#19

65 4 0
                                    

I co? No wsumie to nic. Wygraliśmy Drugą Bitwę o Hogwart. Śmierciożercy, którzy zostali, nie zginęli trafili do Azkabanu.

Od tej bitwy minęło pięć lat. Mam już dwadzieścia dwa lata.

W Ministerstwie Magii było jak zwykle dużo pracy. Co ja robię w Ministerstwie? A no nic. Przeszkadzam jak zwykle Kingsley'owi Shacklebotowi nowemu Ministrowi. Naszczescie nic nie mógł zrobić, ponieważ jego asystentką jest moja przyjaciółka - Hermiona Granger-Weasley.

- Pauline - wyrósł przede mną nie wiadomo skąd, a przy jego boku stała brązowowłosa. - Czy mogłabyś mnie zastąpić w sprawie przesłuchania oskarżonego?

No tak, nie powiedziałam, że jestem tą drugą - gorszą - asystentką. Zaczęły się wymówki, że ja nie, bo to, bo tamto.

- Bez dyskusji. - i poszedł.

- Czemu ty nie możesz? - zwróciłam się do przyjaciółki.

- Ja mam inną sprawę na głowie. - wyciągnęła za pleców czerwoną szatę.

- Ooo nie. Nie ma mowy.

- Ale...

- Cicho. Będę tak jak jestem.

Oskarżyciele i obrońcy już się schodzili. Usiadłam na ,,honorowym" miejscu, przede mną leżały stosy papierzysk. Po co ja tu w ogóle jestem? Na to sama nie potrafię odpowiedzieć. Na pierwszym papierze było imię i nazwisko oskarżonego - Lucjusz Malfoy.

- Wprowadzić oskarżonego. - wydałam rozkaz. Mężczyzna usiadł na stołku stojącym na środku pomieszczenia. - Więc tak, - zaczęłam - Lucjusz Malfoy urodzony 1954 roku. Syn Abraxas'a Malfoy'a. - przeczytałam z papierów. Cóż już mnie to nudziło.

Dobra, co ja będę się męczyć.

- Lucjusz Malfoy. Były śmierciożerca, sojusznik bla, bla, bla. Kto jest za dożywociem w Azkabanie?! - na ostatnie słowo podniosłam lekko głos. Rozejrzałam się po sali. Mało. - Kto jest za oczyszczeniem ze wszystkich zarzutów? - więcej osób w tym ja. - Oczyszczony ze wszystkich zarzutów. - stuknełam młotkiem o blat.

Zaczęli wychodzić. W sali zostałam ja oraz państwo Malfoy. Zeszłam z ław, podchodząc do nich. Kobieta mimo swoich zimnych oczu uśmiechnęła się miło.

- Ale dlaczego? - spytał mężczyzna nie dowierzając.

Uśmiechnęłam się lekko.

- Sama nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Każdemu należy się druga szansa.

- Oh, dziękuję ci Pauline. - odezwała się Narcyza przytulając mnie.

- No tak. - odsunęłam się o krok gdy mnie puściła. - Cieszcie się wolnością, i nie zmarnujcie jej.

Gdyby mnie ktoś zapytał ,,Pauline, gdzie ty właściwie pracujesz?" Co ja bym miała na to odpowiedzieć? Snuje się po Ministerstwie szukając czegoś.

Dostałam propozycję od Harrego do wstąpienia aurorów. Od dziecka robiłam to samo co oni, a może nawet i więcej. Dostałabym się z zamkniętymi oczami. Dostałam również propozycję na nauczycielke Obrony Przed Czarną Magią oraz na opiekunkę domu lwa. McGonagall sama przyznała, że nikt nie zna się na tym przedmiocie lepiej ode mnie - a nawet znając Czarną Magię. To wszystko jest jeszcze do przemyślenia.

Po wojnie zamieszkałam w rodzinnym domu. Gdy byłam tu ostatni raz z Harrym, Hermioną i Ronem przychodziły mi tu same okropne rzeczy. Za dziecka nienawidziłam tego domu. Dlaczego? Może dlatego, że przypominał mi rodziców, których może tak naprawdę nie kochałam? Teraz jak tu zamieszkałam - ze wszystkimi duchami - po raz drugi widzę nowy potencjał. Jakby nowe życie. Wszystko zostawiłam jak było, no może tylko o ogródek zadbałam.

Amore e morte //Panna Grindelwald Où les histoires vivent. Découvrez maintenant