xii. gorzka prawda

En başından başla
                                    

          Dale miał rację, może i znała Merla, ale nie Daryla. Sama przed sobą przecież przyznała, że mężczyźni wcale nie są do siebie tacy podobni. To, że Merle był wobec niej w porządku, nie oznaczało, że Daryl również się tak zachowa. Poza tym, okoliczności zdecydowanie nie sprzyjały temu, aby wywiązała się między nimi racjonalna rozmowa.

          Ale tak na dobrą sprawę, dlaczego ktokolwiek oczekiwał od Daryla racjonalnej reakcji? Chodziło w końcu o jego brata. Jakiekolwiek impulsywne zachowanie z jego strony było raczej usprawiedliwione. 

          Flint została wyrwana ze swoich rozmyślań, gdy do jej uszu dobiegł męski głos.

          — Dzień dobry, Riley — podniosła głowę i dostrzegła Ricka zbliżającego się w jej kierunku z zaspaną miną. 

          — Dzień dobry — uśmiechnęła się lekko, przypinając do sznurka następną koszulę. Rick podparł się pod boki i przez chwilę przyglądał się jej czynności, zanim odezwał się ponownie.

          — Słuchaj... chciałem spytać o to, co powiedziałaś wczoraj wieczorem — spojrzała na niego z pytającym wyrazem twarzy, a Rick kontynuował — Odnośnie tego Daryla. Jesteś pewna, że chcesz się tego podjąć? Z tego co zdążyłem usłyszeć, nie należy do zbyt ugodowych ludzi...

          — Spróbuję — dziewczyna posłała mu nieco bezradne spojrzenie — Wiem, że pewnie nie będzie to miało jakoś szczególnie dużego znaczenia, ale jednak z nas wszystkich to ja znam Merla najlepiej... Myślę, a przynajmniej taką mam nadzieję, że Daryl przyjmie to ode mnie trochę lepiej niż, powiedzmy od T-Doga. 

          — Fakt... — Rick zamyślił się na chwilę. — Nie chcę być wścibski, ale... skąd znasz Dixona? Nie zrozum mnie źle, po prostu nie wydajesz się osobą, która otaczałaby się takimi ludźmi.

          — W mojej pracy spotykałam różnych typów, także takich jak Merle — Riley uśmiechnęła się lekko, a widząc zdezorientowanie na twarzy Ricka, dodała — Byłam lekarzem w szpitalu w Atlancie. Dixon wpadał czasem, żeby go poskładać po bójkach, w których uczestniczył. To stary pijaczyna, ale nigdy nie był wobec mnie nie w porządku.

          — Poznałem go z trochę innej strony... — Rick mruknął jakby do siebie, po czym odchrząknął i dodał — Tak czy inaczej, chciałem powiedzieć, że nie musisz się mierzyć z tym sama, możemy wspólnie powiedzieć o tym Darylowi. Nie będę uciekał od odpowiedzialności za swoje czyny, zakułem Merla na dachu i poniosę tego konsekwencje.

          — Nawet, jeśli będzie oznaczać to potyczkę ze wściekłym myśliwym? — spytała Riley z powątpiewaniem. — Nie znasz Daryla, Rick. Tak właściwie nikt z nas go nie zna, ale... Sądzę, że wszyscy przekonaliśmy się już o tym, do czego jest zdolny.

          — W mojej pracy spotykałem różnych typów. — Rick uśmiechnął się do niej, powtarzając jej wcześniejsze słowa. — W tym takich jak Dixon. Poradzimy sobie jakoś z jego bratem. 

          Riley odprowadziła go wzrokiem, gdy oddalił się od niej i skierował w stronę swojej żony, rozwieszającej pranie na innym stanowisku. Choć nie uważała, że Rick, który tak na dobrą sprawę pozostawał wciąż nieznajomym, był odpowiednią osobą do przekazania tych wieści Darylowi, mimo wszystko zrobiło jej się miło na jego propozycję. Większość ludzi z obozu postrzegała Dixona jako zło wcielone i nikt nie kwapił się do konfrontacji z nim, a już na pewno nie w kwestii jego brata. 

Firestarter| Daryl Dixon (POPRAWIANE)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin