13. How to change the rules?

2.5K 165 35
                                    

Z góry proszę o gwiazdkę dla zasięgu! Dziękuje i życzę miłego czytania.

— Dzisiaj naszym jednym punktem wycieczki będzie muzeum Musée d'Orsay — zaczął Pan Smith. — Po tym będziecie wolni i zajmiecie się swoimi sprawami.

W tłumie uczniów rozpoczęły się zadowolone rozmowy. Podeszłam do rudowłosej dziewczyny, która była zajęta ratowaniem swoich dwóch dolarów, połkniętych przez stary automat z batonikami.

— Jakie plany?

— Jakie plany? — powtórzyła po mnie zirytowana dziewczyna. Najwidoczniej kradzież na dwa dolary mocno ją zdenerwowała.

— Nie słyszałaś Smith'a? W prost powiedział, że po zwiedzaniu możemy iść na melanż.

— Gdzie pójdziesz na melanż? Do francuskiego klubu nocnego? Zapłacę ci stówę jeśli gdziekolwiek wpuszczą niepełnoletnią małolatę i to jeszcze Amerykankę.

— Po pierwsze Europejczycy kochają Amerykanów, więc nikt by nie pogardził takimi dupencjami jak my, a po drugie kto powiedział, że to ma być jakaś dużo impreza? Wystarczy kameralne grono, alkohol i posiadówa będzie udana.

— Mów dalej — odpowiedziała zainteresowana dziewczyna, której humor po połkniętej dwu dolarówce już się poprawił.

— Urządzimy wszystko u Alexa, on jest w pięcioosobowym pokoju, który będzie największy. Zaprosimy pare osób. Tyle ile zmieści się maksymalnie. Pewnie około dziesięciu.

— I co będziemy robić?

— A co robi się na małych domówach?

— Oświeć mnie.

— Możemy zagrać w tradycyjne „pytanie czy wzywanie". Niby każdemu się już przejadło, ale wszyscy i tak grają. Tylko zrobiłabym mocniejszą wersje..

Tu przerwałam, chytrze się do niej uśmiechając.

— Ale to zostawię do wymyślenia tobie, moja droga ruda małpo.

— Zajmę się tym — dodała, wstrzymując przytłaczający ją śmiech. Oby dwie wiedziałyśmy, że musi być grubo i że będzie grubo.

— Cholera! — krzyknęłam oszołomiona, patrząc na godzinę w telefonie. — Zbiórka na autobus była 7 minut temu.

Ruszyłyśmy biegiem na dziedziniec, potykając się o cholerne strome schody naszego pensjonatu. Na szczęście zdążyłyśmy. Pojazd stał, a przez okno było widać, gotujących się od gorąca nastolatków z niezadowolonymi minami. Patrzyli na nas wrogim spojrzeniem, na co obie wybuchłyśmy śmiechem.

— A panienki gdzie się podzielały? — zapytał nauczyciel, drapiąc się po głowie i przytupując przy tym swoim brązowym sandałkiem.

Niewinnie się do niego uśmiechnęłam, a następnie udałam się w głąb autobusu, rozglądając się za wolnym miejscem.

— Pan Parker! Czy to nie będzie już zbyt przesłodzone jeśli ponownie z tobą usiądę.

— Myśle, że tego pragniesz, dlatego nic innego nie powinno się dla ciebie liczyć — powiedział sarkastycznym głosem, po czym przesunął plecak z fotela, robiąc mi miejsce do siedzenia.

Rozłożyłam się na siedzeniu, przerzucając nogi na jego kolana. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać ulubione social-media.

— Myślimy nad zrobieniem jakiejś kameralnej imprezki.

You were the reason • Peter Parker (18+) ✔Where stories live. Discover now