Epilog

12.5K 617 314
                                    

Z NADZIEJĄ I TO WIELKĄ, ŻE GDZIEŚ JEST JESZCZE ŚRODA. JUŻ NIE DAŁAM RADY SPRAWDZIĆ, WIĘC PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY. 

ZRÓBCIE HAŁAS, GWIAZDECZKI!!! 

Ava...

Pochylając się nad walizką, przycisnęłam ją kolanem próbując zapiąć. Po chwili szarpania się z upierdliwym zamkiem wyprostowałam się, oddychając głęboko. Uniosłam głowę i po raz ostatni rozejrzałam się po sypialni, upewniając się, że zabrałam wszystko, czego potrzebowałam.

Postawiłam walizkę przy drzwiach. Całe moje życie zamknięte w małym plastikowym pudełku. Zagryzłam wnętrze policzka, czując jak zaczyna rosnąć we mnie to uczucie strachu. Stan, w którym żyłam od kilku tygodni. Pusty, czasami wypełniony krzykiem i tym mokrym czymś, co moczyło w nocy moją poduszkę. Położyłam dłoń na piersi, czując pod palcami szybkie uderzenia serca. Powoli przeszłam do łazienki i odkręcając zimną wodę, opłukałam twarz. Zaciskając palce na białym jak śnieg zlewie uniosłam głowę, patrząc na obraz odbity w gładkiej powierzchni lustra.

Rano zaplotłam włosy w warkocz, ale już kilka kosmyków zdążyło się wymknąć i teraz okalały moją wyraźnie zmęczoną twarz. Odsunęłam z twarzy jeden z nich, zakładając za ucho i przez chwilę zawiesiłam się patrząc w lustro. W te smutne i puste jasnozielone tęczówki. Ciemne ślady pod oczami, świadczące o nieprzespanych nocach, opuchniete i zaczerwienione powieki, efekt tych niechcianych łez, które wykorzystując mój niespokojnego sen, poza moją wolą wydostawały się z zaciśniętych we śnie powiek.

Słysząc dobiegający z sypialni dźwięk dzwoniącego telefony, zamknęłam na chwilę oczy, zastanawiając się, czy naprawdę jestem gotowa. Zmierzyć się z tym, ten jeden, ostatni raz. Nie liczyłam na to, że dostanę odpowiedzi na moje pytania, zresztą zbyt dużo ich było, a mój czas się skończył.

Zrobiło mi się niedobrze... Z nerwów czekającym na mnie spotkaniem nie mogłam od kilku dni jeść. Przesunęłam drżącą dłonią po czole zbierając lodowate krople potu. Czy dam radę?

- Ava?

Biorąc głęboki oddech zmusiłam się do uśmiechu, testując go w lustrze. Jezu! Wyglądałam strasznie. Ten wyraz agonii w oczach i bezbrzeżnego smutku, który zabijał mnie od tygodni. Od tamtego dnia, gdy ten cholerny dom po raz kolejny stał się moim piekłem. Gorszym niż kiedykolwiek, bo traciłam coś, czego potrzebowałam do życia. Spojrzałam na ręce, oczami wyobraźni wciąż widząc na nich krew.

Broda zadrżała mi i jedna gorąca kropla potoczyła się po moim policzku, sięgając ust...

Boże drogi, czy dam radę?

- Ava, wszystko w porządku?

Zacisnęłam powieki, tak mocno, aby już żadna niepożądana wilgoć nie ujrzała światła dziennego. Uszczypnęłam policzki i z przyklejonym uśmiechem na twarzy, wróciłam do sypialni, skąd zabrałam przygotowaną walizkę i weszłam do salonu.

Nie interesował mnie piękny widok na Nowy York skąpany w promieniach słońca, ani widok Central Parku z zieleniącymi się koronami drzew. Moje życie było wystarczająco popieprzone, żebym jeszcze traciła czas, zachwycając się tym widokiem.

Kątem oka zauważyłam ruch po mojej lewej stronie. Zaciskając palce na rączce walizki, odwróciłam głowę, patrząc na czekającego na mnie mężczyznę. On też był śladem tamtej przeszłości i za każdym razem, gdy się spotykaliśmy, od nowa musiałam przechodzić etap akceptacji rzeczywistości.

Jednak wbrew temu wszystkiemu, co działo się w moim życiu, Julius był jedynym niezmiennym punktem. Twardą powłoką, którą starał się mnie otoczyć, dając jednocześnie tyle przestrzeni, ile w danej chwili potrzebowałam.

HEARTLESS, The Demon from Hollywood, Cykl Trzy gwiazdy #2Where stories live. Discover now