Wakacje minęły mi szybko, cóż nie tylko mi. Rano o świcie Hermiona wywaliła nas z łóżka, bo jak to uznała?
Trzeba zobaczyć, czy wszystko spakowane.
Nie obchodziło ją to że spakowałam się wieczorem za nim poszłam spać. Wygramoliłam się z łóżka, znaczy, jeśli można to tak nazwać, bo zostałam brutalnie wywalona. Gdy wszyscy latali po domu jak oparzeni, ja zeszłam na dół do Syriusza.
- Jak tam Skaza? - spytał na wstępie chwytając za kubek. Usiadłam obok niego nalewając sobie soku.
- Wiesz, nawet dobrze.
- Pauline! - Fred i George teleportowali się do jadalni i rykneli mi do uszu. Zamknęłam oczy i głęboko westchnęłam. Spojrzałam na nich, a oni uśmiechali się głupkowato, więc albo w coś wygrali albo komuś zrobili żart, i znając życie to mi, podniosłam brew aby coś powiedzieli. - Szkoda, że jedziesz. Chcieliśmy się z tobą pożegnać. - wstałam, a oni mnie mocno przytulili.
O ustalonej godzinie teleportowaliśmy się na dworzec Kings Cross. Przebiegłam przez ścianę co również uczynili inni. Na stacji było dużo dzieci w różnym wieku, oraz ich rodzice, najbardziej można było zauważyć matki, które nie umiały rozstać się z pociechami. Odwróciłam się do Łapy, który bym pod postacią psa, upadłam na kolana i mocno go przytuliłam. Syriusz jest jedną osobą, która wie o mnie wszystko.
- Choć Paula, trzeba znaleźć przedział. - powiedział Ron. Ostatni raz spojrzałam na Blacka i weszłam do pociągu. Znaleźliśmy wolny przedział.
Podróż minęła nam wyjątkowo szybko, za nim się obejrzeliśmy pociąg zatrzymał się na stacji Hogsmeade. Wysiedliśmy z pociągu oni poszli do wozów, które ciągnęły Treslere, a ja musiałam iść z pierwszorocznymi do łódki. Do zamku zaprowadził nas pół olbrzym, przedstawił się jako Rubeus Hagrid, ale woli jak się do niego mówi po nazwisku. Hagrid dał nas w opiece profesor McGonagall, która opowiedziała nam o czterech domach jakich nas Tiara przydzieli.
- Pauline - zwróciła się do mnie, a jej twarz wyrażała lekkie przerażenie- wejdziesz jak profesor Dumbledore cię wezwie. - zabrała dzieci do wielkiej sali i zniknęła za drzwiami.
Stałam pod tymi wrotami już nawet nie wiem ile. No ile można dzieci przydzielać? No chociaż dobrze, że mam w sobie jakąś cierpliwość. Po iluś minutach usłyszałam jak ktoś podchodzi do mównicy, a na sali nastała cisza.
- Moi drodzy! Pierwszoroczni zostali już przydzieleni, ale jeszcze jest jedna osoba. Będzie uczęszczać na szósty rok. Powitajcie Pauline Grindelwald!
Pchnelam wrota i pewna siebie weszłam do środka. Wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę, a niektóre twarze wyrażały przerażenie. Wzrokiem dostrzegłam Harrego, Rona, Hermione i Ginny, którzy uśmiechali się szeroko, z drugiej strony zauważyłam Malfoya momentalnie moja twarz stała się obojętna. Usiadłam na stołku, a profesorka ledwo nałożyła mi Tiare na głowę a ona już krzyczała.
- Gryffindor!- Wiedziałem, że z nami będziesz. - odezwał się Ron.
- Wiem, i wiem też, że cieszycie się z tego powodu.
- Kochani - przemówił dyrektor - w tym roku Obrony Przed Czarną Magią będzie uczyć Severus Snape. - po sali przeszły szepty ale szybko ucichły. - A eliksirów mój stary przyjaciel Horacy Slughorn.
Po wszystkich ogłoszeniach wreszcie podali kolację. Gdy Weasley się najadł poszliśmy do pokoju wspólnego, a na moje szczęście dormitorium dzielę z Ginny oraz Hermiona.
Następnego dnia dziewczyny wywalił mnie z łóżka i to dosłownie. Poszłam do łazienki, oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro, moje blond włosy jak zwykle były w nieładzie, a szare oczy zmęczone. Zrobiłam poranne czynności, więc zostało mi jeszcze się ubrać. Ciuchy jakie wybrałam to czarna spódniczka oraz czarna koszula i przypinka mojego domu.
BINABASA MO ANG
Amore e morte //Panna Grindelwald
RandomMiłość to głupota. Miłość to bzdura. Miłość nie istnieje. To tylko wymysł głupców, pragnących wyjaśnić pożądanie. Miłość. Nie ma czegoś takiego. Nie ma miłości! Jest tylko cierpienie...