Z góry proszę o gwiazdkę dla zasięgu! Dziękuje i życzę miłego czytania.
— Dzisiaj naszym jednym punktem wycieczki będzie muzeum Musée d'Orsay — zaczął Pan Smith. — Po tym będziecie wolni i zajmiecie się swoimi sprawami.
W tłumie uczniów rozpoczęły się zadowolone rozmowy. Podeszłam do rudowłosej dziewczyny, która była zajęta ratowaniem swoich dwóch dolarów, połkniętych przez stary automat z batonikami.
— Jakie plany?
— Jakie plany? — powtórzyła po mnie zirytowana dziewczyna. Najwidoczniej kradzież na dwa dolary mocno ją zdenerwowała.
— Nie słyszałaś Smith'a? W prost powiedział, że po zwiedzaniu możemy iść na melanż.
— Gdzie pójdziesz na melanż? Do francuskiego klubu nocnego? Zapłacę ci stówę jeśli gdziekolwiek wpuszczą niepełnoletnią małolatę i to jeszcze Amerykankę.
— Po pierwsze Europejczycy kochają Amerykanów, więc nikt by nie pogardził takimi dupencjami jak my, a po drugie kto powiedział, że to ma być jakaś dużo impreza? Wystarczy kameralne grono, alkohol i posiadówa będzie udana.
— Mów dalej — odpowiedziała zainteresowana dziewczyna, której humor po połkniętej dwu dolarówce już się poprawił.
— Urządzimy wszystko u Alexa, on jest w pięcioosobowym pokoju, który będzie największy. Zaprosimy pare osób. Tyle ile zmieści się maksymalnie. Pewnie około dziesięciu.
— I co będziemy robić?
— A co robi się na małych domówach?
— Oświeć mnie.
— Możemy zagrać w tradycyjne „pytanie czy wzywanie". Niby każdemu się już przejadło, ale wszyscy i tak grają. Tylko zrobiłabym mocniejszą wersje..
Tu przerwałam, chytrze się do niej uśmiechając.
— Ale to zostawię do wymyślenia tobie, moja droga ruda małpo.
— Zajmę się tym — dodała, wstrzymując przytłaczający ją śmiech. Oby dwie wiedziałyśmy, że musi być grubo i że będzie grubo.
— Cholera! — krzyknęłam oszołomiona, patrząc na godzinę w telefonie. — Zbiórka na autobus była 7 minut temu.
Ruszyłyśmy biegiem na dziedziniec, potykając się o cholerne strome schody naszego pensjonatu. Na szczęście zdążyłyśmy. Pojazd stał, a przez okno było widać, gotujących się od gorąca nastolatków z niezadowolonymi minami. Patrzyli na nas wrogim spojrzeniem, na co obie wybuchłyśmy śmiechem.
— A panienki gdzie się podzielały? — zapytał nauczyciel, drapiąc się po głowie i przytupując przy tym swoim brązowym sandałkiem.
Niewinnie się do niego uśmiechnęłam, a następnie udałam się w głąb autobusu, rozglądając się za wolnym miejscem.
— Pan Parker! Czy to nie będzie już zbyt przesłodzone jeśli ponownie z tobą usiądę.
— Myśle, że tego pragniesz, dlatego nic innego nie powinno się dla ciebie liczyć — powiedział sarkastycznym głosem, po czym przesunął plecak z fotela, robiąc mi miejsce do siedzenia.
Rozłożyłam się na siedzeniu, przerzucając nogi na jego kolana. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać ulubione social-media.
— Myślimy nad zrobieniem jakiejś kameralnej imprezki.
YOU ARE READING
You were the reason • Peter Parker (18+) ✔
Romance„Pamiętam jak go poznałam, rzucał głupimi żartami, wydurniał się, robił z siebie pośmiewisko, żeby sprawić mi uśmiech na twarzy. - Co za idiota - pomyślałam. Dziś ten idiota, jest powodem dla którego wciąż żyje." Opowiadanie zawiera wulgaryzmy i sce...