21. How to interpret sex to make peace?

Mulai dari awal
                                    

— Napewno? — upewniał się po raz kolejny Peter, tak jakby chciał usłyszeć ode mnie coś, czego mu nie dawałam.

W tamtej chwili miałam ochotę mu powiedzieć wszystko co czułam. Potrzebowałam zabić przytłaczającą mnie samotność. Potrzebowałam kogoś, komu mogę zaufać i na kim mogę polegać. A przede wszystkim potrzebowałam kogoś kto powiedziałbym mi, coś, co stałoby się moim celem życiowym.

Kocham cię wiesz. Jesteś dla mnie naprawdę ważny. Takim cholernym chłopczykiem, za którego oddałabym życie.

Zaledwie trzy zdania, nie realne do powiedzenie przez moją osobą. Chciałam, ale nie mogłam, a to powodowało jeszcze większy żal do samej siebie.

— Napewno — powiedziałam w końcu, po chwili milczenia, a ten jeszcze przez chwile przyglądał się mojej twarzy, po czym odwrócił się w stronę drzwi i zmierzył w tamtym kierunku.

— Wracam już. Muszę uporządkować sobie pare spraw i przemyśleć plan z Mysterio — odparł głosem, w którym mogłam wyczuć nutę zawiedzenia. Widziałam jak bez entuzjazmu opuszcza pokój i bezinteresownie zamyka drzwi.

Gdy tylko usłyszałam od nich trzask, od razu wpadałam w panikę. Zastanawiałam się nad tym co powiedziałam i o tym czego nie powiedziałam. Miałam dość odczuwania tego jebanego żalu, do tego czego nie zrobiłam, a mogłam.

Prawda była taka, że co chwile miałam możliwość porozmawiania z Petrem, ale gdy tylko przychodził taki moment, od razu zmieniałam temat i udawałam przed nim mocno niedostępną.

Człowiek uczy się na błędach. Teraz wystarczy tylko poczekać na kolejną taką okazje i tym razem jej nie spierdolić, a do tego czasu wypadałoby zająć czymś głowę, jednak nic oprócz nauki lub nieudolnego scrol'owania internetu nie przychodziło mi na myśl.

Wzięłam telefon do ręki, starając włączyć się w tryb oglądania czy innego sposobu korzystania z tego urządzenia. Pieprzone myśli nie dawały mi jednak spokoju, moje ciśnienie podnosiło się z każdą kolejną minutą.

Jebać to, idę do niego.

Idę do niego powiedzieć mu o wszystkim. Tak naprawdę, w tamtym momencie nie miałam nic do stracenia. Nie miałam nikogo, oprócz samej siebie. Nie odwzajemni tego, trudno — załamie się i ciężko będzie mi się po tym pozbierać, ale jeśli nie spróbuje, będę żałowała tego do końca życia.

Wyszłam na korytarz, kierując się w stronę jego pokoju. Serce waliło mi jak szalone, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Stanęłam przed drzwiami wejściowymi, patrząc na nie z zawahaniem, ale nie zastanawiając się dłużej zapukałam do nich. W ciszy, która otaczała mnie w tamtym momencie, mogłam usłudze nawet własny oddech, który w jakiś sposób przywoływał mnie do rzeczywistego stanu.

Peter otworzył drzwi, patrząc na mnie z mindfuck'iem na twarzy, po czym przyjrzał się mi i spoważniał. Zapewne widział po mnie, że chce przekazać informacje, która należy do jednych z ważniejszych, a przynajmniej dla mnie.

— Ja tylko chciałam powiedzieć, że owszem to ja zarwałam naszą relacje, ale wciąż mi zależy. To może głupio zabrzmieć, ale chyba pierwszy raz naprawdę się zakochałam — powiedziałam drżącym głosem, nerwowo się śmiejąc, a jednoczenie odczuwając ogromnym stres. Oczy napełniły się łzami, a ja starałam się opanować kierujące mną uczucia. Nie były to łzy smutku, były to łzy emocji, które w końcu z siebie wyrzuciłam. — I jeśli miałabym kiedyś kogoś pokochać, to owszem, ale nie tak, jak ciebie, bo moje serce należy do ciebie i mam wrażenie, że masz tego świadomość, ponieważ cały czas
siedzisz w mojej głowie.

Brunet patrzył na mnie z szokiem w oczach, a następnie przybliżył się blisko do moje twarzy, jakby czekając na zgodę, na pocałowanie mnie. Nie zastanawiając się długo oddałam się woli jego pocałunków, a ten przyciągnął mnie do siebie, wyciągając mnie z wąskiego korytarza hotelu. Jedną ręką zamknął drzwi, a drugą odgarnął mi włosy z czoła. Jego wargi mocno kleiły się do moich, zostawiając na nich słodki posmak.

Złapałam się jego szyi, a ten uniósł mnie do góry, przyciskając moje plecy do ściany. Oparłam głowę o szarą tapetę, a chłopak zaczął całować moje obojczyki. Po ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz, który doprowadzał mnie do jeszcze większej euforii.

Złapałam za końcówkę jego koszulki, a następnie zwinnie pociągnęłam ją do góry. Zrobił mi to samo, wciąż nie odrywając ode mnie swoich ust.

Przymknęłam delikatnie powieki, oddając się doświadczanej przeze mnie rozkoszy. Przy nim czułam się lepszym człowiekiem, a to tak cholernie mi imponowało.

Dotknęłam jego rozbudowanej klatki i na nachyliłam się nad nim, zaciągając wyraziste pocałunki na jego szyi.

Peter odsunął się od ściany i wciąż trzymając mnie ja rękach pokierował się tyłem w stronę kanapy, na którą przypadkowo wpadł, lekko się o nią potykając i wylądowując na jej powierzchni, w taki sposób, że teraz ja znajdowałam się na jego górze.

Złapał za moją talie, a jego mocne objęcie w tamtym miejscu, rozgrzało mnie jeszcze bardziej. Położyłam ręce na jego policzkach, wgapiając się w jego wspaniale ciemne oczy.

— Wytrzymasz ze mną? — zapytałam pół żartem, pół na serio.

— Nie wytrzymam bez ciebie.

Jeśli rozdział Ci się spodobał możesz zostawić gwiazdkę. Jak widać akcja między głównymi bohaterami, zaczyna się rozkręcać, a mnie ogromnie to cieszy. Mam nadzieje, że radzicie sobie jakoś w te jesienne, depresyjne dni, a ja życzę Wam wspaniałego popołudnia!

You were the reason • Peter Parker (18+) ✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang