Rozdział 31

12.4K 518 184
                                    

📣Gwiazdeczki... Rozdział jeszcze ciepły, nawet nie miałam okazji porządnie go sprawdzić, więc z pewnością znajdziecie w nim sporo błędów i literówek. Dzisiaj już nie mam siły, bo jakiś taki długi mi wyszedł. Sprawdzę jutro... 😴🥱🤷🏻‍♀️

Przy okazji... Pierwsza część powinna ukazać się w poprzednim rozdziale. Tak myślę i chyba przy okazji korekty całości tak właśnie zrobię. Przerzucę tekst, żeby zachować kolejność chronologiczną. Ups!  🙉🤭😜

***

 Ava...

Spotkanie Lexi było chyba najwspanialszą rzeczą, jaka ostatnio mnie spotkała. Fakt, przyznaję, że w pierwszej chwili, widząc ją nad basenem pomyślałam, że łączy ją coś z Brassim. Bez znaczenia były te dziwne uczucia i ten gorzki posmak w ustach, gdy moja przeklęta wyobraźnia w nader plastyczny sposób, podsunęła mi ich obraz. Chciałam się ulotnić, zostawiając całą aferę za sobą, ale to, czego byłam właśnie świadkiem, dosłownie wycisnęło mi oddech z piersi.

Potrząsnęłam głową, zerkając z ciekawością na idącą obok mnie Lexi.

- Wiem, że masz mnóstwo pytań, Ava, ale nie wszystko dzisiaj, dobrze? – zapytała wciągając mnie na taras. Sapnęła głośno i z rękami na biodrach spojrzała na mnie. – Wciąż nie mogę w to uwierzyć.

Byłam odrobinę niższa od niej, choć nie miałam na sobie butów na obcasie. Ponownie uderzyła mnie niezaprzeczalna uroda dziewczyny. Miała śliczne oczy, w kolorze turkusu, okolone czarnymi, długimi rzęsami. Wysokie kości policzkowe, idealnie wykrojone usta i taką figurę, że każdy facet tracił głowę na widok tych kobiecych kształtów.

- W co?

- Kiedy zaczęłam cię dzisiaj szukać, do głowy mi nie przyszło, że znajdę cię w domu Santino. Jezu, Ava! – złapała się za głowę, ale zerkając przez ramię na stojących wciąż przy basenie dwóch mężczyzn, wyprostowała się jak struna. – Wejdźmy do środka, bo jak znam Riinę, zaraz tutaj przygalopuje i urządzi nam oblężenie.

Matko jedyna, ile w tej drobinie było energii. Już od samego patrzenia na nią kręciło mi się w głowie. Jednak posłusznie podążyłam za nią. Jakoś nie bardzo miałam ochotę na konfrontację z don Sebastiano, a tym bardziej z tym przeklętym facetem. Potarłam ramiona, czując wciąż na skórze dotyk jego dłoni. To te jego cholerne demoniczne sztuczki, inaczej tego wszystkiego nie potrafiłam wyjaśnić. Przynajmniej w logiczny sposób.

Na widok rozbebeszonego łóżka, zrobiło mi się słabo. Poczułam jak moje policzki zalewają się czerwienią i nie patrząc na Lexi, rzuciłam się poprawić pościel. Jezu! Nie dość, że wlazł mi do łóżka, to jak się wydaje, dwie lewe rączki nie pozwoliły mu nawet poprawić kołdry. Przyda mu się chyba szybka lekcja, bo ja z pewnością nie mam zamiaru chodzić za pańciem i sprzątać po nim. Za pieruna nie!

- Przepraszam za bałagan – mruknęłam.

- Mieszkasz tutaj sama?

Zacisnęłam palce na gładkim materiale. Nie było sensu kłamać, czy nawet ukrywać pewnych rzeczy. Nie wiedziałam jeszcze, kim naprawdę jest Lexi, ale z pewnością była kimś ważnym. To, jak przeciwstawiła się Brassiemu, czy nawet don Sebastiano było wystarczającą wskazówką. Ponadto, wpuszczono ją na teren rezydencji i mogła swobodnie się poruszać, czyli nie była tutaj po raz pierwszy, albo jej pozycja była tak wysoka, że nawet Umberto nie był w stanie jej zatrzymać. Czyżby dlatego Brassi tak się na nią wkurzył?

- Chciałabym – odpowiedziałam odwracając się do niej twarzą. – Niestety, ten stuknięty facet nie rozumie słowa nie.

- Wcale nie jestem zdziwiona – odpowiedziała z uśmiechem. – Oni obydwaj zdają się mieć z tym problem i wiesz co? Do tego są cholernie uparci. Jak już wbiją sobie coś do głowy, to nie ma siły na to, żeby przemówić im do rozumu.

HEARTLESS, The Demon from Hollywood, Cykl Trzy gwiazdy #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz