#8

106 6 0
                                    

Obudziłam się o 7.15 mój wzrok przykuły od razu zielone ściany. Poczułam straszny ból głowy, no tak przecież wczoraj piliśmy. Ale co ja tu jeszcze robię?

- Oo widzę, że księżniczka już się obudziła. - Malfoy wyszedł z łazienki w samych spodenkach.

- Głowa mnie boli.

- Nie dziwię się. Wczoraj żeśmy nieźle popili. Muszę przyznać, że słodka jesteś jak jesteś pijana i niesamowicie całujesz.

- Co ty gadasz? Calowałam się z tobą?

Chłopak jedynie kiwnął głową i uśmiechnął się cwaniacko. Nie mogłam w to uwierzyć ale byliśmy pijani, a poza tym to nic nie znaczyło. Pożegnałam się z nim i poszłam do wielkiej sali na śniadanie. Usiadłam tam gdzie zawsze koło przyjaciół nakładając sobie naleśniki.

- Kety Bell. - usłyszałam w oddali. Odwróciłam wzrok i rzeczywiście do wielkiej sali weszła wymieniona dziewczyna. Szturchnęłam Pottera, który od razu znalazł się obok niej. Za dziewczyną wszedł Draco, widząc dziewczynę przystanął i szybko wyszedł.

Wstałam niezauważalnie od stołu i wyszłam. Na wszelki wypadek przemieniłam sie i podreptałam za chłopakiem aż na szóste piętro gdzie znajdowała się łazienka, do której wszedł chłopak. Przemieniłam się w człowieka chowając się za jakimś rogiem. Platynowłosy oparł się o umywalkę. Spojrzał przerażony wzrok na lustro, a w jego oczach ujrzałam... łzy? Te same piękne oczy co jeszcze rano na mnie patrzyły teraz były załamane. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu szybko się odwróciłam zauważając Pottera. Malfoy podwinął rękaw śnieżnobiałej koszuli ukazując na lewym ramieniu mroczny znak. Okularnik nie wytrzymał i stanął za Malfoy'em. Dałam rękę na czoło nie dowierzając. Wyciągnęłam różdżke z buta. Draco zdziwił się na mój widok chciał rzucić na Harrego Cruciatus, ale bylam szybsza i rzuciłam Sectumsempre. Czar pociął Malfoy'owi całe ciało. Draco upadł na ziemię, a na podłodze razem z wodą pojawiła się krew.

- Co tu się dzieje? - do łazienki wszedł Snape. Na początku się przeraził lecz podszedł do leżącego prawie trupa. Wyciągnął różdżke, zaczął coś mamrotać pod nosem, a krew zaczęła wracać. Wziął go na ręce. - Jak wrócę macie tu być. - syknął w naszą stronę za nim wyszedł.

- Wiemy już jak to zaklęcie działa. Harry, czym ty się przejmujesz? - machnęłam ręką.

- Co on nam za to zrobi?

- Nam? Czym ty się martwisz? Przecież nas nie wyrzucą. Powiedziałam nas? Miałam na myśli ciebie. Poza tym to ja rzuciłam to cholerne zaklęcie.

Cholera! To był odruch to było pierwsze co mi przyszło do głowy. Ugh, będzie ciekawie.

Poszłam do skrzydła szpitalnego, zauważyłam Draco leżącego na łóżku miał zamknięte oczy więc nawet nie zauważył kiedy weszłam.

- Draco...

- Oo, panna, która mnie prawie zabiła. - Nie widziałam jak to odczytać.

- Wiesz, ja to nie zrobiłam specjalnie. Jakbym chciała cię zabić od razu rzucilabym avade, a jak wiesz nie jest mi to ciężko.

Dni mijały. Nastał czerwiec, a co za tym idzie? Owutety. Ale czułam, że coś złego się stanie jeszcze nie wiem co ale coś napewno.

Z Harrym na lekcjach Dumbledore'a poznawaliśmy Voldemorta od dziecka jak przybył do Hogwartu, czyli od początku jego historii. Powiedział, że szuka horkluksów - opowiedział nam o nich - i teraz zabrał nas na jeden z tych jego przygód. Znaleźliśmy się na jakiejś skale przed wejściem do jaskini.

Poczułam zapach soli i usłyszałam szum fali: lekki, chłodny wiatr mierzwił moje blond włosy. Popatrzyłam na zalane blaskiem księżyca morze i usiane gwiazdami niebo. Staliśmy na szczycie ciemnej skały. Spojrzałam przez ramię. Za mną piętrzył się wysoki klif, strony, czarny i tajemniczy. Obok sterczały wielkie bloki skalne, podobne do tego, na którym stałam z Harrym i Drobsem, zapewne oderwane od powierzchni klifu w zamierzchłej przeszłości. Był to posępny, surowy widok, który mnie intrygował, a zarazem przerażał. Tylko morze i skały ani jednego drzewa, kępy trawy czy plamy piasku.

Amore e morte //Panna Grindelwald Onde histórias criam vida. Descubra agora