Rozdział 39

12.7K 509 158
                                    

📣Gwiazdeczki, co tu dużo gadać, zbliżamy się do 🏁🏁🏁FINISH! Rozpisałam sobie wszystko (ponownie 🙈🙉) i wyszło mi, że razem z tym będą jeszcze cztery rozdziały i epilog, który postaram się dać wam wraz z ostatnim rozdziałem, albo dzień- dwa po. Oczywiście, jak zawsze, zastrzegam sobie prawo do zmian 🤭😉

Nie sprawdziłam, przyznaję się bez bicia 🤷🏻‍♀️ Zrobię to dopiero w środę, jak będę miała wolne. Nie dałam rady wpasować w ten rozdział wesela, ponieważ i bez tego rozdział jest bardzo długi. To przed wami, Gwiazdeczki 🥰🙊

Tymczasem... W słonecznym mieście Los Angeles...  Będzie 🔥🔥🔥🔥🔥💖💖💖💖(tylko uprzedzam 🤭)

***

Ava...

Zrobiło się bardzo dziwnie... Nie wiem co było inaczej, ale wyczuwałam bardzo napiętą atmosferę. Pierwszy raz, od kiedy pogodziłam się z tym, że moje życie zaczęło się i zakończy właśnie w tym mieście i u boku tego mężczyzny, czułam wiszące nad głową ciemne chmury. Tak właściwie, to z każdym dniem robiły się coraz groźniejsze, ostrzegając przez zbliżającym się niebezpieczeństwem. Może wariuję, może to wszystko spowodowane jest napiętą przedweselną atmosferą, ale faktem jest, że od dnia, gdy razem z dziewczynami bawiłyśmy się na najdziwniejszym wieczorze panieńskim, jakie widziało to miasto, zrobiło się inaczej.

- Lexi, nie chcę cię denerwować... - wyszeptałam rozglądając się po wnętrzu sklepu, który został zamknięty na czas naszej wizyty.

Wszędzie lśniły wszelkie możliwe kolory. Od krystalicznie czystej bieli i jej każdego możliwego odcienia nadającego się na ślubną kreację, po całą tęczę i kilkadziesiąt innych kolorów, z których uszyto suknie wieczorowe, których nie powstydziłaby się żadna celebrytka. Ostatnie poprawki były zrobione, a przyszła panna młoda będzie wyglądać wręcz oszałamiająco. Ze wszystkich sił starałam się nie dopuścić do siebie wspomnień o swoim ślubie i całej tej przeklętej uroczystości, w jakiej wzięłam udział. Było, minęło i naprawdę nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.

Świat się zmienił, a razem z nim ja, Santino i nasz związek. Czy byłam szczęśliwa? Zadawałam sobie to pytanie już od dłuższego czasu i za każdym razem odpowiedź była jedna. Tak, byłam. Nie myślcie tylko, że to szczęście to nieziemskie orgazmy i facet, który potrafił doprowadzić mnie do seksualnego szaleństwa.  Może opłaciłam to szczęście własnym cierpieniem, ale tym bardziej potrafiłam teraz docenić to, co mam. Mężczyznę, który stoi przede mną nie po to, aby pokazać mi, jak niewiele w mafii znaczą kobiety, ale po to, aby broniąc mnie własną piersią pokazać wszystkim, że postawił mnie wyżej niż organizację. Dziwne, ale prawdziwe. Jeszcze do tego nie przywykłam. Do tej jego zaborczości i bezgranicznej potrzeby chronienie mnie.

Oddycham teraz swobodniej. Brałam każdy oddech i nie obawiałam się, że utknie mi gdzieś w gardle. Ze strachu. Z palącego trzewia przerażenia. Z bezsilności.

W tym wszystkim wciąż były niewyjaśnione między nami sprawy. Wiedziałam, że coraz bardziej zbliża się ten dzień, gdy Santino zacznie zadawać te pytania. Napawało mnie to strachem. Jak będzie wtedy na mnie patrzył? Co o mnie pomyśli? Będzie się mnie wstydził? A może, ostatecznie uzna, że ktoś taki jak ja, nie może być żoną drugiego człowieka w Cosa Nostrze?

- Wiem, Ava – przerwała mi, kiwając ostrzegawczo głową.

Drgnęłam, bo w pierwszej chwili nie wiedziałam, o czym Lexi mówi. Dopiero po chwili zorientowałam się, że zupełnie odpłynęłam we własnych myślach. Zerknęłam w stronę dwóch wysokich mężczyzn, stojących nie dalej, jak trzy metry od nas, w asyście kilkunastu uzbrojonych po zęby żołnierzy. Obydwaj kapitanowie Cosa Nostry, na rozkaz swoich bossów, strzegli nas jak źrenicy oka.

HEARTLESS, The Demon from Hollywood, Cykl Trzy gwiazdy #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz