20. How to be a shit friend?

1.8K 137 8
                                    


Wróciłam do pokoju ze łzami w oczach, a następnie głośno trzasnęłam drewnianymi drzwiami.

— Co jest grane? — zapytała Barb ze skwaszoną miną. — Nie pogodziliście się?

Bez odpowiedzi na jej pytanie usiadłam na łóżku, chowając głowę w poduszkę i pozwalając masakrze odbić się na białej poszewce.

— Nie potrzebnie tam szłam — westchnęłam cicho, coraz ciężej oddychając.

— Emily, musisz się ogarnąć — powiedziała stanowczo Ruda. — Zastanów się czego ty w ogóle chcesz. Raz stwierdzasz, że nie chcesz go znać i dajesz mu kosza, a po paru godzinach dziwisz się, że nie jest tak, jak chciałbyś żeby było. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo i nie będzie, ale musisz wziąć się w garść i uświadomić sobie, na czym tak naprawdę ci zależy.

— Okej, dałam mu do zrozumienia, że nie będzie tak jak kiedyś, lecz tęsknie w cholerę, ale wiem, że coś między się zmieniło, a ja nie mogę nic z tym zrobić.

Coś między wami się zmieniło? Nie zawsze będzie idealnie Mily. To, że nie jest tak jak na początku, nie znaczy, że wasza relacja nie ma sensu. Warto schować dumę do kieszeni i po prostu porozmawiać.

To nie takie prosto. Co mam zrobić? Podejść do niego i powiedzieć „Hej, kocham cię, nie chce spieprzyć tego, co jest między nami, więc po prostu porozmawiajmy?" — wygarnęłam jej rozżalona, dopiero teraz uświadamiając sobie, że otwarcie mówię jej co czuje, będąc przy tym w zupełności trzeźwą.

— Dokładnie tak. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałowała, a pewnego dnia, może po miesiącu, a może po paru latach przypomnisz sobie o nim. Wtedy przed oczami przebiegną ci wszystkie chwile, które spędziliście razem, od nocnych rozmów aż po pieprzony seks. Popatrzysz w przeszłość i dostrzeżesz kogo straciłaś, kim była osoba, dla której byłaś w stanie poświecić wszystko, bo nie powiesz mi, że nie. Nagle zdasz sobie sprawę, że spieprzyliście po całości, bo nie znaleźliście dla siebie jebanych 5 minut na wytłumaczenie sobie nie wyjaśnionych spraw. Na końcu, gdy będziesz już z kimś innym, zatęsknisz jeszcze bardziej, niż teraz, będziesz szukała go w nowej osobie, która będzie tylko iluzją, ścierającą resztki wspomnień po nim.

Jej słowo mocno na mnie wpłynęły. Poczułam ucisk nieprzyjemnych emocji przelatujących przez mój brzuch. Tak jakbym utożsamiała się z jej słowami, ale nie chciała tego przyznać.

— Wiesz jaki jest z tobą problem Barb? — zaczęłam wrogim głosem, patrząc na nią chłodnym spojrzeniem. — Wierzysz w szczęśliwe zakończenia i w to, że każdy problem da się rozwiązać. To cię kiedyś zgubi, a wtedy dopiero zaboli. Nauczysz się tego, że życie nie jest piękne i kolorowe, a wręcz przeciwnie, próbuje ci dojebać na każdym kroku.

— Uważasz, że wspieranie i pomoc dla przyjaciółki jest moim problem? — zapytała dziewczyna, która ewidentnie poczuła się dotknięta moimi słowami.

— Uważam, że czasem powinnaś zamilknąć, zamiast kreować swoje piękne bajeczki miłosne, na temat tego, jak cudownie mógłby być gdyby nie to, że nie chce czegoś zrobić. — warknęłam na nią, wyrzucając z siebie multum negatywnych emocji.

Ruda stała przede mną lekko wryta w podłogę, a jej rysy twarzy widocznie posmutniały. W ekspresowym tępie pożałował tego, co powiedziałam przed chwilą przyjaciółce. Przełknęłam głośno ślinę, starając się wymyśleć, jak cofnąć słowa, które rzuciłam na wiatr, ale nic oprócz kurewskiego przepraszam nie przychodziło mi na myśl.

— Barb, ja naprawdę nie chciałam.. — zaczęłam, czując jak oczy robią się wilgotne od słonych łez. Muszę przyznać, że moja wrażliwość było naprawdę wysoka i ciężko było mi wytrzymać jakąkolwiek kłótnie i nieporozumienie bez wybuchnięcia płaczem.

— Jasne Emily — odparła sarkastycznym głosem, a jej oczy również zrobiły się przeszklone. — Przecież tylko twoje życie może być ciężkie. Ale nie martw się nie jestem zła. Ludzie, których wkurwia całe ich otoczenie, przeważnie nienawidzą samych siebie. Nie zdziwiłabym się gdyby w twoim przypadku było tak samo.

Łzy spływały mi po policzku jedna za drugą. Patrzałam Barb prosto w oczy, czując jak ją tracę. Nie chciałam, żeby to się tak skończyło.

— Śpię u dziewczyn — odparła oschłym głosem, po czym obróciła się na pięcie i wyszła z pokoju. Chwile jeszcze stałam tak, patrząc się w jeden stały punkt i powoli uświadamiając sobie, że cholernie zraniłam osobę, od której otrzymywałam największe wsparcie, a następnie ruszyłam biegiem za przyjaciółką.

Na korytarzy wpadłam na dobrze znanego mi chłopaka. Był to Alex, który lekko podpity patrzał na mnie rozweselonym wzrokiem. Gdy zobaczyłam jego twarzy, w jednej chwili z szlochania i smutku, przeszłam na fałszywy uśmiech i sztuczne wesołe oczy.

— Hej, wszystko okej? — zapytał rozbawionym głosem, odgarniając jedną ręką włosy do tyłu.

Z pozoru łatwe pytanie, które jednak pogarszało sprawę jeszcze bardziej.

— Właściwe to nie — odpowiedziałam wciąż się uśmiechając, ale tracąc kontrole nad bezlitosnym płaczem.

— Strasznie mi przykro Mily. Porozmawiamy potem i wszystko mi opowiesz— odpowiedział, mijając mnie długim krokiem.

— Nie — powiedziałam rozklejonym już głosem, na co ten się zatrzymał i odwrócił w moim kierunku, robiąc zdezorientowaną minę. — Nie porozmawiamy później, bo zaraz zapomnisz, że w ogóle mnie mijałeś. Nie jest ci przykro, bo nie przykładasz w ogóle uwagi do tego jak ja się czuje.

— Brałaś coś?

— Prawda jest taka, że masz mnie dupie — wykrzyknęłam, z każdym słowem nakręcając się jeszcze bardziej. — Uważasz się za mojego przyjaciela, ale nie wiesz nic o moim życiu. Kiedy ostatnio zainteresowałeś się tym co u mnie? Kiedy ostatnio poświęciłeś mi pieprzone 10 minut czasu, żeby mnie wysłuchać? Po prostu nie chciało ci się zrobić nawet tego!

Przez załzawione oczy widziałam jak Alex patrzy na mnie krzywym wzrokiem, a następnie odchodzi ze zniesmaczoną miną.

Oparłam się o ścianę, a następnie zjechałam plecami na dół, siadając na miękkim dywanie, umieszczonym w wąskim korytarzu. Z każda sekundą moje serce biło jeszcze szybciej, a ja doprowadziłam się do zaawansowanego stanu płaczu. Ciężko było mi złapać powietrze, nie mówiąc już o podniesieniu się do góry.

To był waśnie ten moment. Moment, kiedy nie możesz polegać już na nikim, tylko na samej sobie.

To była moja wina. Zjebałam relacje z każdą osobą, którą kochałam. Zaczynając od własnego taty i najlepszych przyjaciół, kończąc na chłopaku, który nigdy nie był moim chłopakiem, ale którego zawsze traktowałam jak swojego chłopaka. Wszystko przez to, że nie czułam już żadnej przynależności do nikogo.

Czasem już tak jest. Po prostu się rozpadasz, bo brak ci już sił. Wydawało mi się, że wszystko mnie wyczerpuje. Bez względu na to ile wypiłam kawy, ile spałam. Czułam, że coś we mnie się poddało. Moja dusza była zmęczona.

Wróciłam do pokoju, a następnie zmyłam z twarzy resztki makijażu. Skuliłam się na łóżku, kładąc głowę na bluzie Petera. Dziś jest źle, ale jak jutro rano się obudzę, będzie już lepiej.

Zaraz, kogo ja oszukuje?

Jak narazie sytuacja naszej głównej bohaterki jest trochę przejebana, ale następnym rozdział będzie napewno emocjonujący i myśle, że się Wam spodoba. Jeśli ten rozdział Ci się spodobał, możesz zostawić gwiazdkę! A tak w ogóle, jak radzicie sobie w szkole? Czekacie na zdalne, czy jednak wolicie chodzenie stacjonarne?

You were the reason • Peter Parker (18+) ✔Where stories live. Discover now