23. How to be damn laid back

1.9K 116 25
                                    


— Został przez niego zmanipulowany i nie jest świadomy tego, że cię krzywdzi. Gdy tylko zorientuje się co zrobił, nie wybaczy sobie tego — odparł pocieszającym tonem Peter, który teraz trzymał mnie mocno za rękę i prowadził jedną z paryskich uliczek.

Słońce świeciło gestami promieniami, zostawiając w powietrzu dużo ciepła i pozytywnej energii. Jednak pomimo tego, że pogoda była piękna, ja czułam przygnębienie po rozmowie z tatą. Łzy cały czas trzymały się w gotowości, żeby w razie czego móc zafundować mi czarny wylew rzeki na policzkach. To niby tylko jedna mała sprzeczka, ale tak już jest. Zaczynasz płakać z powodu jednej rzeczy, a kończysz płacząc z powodu wszystkiego co cię zraniło.

— To mój ojciec Peter. Mój cholerny ojciec, który stracił do mnie zaufanie i zepsuł naszą relacje. Kurewsko denerwuje mnie to, że mi nie uwierzył, pomimo tego że jestem jego pieprzoną córką. Jest inteligenty, ale nie widzi, że Quentin robi go w chuja.

— Widzisz! Sama tak twierdzisz. Twój tata jest mądry. Prędzej czy później zauważy co tak naprawdę się dzieje. A ty po prostu przestań o tym myśleć. Wyłącz się i odpoczywaj. W końcu jest na wakacjach.

— Nie! Tylko nie zaczynaj z tymi wakacjami. Odkąd zaczęłam tłumaczyć sobie, że jestem na wakacjach, dzieją się coraz gorsze rzeczy.

— Niech będzie. Jebać wakacje. Zabiorę ci na tandetną, żelazną wieże.

Przybliżyłam się do niego bliżej, a nasłanie oplotłam rękami jego lewe ramie. Ruszyliśmy w stronę centrum Paryża, przyglądając się niesamowitemu francuskiemu klimatowi. Oglądanie szczęśliwych, zadbanych i zdeterminowanych ludzi dawało mi dawkę pozytywnej energii.

Gdy wyszliśmy z zakrętu momentalnie zatrzymałam się z wrażenia. W końcu zza budynków wyłoniła się ogromna wieża Eiffla.

Okej trzeba przyznać, że pomimo tego, że była ona przereklamowana wśród wszystkich, to pomimo to robiła duże wrażenie.

Tandetne żelazo potrafi jednak zrobić robotę.

— Wieża dzieli się na trzy poziomy. Na pierwszy i drugi możemy wejść schodami, a na trzeci jedzie tylko winda.

Podekscytowana odwróciłam głowę w jego stronę, a następnie rzuciłam się mu na szyje, zostawiając mu na ustach świeży pocałunek. Chłopak delikatnie się zaśmiał, a następnie pociągnął mnie w stronę windy.

— Jedziemy na samą górę? — zapytałam ciekawsko, na co chłopak przytaknął. Spletliśmy ze sobą ręce i weszliśmy do ogromnej windy, mieszczącej w sobie pełno osób. Opierałam się o bruneta, który położył swój podbródek na czubku mojej głowy i w takiej przyjemniej ciszy dojechaliśmy na sam szczyt.

Dopiero po wyjściu uświadamiałam sobie o moim ogromnym lęku wysokości. Stałam jak słup z trzęsącymi się nogami, bojąc się zrobić krok.
Stwierdziłam jednak, że dla takich widoków, warto się przemęczyć.

Wciąż nie puszczając ręki Petera podeszliśmy do barierki, przyjrzeć się miastu z takiej perspektywy.
Trzeba przyznać, że widok z góry, oddawał wrażenie zaniemówienia. Przeogromne miasto wyglądało teraz , jak małe zabawkowe domki, ozdobione kolorowymi światełkami z klimatem Świat Bożego Narodzenie w wiosnę. Całość wyglądała tak przytulnie i przyjaźnie. Ludzie byli wobec siebie uprzejmi i rzucali przyjemnymi żartami. Stojąc tam, nie jedna osoba rozkleiła by się ze wzruszenia.

Największą jednak ekscytację przynosił mi fakt, że stoję z moim ulubionym brunetem, mam możliwość trzymania go za rękę i czuję się przy nim pewnie. Oglądałam ulice paryża z błyskiem w oczach, skupiając się tylko na tym, co dzieje się teraz.

You were the reason • Peter Parker (18+) ✔Where stories live. Discover now