harry mówił, że ze mną będzie szczęśliwy. Dobrze że wtedy wybiłam mu to z głowy. Już wtedy wiedziałam, że z Ginny Weasley będzie szczęśliwy, i jak się okazało miałam rację.

Ron wybaczył Hermionie, ale ile było gadaniny przy tym!

U wszystkich się coś dzieje, a u mnie nic.

- Idziesz na ślub Draco? - spytał Blaise.

Siedzimy w jakimś mugolskim barze. Okazało się, że jesteśmy tu jedynymi nie mugolami. Co jakiś czas przychodzimy tu i zamawiamy jak najwięcej wishy.

Na pytanie chłopaka jedynie się uśmiechnęłam i pokreciłam przecząco głową.

- Skaza! Przecież Draco będzie zawiedziony jeśli się nie pojawisz!

- Proszę Cię. - prychnełam. - On napewno nie chciałby żebym się pojawiła na jego ślubie. Jeszcze przed ołtarzem zmięknie i poleci do mnie. Nie chce rujnować jego przyszłości.

- Przecież widzę już w szkole widziałem jak patrzy na Ciebie! Kobieto, Draco miał dużo lasek ale na żadną nie patrzył tak bardzo jak na Ciebie!

- Uspokój się Zabini. Poza tym ja mam do niego taki sam stosunek jak...

- Kiedyś?

Usłyszałam za sobą znajomy głos, a czarnoskóry tylko potwierdził jego obecność uśmiechając się szeroko.

- Tak, - nie spojrzałam na niego. - ale nie taki jak nad jeziorem tylko taki jak na początku Hogwartu.

- Paula! Przecież... - zamilkł. Chyba Malfoy musiał coś pokazać, bo Zabini momentalnie zamilkł.

- Paula, możemy pogadać? - wyciągnął s moją stronę dłoń, którą niechętnie ujełam.

- Więc? - spytałam gdy drzwi się zamknęły.

- Kochanie, to nie musi tak wyglądać. Przecież po będę z nią trochę, a potem zerwe...

- Czy ty siebie słyszysz? Malfoy czy ty masz mnie za idiotke? Ty chyba serio nie wiesz w co się pakujesz, nie? W MAŁŻEŃSTWO! Wiesz co to znaczy? I nie opuszczę Cię, do śmierci.

Staliśmy po moich ostatnich słowach w ciszy. Malfoy był zmieszany, ale ja mu się nie dziwię, każdy w takich chwilach nie wie co powiedzieć.

- Malfoy, ty nie zostałeś potraktowany eliksirem miłości?

- Dlaczego?

- Że ty chcesz się samowolnie ożenić to bym w życiu nie pomyślała. A teraz wybacz muszę już wracać, bo będą się martwić.

- Kto?

Uświadomiłam sobie, że o mały głos się nie wygadałam. Nic nie odpowiedziałam i szybko się deportowałam.

Amore e morte //Panna Grindelwald Where stories live. Discover now