Rozdział 15

9K 467 196
                                    

Jeszcze gorący, niesprawdzony itp... Zrobię to jutro, a teraz, cały dla was, Gwiazdeczki 😉🤗

***

Gloom...

Nie spodziewałem się, że pod klubem Brassiego będzie tak cholernie... Spokojnie. Na zewnątrz stali goście, dyskutując i śmiejąc się z jakichś żartów. Ochrona stała w miejscu, bacznie obserwując ludzi, ale żadnym gestem,  czy nerwowym zachowaniem nie sugerowała, że żona ich szefa właśnie zaginęła. Po prostu, kolejny spokojny wieczór w pieprzonym klubie go-go. 

Dałem znać braciom, żeby obstawili ulicę i zostawiając motor przed głównym wejściem, razem z Hardem weszliśmy do środka. Przyzwyczaiłem się, że w pełnym wydaniu bikera, zwracamy na siebie uwagę. Specyficzny ubiór, pełno tatuaży i widzialny dla wszystkich znak spierdalaj mi z drogi. To jest właśnie to, co kocham najbardziej, poza motorami, oczywiście.

Zerknąłem na scenę, gdzie dwie zgrabne czarnulki właśnie odstawiały show i uśmiechnąłem się do Harda, wskazując brodą na dziewczyny. Przewrócił tylko oczami, bo doskonale wiedział, że dopóki nie odnajdziemy mojej Lisiczki, żadna impreza nie wchodzi w grę.

Układ z Riiną jest dla nas cholernie opłacalny. Traktuje nas jak partnerów biznesowych, a nie jak swoich roboli do brudnej roboty. Wiele klubów, nie tylko w Stanach, ale i w każdym możliwym miejscu na świecie, współpracuje z takimi organizacjami, jak Riiny. Problem jest taki, że różnie są traktowani. Pod tym względem, Cosa Nostra w tym kraju, jest jak pieprzony partner marzeń. Riina nie dyma nas na każdym kroku, a to, że oddał nam ponad dwie tony czystej kokainy, którą zajebaliśmy pakhanowi, świadczy o tym, że nie jest facetem, który dla kasy wyrucha wszystkich.

Swego czasu nieźle się bawiliśmy, ale od kiedy zafiksował na punkcie tej swojej kobiety, całkiem inny z niego facet. Szkoda, że ten pierdoła, Brassi, jest takim chujem. Przydałoby mu się poczuć na własnej dupie, jak to jest żyć tylko dla tej jednej kobiety. Karma to suka, wspomnicie moje słowa. Prędzej czy później i na tego idiotę przyjdzie kolej. Oby nie było za późno na kajanie się i klęczenie.

Między nami, po czymś takim, co on odpierdolił, ja nakopałbym mu do dupy, a potem zakopał. Najlepiej w samym Piekle.

Jednak nie mogę traktować Brassiego przez pryzmat tego, jak traktuje swoją żonę. Sam urodziłem się w mafijnej rodzinie i chociaż wychowałem się bez ojca, widziałem jak mój dziadek traktuje swoją żonę i kobiety ogółem. Nie jestem lepszy. Może nie biję kobiet, bo na myśl o tym, że miałabym jakąś uderzyć dostaję jebanej wścieklizny. Poza kobietami w swojej rodzinie, miałem do tej pory do czynienia tylko z dziwkami, albo klubowymi sukami. Tak właściwie, to jedno i to samo, pomyślałem.

Byliśmy już w biurze Santa nie jeden raz, więc bez problemów przeszliśmy przez cały klub, a następnie korytarzem w stronę części biurowej. Przed drzwiami stało dwóch ochroniarzy, a kojarzyłem ich z osobistej paczki Brassiego. Mówiąc szczerze, facet bardzo rzadko poruszał się z obstawą. Tych dwóch widziałem tylko raz, na tej cholernie imprezie inauguracyjnej Riiny. Ciekawe, co oni tutaj robią?

Zanim otworzyli nam drzwi usłyszałem dobiegający z pomieszczenia śmiech kobiety. Szarpnąłem głową odwracając się w stronę Harda i posyłając mu spojrzenie uniosłem brwi. Ki, chuj? W pierwszej chwili pomyślałem, że odnaleźli już dziewczynę, ale po chwili dotarło do mnie, że tej jazgoczący głos zupełnie nie pasuje mi do Avy. Brzmiał jak skrobanie paznokciem o zardzewiałą błotnik motoru i już za samo wydawanie takich wkurwiających dźwięków, powinno się rozjebać tę osobę.

Weszliśmy do środka i od razu, już w progu, zatrzymałem się, patrząc z niedowierzaniem na to, co się działo. Zamrugałem powiekami, bo może jednak doznałem jakiegoś jebanego wstrząsu, ale obraz wciąż był dokładnie taki sam. Zajebię tego skurwiela, macie moje słowo!

HEARTLESS, The Demon from Hollywood, Cykl Trzy gwiazdy #2Where stories live. Discover now